M.S: - W tamtym roku udało się zebrać ponad 125 tysięcy. Myślisz, że w tym roku uda się pobić rekord?
M.O: - Zawsze powtarzam, że my nie idziemy na rekordy dlatego, że największą wartością tych finałów jest właśnie te zaangażowanie i emocje. Ta empatia, której można doznać tego dnia, ta serdeczność i jedność jest bezcenna. W świecie tak podzielonym, pełnym negatywnych emocji, egocentryzmu każdy finał pokazuje, że w sercu każdego z nas jest to dobro, którym chcemy się dzielić z drugim człowiekiem. Dla mnie osobiście ogromnym sukcesem jest to, że z każdym rokiem mamy coraz więcej wolontariuszy, partnerów, że coraz więcej osób angażuje się w te finały. I to są te nasze rekordy. Pieniądze oczywiście są ważne, bo to dzięki nim jest możliwy zakup sprzętu ratującego zdrowie i życie, ale wartości i nauka, która płynie z tych finałów jest myślę jeszcze bardziej cenna.
M.S: - Pamiętam historię kilkuletnich chłopców - Antoniego i Franciszka, którzy mieli trzy miesiące, gdy wraz ze swoimi rodzicami wyruszyli na ulice z puszkami Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Dla nich finał WOŚP stał się tradycją. Kiedy spotkałam ich dwa lata temu, mieli pięć lat, własne identyfikatory i puszki i sami zachęcali do pomagania. Jak mówiła ich mama, Pani Ania kwestują dlatego, żeby pomóc. Kiedyś Antoni i Franciszek korzystali z tego sprzętu, a teraz nadszedł czas by odpłacić się tym dobrem, które otrzymali...
M.O: - Większość osób, które wychodzi na ulice jako wolontariusz miało styczność ze sprzętem zakupionym przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Są to na przykład dzieci, które z niego korzystały czy ich rodzice. To są historie osób, które przeżyły tylko dzięki temu, że ten sprzęt był. Oni są dowodem na to, że to działa. Niejednokrotnie też słyszałam od młodych kobiet, które wcześniej nie miały styczności ze sprzętem zakupionym przez fundację, dopiero po urodzeniu dziecka zaczęły dostrzegać ich rolę, kiedy to syn czy córka poddawani byli na przykład badaniu słuchu. Właśnie za sprawą programu, który stworzyła fundacja i sprzętu, który do tego przystosowała. Te osoby przekonują się, że to co robimy ma sens, działa i same postanawiają do nas dołączyć. Za każdym finałem stoją historie konkretnych osób. I to właśnie Ci ludzie widząc, że ten sprzęt pomaga będą grali do końca świata i o jeden dzień dłużej. Dla mnie finały to są momenty pełne wzruszeń. Oczywiście stoi za nimi mnóstwo ciężkiej pracy, którą trzeba wykonać i skoordynować, ale kiedy widzi się, że to wszystko się udało, że wolontariusze bezpiecznie wrócili do domów, kiedy to światełko do nieba wędruje kumulacja emocji jest niewyobrażalna. Zmęczenie połączone z satysfakcją, wzruszeniem powoduje, że my niejednokrotnie stoimy za sceną i ryczymy, łzy po prostu same leją się po policzkach.
M.S: - W tym roku Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zagra dla zapewniania najwyższych standardów diagnostyki i leczenia wzroku u dzieci. Jak się okazuje w Polsce każdego roku wykonuje się kilkaset skomplikowanych operacji oczu u dzieci – dotyczą one jaskry, zaćmy, różnego rodzaju anomalii rozwojowych, ale także nowotworów. Specjaliści uwagę zwracają również na krótkowzroczność wśród dzieci i młodzieży, która coraz częściej przybiera charakter epidemiczny, co ma bezpośredni związek z nadmiernym korzystaniem z urządzeń elektronicznych. Problem wydaje się bardzo poważny… A dzięki temu finałowi co może się zmienić w tym obszarze jakim jest okulistyka dziecięca?
M.O: - Przede wszystkim poprzez zakup specjalistycznego sprzętu, jak na przyłkad angiografu dwupłaszczyznowego do leczenia siatkówczaka - najczęstszego nowotworu złośliwego gałki ocznej u dzieci, mikroskopów czy urządzeń do bezinwazyjnej diagnostyki schorzeń. Tylko dzięki nowoczesnemu sprzętowi, którego niestety polskim placówkom brakuje, możliwa jest szybka diagnoza i wdrożenie prawidłowej terapii, a co za tym idzie danie szansy tym najmłodszym na normalne życie. Bardzo często choroba zdiagnozowana na wczesnym etapie jest całkowicie wyleczalna. Doskonale wiemy, że wzrok to najważniejszy zmysł człowieka. Jakiekolwiek problemy z nim związane wpływają na ogólny rozwój i poznawanie świata, dlatego tak istotne jest szybkie stwierdzenie ewentualnych nieprawidłowości i podjęcie leczenia,
M.S: - Moniko, bardzo dziękuję za rozmowę i zachęcamy do tego by 30. stycznia zauważyć wolontariuszy na ulicach naszego miasta ale także w Piątnicy i wrzucić do puszki chociażby najmniejszy datek.
M.O: - Dziękuję za zaproszenie do rozmowy i gorąco zachęcam, 30 stycznia podczas 30. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy bądźmy wszyscy razem. Pamiętajmy, że każda złotówka się liczy, i nigdy nie wiadomo kiedy ta pomoc będzie potrzebna nam bądź naszym bliskim.
Komentarze