„Nieważne kto głosuje, ważne kto liczy głosy”. Popisowy przykład cynizmu Józefa Stalina przywoływany jest chętnie mimo deklarowanego obrzydzenia wobec autora tych słów. Ostatnio cytat przetoczył się przez media przy okazji wyborów samorządowych jesienią ubiegłego roku, gdy doszło do skandalicznie długiego liczenia wyników.
Załóżmy, że cynicy spod znaku Stalina mają rację. Warto zatem przekonać się kto będzie liczyć głosy w zbliżających się bardzo szybko wyborach prezydenta Polski. Wszędzie sprawdzić nie damy rady, ale zrobimy to przynajmniej w Łomży, ponieważ Urząd Miejski opublikował składy osobowe komisji obwodowych, w których odbędzie się głosowanie i „podstawowe” zliczanie wyników.
Otóż wybory prezydenckie w Łomży powinien wygrać... prezydent Łomży. Jako jedyny podmiot będzie miał swoich przedstawicieli we wszystkich 32. komisjach obwodowych. Ale – niestety – po pierwsze, prezydent Mariusz Chrzanowski ma zajęcie na co najmniej kilka najbliższych lat, a po drugie - wygrał „walkowerem” będąc zobowiązanym do umieszczenia w komisjach swoich oddelegowanych.
Pozostałe osoby do składów komisji zgłaszane już jednak były przez komitety wyborcze jedenastu oficjalnie zarejestrowanych kandydatów na prezydenta RP. A zatem w cynicznej wersji świata - im będą miały swoich ludzi więcej, tym większe szanse na wygraną.
I mamy w Łomży pewną niespodziankę. Otóż na 32 komisje, w aż 28 będą przedstawiciele KW Magdaleny Ogórek. O drugie miejsce (czyli – powiedzmy – drugą turę) będą walczyć Andrzej Duda, Marian Kowalski i Janusz Palikot – wszyscy po 27 reprezentantów. Dopiero dalej są: Paweł Tanajno (26), Janusz Korwin-Mikke (25), Grzegorz Braun, Adam Jarubas i Bronisław Komorowski (po 22). Mizerne szanse na korzystne dla siebie wyniki liczenia ma Paweł Kukiz (19), a w ogóle żadnych Jacek Wilk (9).
Wiadomo, że zgłoszonych przez komitety kandydatów do komisji było więcej niż miejsc i 63 osoby odpadły w losowaniu. Powstaje zatem pytanie, kto organizował losowanie, i które komitety miały wyjątkowo mało „szczęścia”.
To oczywiście rozważania nie na serio. Choćby dlatego, że to nie Łomża zdecyduje o wyniku całych wyborów, a przedstawiciele konkurujących komitetów w każdej komisji powinni siebie nawzajem lepiej dopilnować niż najlepsza tajna służba. Poza tym, zwolennicy teorii spiskowych i tak uważają, że nieważne kto głosuje, nieważne kto liczy głosy na papierze, ważne kto i co napchał wcześniej do komputera, a potem wciska klawisz „enter”.
A ci, którzy niekoniecznie widzą w świecie tylko cynizm i manipulację, też powinni do wyborów pójść. Choćby po to, aby wszyscy kolejni kandydaci do rządzenia w jakichkolwiek wyborach, czuli się zobowiązani przynajmniej się przedstawić i coś zaproponować.
Komentarze