28 maja w rosyjskim Sankt Petersburgu ma zostać rozegrany finał Ligi Mistrzów. Jednak po tym, jak prezydent Rosji Władimir Putin podpisał dekret o uznaniu niepodległości dwóch separatystycznych regionów Ukrainy, tzw. Donieckiej oraz Ługańskiej Republik Ludowych, coraz głośniej mówi się o sankcjach dla Rosji, również tych o wymiarze sportowym
Brytyjski portal „The Mirror” donosi, że w UEFA pojawiły się poważne wątpliwości co do rozegrania meczu na Gazprom Arenie w związku z napiętą sytuacją na granicy rosyjsko-ukraińskiej. Brytyjski dziennik uważa, że jeśli dojdzie do otwartego konfliktu, to "organ zarządzający europejskim futbolem nie będzie miał innego wyjścia, jak porzucić pierwotny plan i wskazać alternatywne miejsce finału".
W sprawie finału Ligi Mistrzów interwencję podjął europoseł i były piłkarz Tomasz Frankowski. – Podjęliśmy szybką decyzję, że sankcje powinny objąć Rosję nie tylko na polu gospodarczym. Jedna z pań, Viola von Cramon-Taubadel, była inicjatorką, która zasugerowała, że powinniśmy interweniować. Spotkało się to z naszą natychmiastową aprobatą" – powiedział Frankowski w rozmowie z Onetem Sport.
UEFA wystosowała w tej sprawie komunikat, w którym zaznaczyła, że "stale i uważnie monitoruje sytuację. Na chwilę obecną nie ma planów zmiany gospodarza".
Przypomnijmy, że 24 marca Polska ma rozegrać z Rosją mecz o wszystko, czyli o awans do Mistrzostw Świata 2022. Sytuacja międzynarodowa powoduje, że pojawia się coraz więcej pytań o przyszłość tego spotkania. Minister sportu Kamil Bortniczuk nie ma wątpliwości, że sankcje powinny objąć również rosyjski sport.
W sprawie organizacji meczu barażowego Rosja-Polska PZPN zwrócił się do FIFA. Rosjanie - jak donoszą Sportowe Fakty WP - szybko zareagowali na ten komunikat:
"Zgodnie z kalendarzem zatwierdzonym przez UEFA, Rosyjski Związek Piłki Nożnej kontynuuje przygotowania do meczu z Polską 24 marca na Stadionie Dynama w Moskwie" - czytamy.
Komentarze