Realizują zapowiedzi
Już maju, przy okazji ogłaszania założeń Polskiego Ładu, prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński opowiadał o planowanej rewolucji w nauczaniu historii. W ocenie obozu rządzącego, polska młodzież ma niewystarczającą wiedzę na temat krajowych wydarzeń XX i XXI wieku. Rozdzielenie przedmiotu na dwa nurty ma spowodować, że nastolatkowie zyskają umiejętność świadomej oceny współczesnej działalności politycznej.
„Będziemy wprowadzali programy, które pozwolą młodzieży szkolnej zapoznawać się z Polską i lokalnie, to będzie jakby jeden program, i w skali ogólnopolskiej. Chodzi o to, aby młodzi ludzie Polskę poznawali, a co za tym idzie, poznawali jej historię, jej kulturę, by się z nią wiązali.” – zapowiadał Jarosław Kaczyński podczas jednej z majowych konferencji.
„To będzie prawdziwy hit”
W tygodniku „Sieci” ukazała się rozmowa Marcina Wikły z ministrem edukacji Przemysławem Czarnkiem. Szef resortu opowiadał m.in. o swoich dobrych relacjach z młodzieżą, z którą cyklicznie się spotyka; podejściu do krytyki i manifestacjach organizowanych w ostatnim czasie na terenie Warszawy. Szczególną uwagę przykuła jednak wypowiedź na temat nowego, szkolnego przedmiotu. „Historia i teraźniejszość” ma być tym, co już kilka miesięcy temu zapowiadali przedstawiciele PiS.
„Pokolenie dzisiejszych 20-latków ma ogromne luki w wiedzy o wydarzeniach z drugiej połowy dwudziestego wieku. Bez tej wiedzy są bardzo podatni na manipulację, nie znają mechanizmów, które na nich oddziałują.” – ocenił minister Czarnek.
Wyjaśnił również, że według niego nauczyciele pracują w złym systemie. Aby wyjść temu naprzeciw, konieczne ma być m.in. stworzenie na nowo podręczników oraz programu nauczania.
„Jesteśmy gotowi, by odzyskiwać pokolenia nieświadomych młodych Polaków. Dlatego uczniowie od pierwszych klas szkół ponadpodstawowych dostaną nowy przedmiot, który będzie się nazywał: historia i teraźniejszość.” – powiedział szef resortu dodając, że „będzie to hit, nie tylko z nazwy”.
Komentarze