- Pamiętam tamten mroźny, śnieżny dzień. Całym sercem byłem z "Solidarnością", ale niewiele wcześniej zakończyłem zasadniczą służbę wojskową i podjąłem pracę. Nie wszedłem jeszcze w działalność związkową - wspominał wicemarszałek Marek Olbryś. Był już zaangażowanym i uznanym związkowcem, gdy "Solidarność" odradzała się pod koniec lat 80. ubiegłego wieku. Kilka lat potem został przewodniczącym oddziału NSZZ "S" w Łomży. Do tej opory należy do związku.
Zdaniem Marka Olbrysia, 13 grudnia 1981 rozpoczął się dla Polski czas "wielkiej smuty". Zahamowane zostało przez wojsko wszystko, co rozpoczął w 1980 roku wielki ruch społeczny tworzony przez 10 milionów Polaków.
- Szliśmy w dobrym kierunku, ale nie mogliśmy się porozumieć z rządzącymi. Pamiętam to hasło "Wrona orła nie pokona". Tak się stało - orzeł zwyciężył, żyjemy w demokratycznym kraju. Ale poczucie wspólnoty powinniśmy nadal troskliwie pielęgnować, uczynić wszystko żebyśmy nie byli dla siebie wrogami. Idea "Solidarności" jest żywa. Czerpmy z niej - dodał wicemarszałek Marek Olbryś. Ubolewał jak bardzo zacierają się ślady po wielkim ruchu. W Łomży są zaledwie 3 miejsca specjalnej pamięci: okolicznościowa tablica w Katedrze, rondo "Solidarności" na największym osiedlu i zapomniany niemal zupełnie obelisk w pobliżu dawnych zakładów bawełnianych.
Spotkanie w siedzibie rodu Lutosławskich zorganizowało Starostwo Powiatowe w Łomży oraz oddział Instytutu Pamięci Narodowej w Białymstoku.
- Spotykamy się w kolebce patriotyzmu na Ziemi Łomżyńskiej. Stan wojenny był to w pierwszych chwilach wielki strach i poczucie zagrożenia. Ale chciałbym przypomnieć jedną z osób internowanych z Łomży - Teresa Steckiewicz, pielęgniarka, oskarżona, że zagraża Polsce. Przetrwała tamte dramatyczne chwile. Wróciła do Łomży. Założyła Hospicjum p.w. Świętego Ducha, pomaga osobom, którym już nikt nie może pomóc. Tacy są bohaterowie naszej solidarności - powiedział starosta Lech Szabłowski.
IPN reprezentowali w Łomży historycy: Krzysztof Sychowicz i Bożena Koszel-Pleskaczuk.
- Internowane zostały w województwie łomżyńskim 34 osoby. Najwięcej z Łomży, ale także z Zambrowa, Grajewa, Kolna. Represje odczuło wielokrotnie więcej członków rodzin, wyrzuconych z pracy, żołnierzy, którym przedłużono służbę, zmuszonych do emigracji, twórców w kagańcu cenzury - opowiadał badacz podkreślając ogromną rolę Kościoła w tworzeniu równoległego życia społecznego czy kulturalnego. Przywołał postać biskupa Mikołaja Sasinowskiego, który podejmował osobiste interwencje na rzecz represjonowanych.
Jak poinformował Krzysztof Sychowicz, opór przeciwko wojskowemu reżimowi na Ziemi Łomżyńskiej polegał przede wszystkim na malowaniu napisów na murach , kolportowaniu ulotek i działalności poligraficznej. Nie tylko w Łomży, Zambrowie czy Grajewie ale także np. we Wnorach-Wiechach, Lachowie czy Bronowie. Ale było także sabotowanie akcji weryfikacji nauczycieli, "spacery z podtekstem", zbiórki pieniędzy dla rodzin represjonowanych, petycje.
Bożena Koszel-Pleskaczuk przybliżyła natomiast inną formę represji osób niepewnych politycznie, czyli wcielanie ich do specjalnie tworzonych wojskowych kompanii polowych. Jedna z większych (ok. 450 osób) powstała w Czerwonym Borze. Straszliwe warunki bytowe, absurdalna praca przy budowie drogi bez żadnych maszyn, zakazy, brutalność, odcięcie od bliskich - tak wojsko miało wybijać z głowy opór rezerwistom.
Uczestnikiem spotkania był także łomżyński biskup pomocniczy Tadeusz Bronakowski. W dniu wprowadzenie stanu wojennego był alumnem Wyższego Seminarium Duchownego w Łomży i miał za zadanie uzupełnić zapas leków ma potrzeby uczelni. Uderzyła go pustka na ulicach miasta w niedzielny poranek.
- Dopiero po powrocie dowiedziałem, się, że jest stan wojenny, choć nie wiedzieliśmy co to znaczy. Potem okazało się np. że muszę mieć przepustkę, aby pojechać do domu w przerwie semestralnej - wspominał biskup Tadeusz Bronakowski. Pamięta też jak z innymi alumnami rozładowywał potem tiry z pomocą zagraniczną dla Polski.
- Stan wojennym nas przed niczym nie uratował. Wyrzucił z ojczyzny wielu ludzi którzy mogli tworzyć nową bardziej sprawiedliwą rzeczywistość. Zniszczył też wiele osób. Modlimy się za tych, którzy zginęli, za tych którzy walczyli, ale także w intencji tych, którzy zdradzili. Modlimy się dla nich o opamiętanie - powiedział biskup.
Wicestarosta Maria Dziekońska ogłosiła trzy inicjatywy związane z rocznicą.
- Jeden projekt, dotyczy zgromadzenie i zarchiwizowania dokumentów stanowiących zapis przeszłości. Drugi, adresowany jest do młodzieży, którą poprosimy o zebranie wspomnień dziadków, a trzeci polega na zebraniu i spisaniu własnych wspomnień i relacji - zachęcała Maria Dziekońska.
Uczestników spotkania, wśród których byli m. in. podpułkownicy Krzysztof Rabek z 18 Pułku Logistycznego i Adam Olszewski z WKU Łomża, dyrektor Muzeum Ewa Sznejder zaprosiła do złożenia kwiatów pod tablica upamiętniającą postać Romana Dmowskiego. Kunsztem pianistycznym popisał się młodziutki Piotr Śledziewski ze Szkoły Muzycznej w Łomży. Do końca roku w drozdowskiej placówce można oglądać wystawę o stanie wojennym przygotowana przez IPN.
Komentarze