- Kobiety znaczą tak wiele wnosząc do życia politycznego, gospodarczego, społecznego swoją pracowitość, odpowiedzialność, wrażliwość. Z nimi wszystko działa, jak należy. Wiem, że to prawda, bo uzgodniłem to z żoną. Jak dowodzi przykład gminy Zambrów organizującej po raz drugi tak okazale Dzień Kobiet, panie mają też potrzebę dzielić się swoim dorobkiem i radością. Cieszę się, że samorząd województwa ma możliwość dofinansować tego rodzaju inicjatywy, czyli wspomagać lokalne społeczności w tworzeniu świetlic wiejskich czy wspierani działalności Kół Gospodyń Wiejskich. Dzięki temu mogą w dobrych warunkach prezentować swoje dokonania, pasje, spotykać się z okazji świątecznych, wydarzeń społecznych ale też prywatnych - powiedział wicemarszałek Marek Olbryś.
Podarunek dla Koła Gospodyń Wiejskich "Sąsiadki" od Urzędu Marszałkowskiego wręczył przewodniczącej Koła Barbarze Ładzie wspólnie z senatorem Markiem Adamem Komorowskim wraz najserdeczniejszymi życzeniami.
- Dzień Kobiet w gminie Zambrów odbywa się po raz drugi. Frekwencja jest bardzo dobra, są reprezentantki kół gospodyń wiejskich, których działa 10 w naszej gminie, są sołtyski, dyrektorki i przedstawicielki instytucji oraz organizacji, sąsiadki, przyjaciółki. To znaczy, że bardzo chcemy uczestniczyć w takich wydarzeniach - mówiła Barbara Łada. - Organizujemy spotkania karnawałowe, różnego rodzaju warsztaty, pogadanki. Chętnych nie brakuje, bo ludzie mają dość siedzenia na fotelach przed telewizorem, a chcą rozmawiać - dodała Dorota Kos.
Jej mąż, wójt Jarosław Kos, zainicjował w ubiegłym roku obchodzenie święta 8 marca na skalę całej gminnej społeczności. Wraz Barbarą Ładą pełnił honory gospodarza.
- Przybywa nam co roku nowych świetlic. Chciałbym, aby one żyły tak, jak tu w Ładach Polnych, bo to dobry przykład jak sprawdzają się nasze inicjatywy i jaką rolę mają Koła Gospodyń Wiejskich. Bez kobiet świat byłby... W zasadzie nie byłoby w ogóle świata - stwierdził wójt Jarosław Kos.
Dzień Kobiet w Ładach Polnych rozpoczął się obiadem przy stołach zajmujących całą świetlicę. Kusiły na nich wspaniałe przekąski, w wydzielonym kąciku ciasta. Organizatorzy przyznali, że nad przygotowaniami pracowały jednak głównie panie.
- Koleżanki tu wokół wyglądają przecudnie, jak na weselu. To że zaprzeczamy wizerunkowi "baby przy garach", to nie znaczy, że nie lubimy własnoręcznie coś gotować czy upiec - energicznie wyjaśniała Justyna Lutostańska ze Zbrzeźnicy. - Fajnie jest spotkać się nawet w kuchni, pogadać, wymienić się przepisami, ponarzekać na facetów Moim marzeniem, jest to abyśmy umiały zaszczepić to młodszym pokoleniom, że nie ma nic piękniejszego niż się jednoczyć. W czasach, gdy "człowiek człowiekowi wilkiem" tym bardziej musimy pokazywać, że możemy być przyjaciółkami.
Komentarze