Fundusz Wsparcia Kredytobiorców podlega Bankowi Gospodarstwa Krajowego. Jego zadaniem jest wsparcie tych, którzy utracili płynność finansową, a spłata zobowiązania przekroczyła ich możliwości.
Na czym polega pomoc?
Otóż po wystąpieniu do własnego banku z odpowiednim wnioskiem możemy uzyskać pożyczkę z BGK na spłatę hipoteki. Przez trzy lata państwo pokrywać będzie nasze zobowiązanie w kwocie maksymalnie 2 tysięcy złotych miesięcznie. Po 36 miesiącach nastąpi dwuletnia przerwa, dzięki której będziemy mogli złapać oddech. Następnie możemy przystąpić do spłaty dalszej części zobowiązania, przy czym rata ma wynosić tylko jedną z czterech części tego, co otrzymywaliśmy w formie pożyczki.
Żeby lepiej zrozumieć ten mechanizm, przyjrzyjmy się przykładowi:
1. BGK przez 3 lata wypłaca na poczet naszego kredytu hipotecznego kwotę 2000 zł.
2. Po upływie tego okresu następuje dwuletnia przerwa w spłacie państwowych pieniędzy.
3. Kiedy przyjdzie czas na uregulowanie pożyczki, BGK rozłoży ją na 144 raty po 500 zł.
4. Jeśli będziemy dokonywać wpłat terminowo i sumiennie, możemy starać się o umorzenie ostatnich 44 rat.
Prosty rachunek pokazuje, że z FWK możemy otrzymać łącznie 72 tysiące złotych pożyczki (2000 zł x 36 miesięcy). Oddać będziemy musieli tylko 50 tysięcy złotych (500 zł x 100 miesięcy).
Jakie warunki trzeba spełnić?
Nie każdy jednak może skorzystać ze wsparcie funduszu. Obejmuje jedynie kredytobiorców w skrajnie trudnej sytuacji. Żeby ubiegać się o pożyczkę z BGK należy spełniać przynajmniej jeden z poniższych warunków:
1. Przynajmniej jeden z kredytobiorców (np. współmałżonek) straci pracę (rozwiązanie umowy nie może nastąpić na wniosek pracownika).
2. Wysokość raty przekracza 50 proc. dochodu gospodarstwa domowego.
3. Miesięczny dochód jego gospodarstwa domowego, pomniejszony o miesięczne koszty obsługi kredytu mieszkaniowego, nie przekracza:
- 1552 zł w przypadku singli,
- 1200 zł na osobę w gospodarstwach wieloosobowych.
Szczegółowe informacje na temat funduszu można uzyskać na stronie Banku Gospodarstwa Krajowego.
Komentarze