Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 5 listopada 2024 22:39
Reklama

W weekend słynna impreza. Czy tym razem konie dadzą zarobić?

Aukcja Pride of Poland będzie głównym punktem wielkiego święta koni arabskich w Janowie Podlaskim. Polska wystawia na sprzedaż kilka znakomitych zwierząt, ale jest pytanie, czy w tym roku osiągną one wysokie ceny, jak bywało to przed laty?
W weekend słynna impreza. Czy tym razem konie dadzą zarobić?
Klacz Brodnica

Autor: Pride of Poland

Impreza rozpoczyna się w piątek i zjadą na nią znawcy oraz hodowcy koni arabskich z całego świata. Przybędą do Janowa Podlaskiego (województwo lubelskie) głównie na sławną aukcję tych zwierząt. Pride of Poland zaplanowana jest na niedzielę. Na sprzedaż wystawionych zostanie 16 koni z państwowych i prywatnych hodowli. Eksperci oceniają, że gwiazdami licytacji może się okazać kilka zwierząt. Wymieniana jest 2-letnia klacz Brodnica, która jest córką utytułowanego ogiera Pogrom, a jej matką jest Bambina. Brodnica ma na koncie już np. tytuł II wiceczempionki Europy klaczy rocznych.

Brodnica i Pomian

To klaczka, która rusza się pięknie i ma wspaniałą linię górną. Równocześnie nie można mówić, że pozbywamy się najcenniejszego materiału, ponieważ Bambina zostaje w kraju. Jest jeszcze jej matka. Poza tym są jeszcze przynajmniej dwie młode córki, też bardzo dobre. Bambina zostawiła wspaniałe potomstwo i jest z czego wybierać.” - reklamuje Brodnicę znawczyni prof. Krystyna Chmiel. Kupcy powinni – jak mówią eksperci – zwrócić także uwagę na Pomiana. To czempion Polski ogierów starszych. „Wszystkie konie są przygotowywane na sierpniowe aukcje i Narodowy Pokaz Koni Arabskich w taki sam sposób. Przechodzą trening pokazowy, są ustawiane i trenowane kondycyjnie. Dbamy o ich kondycję i wyżywienie. Mają bardzo dobrze wyglądać i pięknie się ruszać.” - mówiła kilka dni temu w mediach Katarzyna Stepczuk, główna specjalistka ds. hodowli koni w janowskiej stadninie.

Pieniądze

Organizatorzy oczekują, że w tym roku uda się osiągnąć dobre ceny za konie, a o to ostatnimi laty było trudno. Kłopoty zaczęły się w lutym 2016 r. gdy władza PiS zwolniła doświadczonych prezesów państwowych stadnin. To wywołało oburzenie w świecie hodowców, którzy nagle zaczęli omijać Pride of Poland. Wtedy najdroższy koń osiągnął cenę „tylko” 300 tys, euro (po dzisiejszym kursie to ok. 1,3 mln zł). Rok później poszło fatalnie, bo sprzedano zaledwie 6 zwierząt za łączną sumę 400 tys. euro. W 2018 r. było niewiele lepiej – wynik całej aukcji to 501 tys. euro. Dopiero w 2019 r. coś się zmieniło i za Galadierę zapłacono 400 tys. euro, a ostateczny bilans Pride of Poland wyniósł 1,4 mln euro. W ubiegłym roku klacz Perfinka zbliżyła się do rekordowej kwoty, bo wylicytowano ją za 1,2 mln euro, ale z całej aukcji otrzymano 1,6 mln euro. To znacznie mniej niż przed 2016 rokiem, bo w latach 2011 – 2015 podczas Pride of Poland otrzymano łącznie 11,3 mln euro. Kolejne pięć lat to już wynik 4,8 mln euro.

Ta impreza jest szalenie ważna nie tylko dla prestiżu polskich stadnin, ale także dla ich finansów. Tysiące i miliony euro płacone za konie ratują ich budżety, a te nie są w dobrym stanie. Od 2017 roku państwowe hodowle zaliczają straty. Stadnina w Janowie Podlaskim za 2020 rok jest 3,5 mln zł na minusie, a ta w Michałowie ma 924 tys. zł straty.


Podziel się
Oceń

Komentarze
Reklama