Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 02:04
Reklama

Coraz więcej tragedii. Młodzi ludzie podejmują dramatyczne decyzje

Niepokojąco wzrasta liczba prób samobójczych podejmowanych przez nastolatków. Eksperci obwiniają pandemię, ale nie tylko ona jest przyczyną tych tragedii.

Autor: iStock

To był 2 listopada, kiedy opinią społeczną wstrząsnęła tragiczna wiadomość. W galerii handlowej w Szczecinie z dużej wysokości spadła 13-letnia dziewczynka. Zginęła na miejscu. Prowadząca śledztwo prokuratura, na podstawie zeznań świadków, brała pod uwagę, że mogło być to samobójstwo. Kilka dni temu w Goleniowie odnaleziono ciało 19-latki. Wyszła z domu w Szczecinie 14 listopada i nie wróciła. To było samobójstwo.

Z policyjnych danych wynika, że liczby dotyczące takich zdarzeń rosną. „Dziennik Gazeta Prawna” podaje, że od początku tego roku do września takie próby podjęło ponad 1 tysiąc nastolatków. Jeszcze w 2018  i 2017 r. było to po około 700 przypadków. Rok później już 951, a w 2020 r. liczba zmalała do 843. Co gorsza – jak podają dziennikarze – wzrosła liczba zgonów w wyniku samobójstwa. Skala zjawiska może być jeszcze większa, niż wskazują na to statystyki, bo te uwzględniają tylko zgłoszone przypadki.

Jednym z powodów tych tragedii może być pandemia, a właściwie ograniczenia, jakie wprowadziła. Przez długi czas młodzi ludzie zostali zamknięci w domach, nie mogli na żywo spotykać się z rówieśnikami. Cytowana dr Halszka Witkowska wskazuje: „Wiele dzieci zostało w domach, w których była wcześniej lub nasiliła się z powodu pandemii przemoc." Sytuację pogarsza stan psychiatrii dziecięcej. Na oddziałach szpitalnych nie ma miejsc i lekarzy.

W Polsce pracuje mniej niż 500 lekarzy specjalistów psychiatrii dzieci i młodzieży, a szacunki wskazują, że pomocy może potrzebować więcej niż 400 tysięcy młodych pacjentów. To oznacza, że na jednego medyka statystycznie przypada nawet 1 tys. potencjalnych dzieci i nastolatków. „W konsekwencji dostępność do stacjonarnej opieki psychiatrycznej dla dzieci  i młodzieży - która od lat nie była w stanie zaspokoić potrzeb młodych pacjentów - stała się jeszcze bardziej niewystarczająca. Dzieci leżące na dostawkach czy łóżkach polowych, a nawet odsyłane do domu w stanie zagrożenia życia, to już niestety codzienność” – alarmował kilka dni temu Rzecznik Praw Obywatelskich, wskazując plany likwidacji oddziału psychiatrii dziecięcej w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Jest tam 28 miejsc, ale w rzeczywistości leczy się tam 40 pacjentów.

W odpowiedzi na takie sygnały, Ministerstwo Zdrowia mówi o reformie systemu ochrony zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży. „Jednym z podstawowych założeń reformy jest budowa sieci ośrodków, w których pracowaliby psycholodzy, psychoterapeuci i terapeuci środowiskowi. Są to ośrodki środowiskowej opieki psychologicznej i psychoterapeutycznej dla dzieci i młodzieży, nazywane I stopniem referencyjnym. Co bardzo ważne pacjenci mogą skorzystać z oferty tych ośrodków bez skierowania lekarskiego. Takie ośrodki będą udzielać pomocy tym dzieciom, które nie potrzebują diagnozy psychiatrycznej lub farmakoterapii” – wyjaśnił wiceminister zdrowia Waldemar Kraska.

Jeśli znajdujesz się z trudnej sytuacji, z której nie widzisz wyjścia, powinieneś skontaktować się z Centrum Wsparcia 800 70 2222, Ośrodkiem Interwencji Kryzysowej, Poradnią Zdrowia Psychicznego lub Izbą Przyjęć najbliższego szpitala. W sytuacji zagrożenia życia zadzwoń pod numer alarmowy 112.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama