Jak mocno koronawirus miesza i ingeruje w nasze życie można zauważyć niemal na każdym kroku.
Niepokój i obawa, by nie powiedzieć histeria, przeszły do porządku dziennego. Wkradła się pewnego rodzaju gorączkowość, zakłopotanie, a ludzie nie do końca wiedzą, co mają robić i jak się zachować. Można zauważyć to chociażby w sklepach i marketach. Szaleństwo zakupów jest coraz bardziej widoczne, a ludzie prześcigają się w zakupach i do kas sklepowych. Kilometrowe kolejki stały się codziennością. Środki czystości takie jak np. mydło, płyny do dezynfekcji rąk, a nawet papier toaletowy błyskawicznie znikają z asortymentu marketów. Właściciele i kierownicy bynajmniej nie byli przygotowani na tego typu sytuacje, gdyż zaczyna brakować towarów w magazynach, a półki sklepowe zaczynają świecić pustkami. Równie istotne jest także to, iż większość piekarni nie nadąża z pieczeniem i dostawą pieczywa, gdyż tego również zaczyna brakować w sklepach. Zastanawiające jest czy sklepy mają pomysł na taki rozwój wydarzeń i jak mogą poradzić sobie w takiej rzeczywistości.
Jednak jak zaznaczyła podczas czwartkowej konferencji Jadwiga Emilewicz, minister rozwoju, nie ma żadnych podstaw do tego, by sklepy zostały zamknięte lub przestały być zaopatrywane.
Polska wciąż jest jednym z głównych producentów żywności w Europie- dodaje Jadwiga Emilewicz
Komentarze