Nieludzka ziemia
- Od momentu podjęcia decyzji nadania Szkole Podstawowej w Szczepankowie byliśmy przekonani, że patron powinien być narodowości polskiej i rprezentować wartości ważne dla młodego pokolenia. W wyniku przeprowadzonej procedury, rodzice, uczniowie i rada pedagogiczna wybrała imię Polskich Dzieci Sybiru - tłumaczył Arkadiusz Twardowski, dyrektor Szkoły Podstawowej im. Polskich Dzieci Sybiru w Szczepankowie, dodając, że decyzja ta pozwoli ukierunkować dalsze działania dydaktyczno-wychowawcze służące wszechstronnemu rozwojowi młodych ludzi, a także uczyni szkołę rozpoznawalną.
Liczni mieszkańcy Szczepankowa w okresie II wojny światowej doświadczyli wywózki na nieludzką ziemię. Tak jak chociażby 91-letnia Irena Boryszewska, z domu Cholewicka, która na Sybir wywieziona została mając zaledwie 10 lat. Na nieludzkiej ziemi wraz z matką i rodzeństwem spędziła 5 lat. Niestety nie wszystkim udało się wrócić. Najmłodszy brat Pani Ireny zmarł.
- Sybirackie życie było bardzo ciężkie – zaczyna powrót do trudnych wspomnień Pani Irena. - Doskonale pamiętam ten moment, gdy wsadzeni zostaliśmy do bydlęcych wagonów. Spędziliśmy w nich ponad miesiąc. Ja, moja mamusia i rodzeństwo. Ojca zabrali nam do więzienia – opowiada Sybiraczka. - 5 lat spędziłam w głodzie i chłodzie. Po chleb trzeba było stać niekiedy kilka godzin, przy nawet 50 stopniowym mrozie. Dostawaliśmy go zaledwie 200 gram na osobę. Ale jaki to był chleb? Wypieczony z czarnego jęczmienia. Było w nim wszystko, łącznie z łuskami. Mało tego, bardzo często był on niedopieczony. Myślę, że celowo, żeby był po prostu cięższy – przypuszcza Pani Irena. - Mama pracowała daleko w stepie, a ja jako nastoletnia dziewczynka byłam gospodynią. Zamiast uczyć się w szkole podstawowej ciężko pracowałam. Takie to było nasze życie – kończy opowieść Pani Irena, będącą wyłącznie małym fragmentem spośród długich i trudnych 5 lat.
Niezwykle wymowny jest także sztandar, który wraz z nadaniem imienia Polskich Dzieci Sybiru otrzymała szkoła. Jego autorką jest pochodząca z Łomży artystka Teresa Adamowska.
- Przyznam, że nie było to łatwe, ponieważ jest to bardzo dramatyczny temat, a przecież jest to szkoła podstawowa, w której uczą się dzieci. Postanowiłam jednak wykonać projekt, i ku akceptacji wszystkich został on przyjęty i od teraz szkoła może cieszyć się sztanderm w pełnym jego wizerunku – mówi pochodząca z Łomży artystka Teresa Adamowska. - Zależało mi na tym, by temat realny ująć w posób symboliczny. Myślę, że to się udało. Takie przynajmniej docierają do mnie głosy. Na sztandarze przedstawiona została grupa dzieci idąca na zachód ku ojczyźnie. Niosą oni wstążeczkę biało-czerwoną, która jest po to, aby się nie rozproszyli w śniegach i zamieciach. Nad nimi widnieje wielki wóz, który jest również symbolem podróży, a jednocześnie te zimne gwiazdy oświecają im drogę – wyjaśnia Teresa Adamowska.
Niezapomniane wrażenia wywarła na gościach część artystyczna w wykonaniu uczniów, odnosząca się do bolesnej historii lat wojennych powiązana z przymusową wywózką mieszkańców Szczepankowa na Syberię. Wzruszenie i łzy w oczach, w szczególności Sybiraków można było zauważyć podczas nostalgicznie zaprezentowanych przez chór szkolny utworów, m.in. hymnu Sybiraków i piosenki autorstwa Jana Pietrzaka „Jest takie miejsce, jest taki kraj”.
- Mimo tego, że od odstatniej wywózki minęło 80 lat, każdy kto tam był nigdy tego nie zapomni. Dlatego chcielibyśmy bardzo podziękować, przede wszystkim dzieciom tej szkoły, że chcą pamiętać z kolei o tamtych dzieciach, którym nie dane było takie szczęśliwe dzieciństwo. Dziękujemy również pedagogom za przekazywanie tej prawdy historycznej – mówiła drżącym głosem ze wzruszeniem Danuta Pieńkowska-Wolfrat, prezes Zarządu Oddziału Związku Sybiraków w Łomży.
Komentarze