Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 01:46
Reklama

Adam Czarniewicz. Kiedy zamykam oczy...

Miejski Dom Kultury-Dom Środowisk Twórczych zaprasza na otwarcie wystawy fotografii Adama Czarniewicza, które odbędzie się w piątek, 21 lutego w Galerii na Starym Rynku. Początek – godzina 18.00. Wstęp wolny.

ADAM CZARNIEWICZ

Urodzony w 1968 roku w Ełku. Mieszka i pracuje w Łomży. Jest absolwentem wydziału Gospodarki Przestrzennej Uniwersytetu w Białymstoku oraz Akademii Fotografii i Przedsiębiorczości w Białymstoku o kierunku fotografia.

Zajmuje się szeroko pojętą sztuką fotografii. Uprawia wszystkie gatunki tego medium.

Uczestnik pięciu wystaw zbiorowych (w tym międzynarodowego festiwalu wymiany doświadczeń i myśli twórców ze Wschodniej i Zachodniej Europy - Białystok Interphoto 2017) a także krajowych i międzynarodowych konkursów fotograficznych.

Szczególnie interesuje się fotografią człowieka w otaczającym go świecie.

Od roku 2018 jest członkiem Klubu Fotografii NURT w Łomży.

 

Autor o swojej wystawie :

Kiedy zamykam oczy, jakby znienacka,

czarna postać owija mnie swą chustą i śnię…

 

Sen jest bardzo tajemniczym i frapującym zjawiskiem. Każdy z nas go doświadcza i mimo to nie do końca potrafimy go wytłumaczyć.

Od początku istnienia ludzkości człowiek zastanawia się, czym są sny. Mimo prowadzonych przez stulecia wnikliwych badań, nadal nikomu nie udało się dowiedzieć o nich wszystkiego.

Dawniej nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, że sen jest stanem, na który składa się kilka cyklicznie powtarzających się faz. Był on dla ludzi wyłącznie czasem odpoczynku i odprężenia. Dzięki badaniom prowadzonym przez tysiąclecia wiemy dziś o nim znacznie więcej, choć jeszcze nie wszystko.

W każdej sekundzie jesteśmy bombardowani tysiącami różnych bodźców. To co słyszymy, co czujemy, co widzimy, to co w danej chwili spożywamy itd.

Te wszystkie bodźce są odbierane przez poszczególne zmysły naszego organizmu i interpretowane jako np: ulubiona piosenka, konkretny kolor, smak, zapach itp.

Innymi słowy, podczas dnia nasz mózg odbiera bodźce z otoczenia i na ich podstawie tworzy obraz świata, który postrzegamy.

Nie ma nic gorszego niż pojawiający się w najmniej odpowiednim momencie senny koszmar. Każdy z nas doskonale wie, że sen może przynieść także wiele przyjemności. Powoduje to, że czasami nie chcemy wrócić do sfery jawy.

Z drugiej strony, gdy przydarza się nam coś złego błagamy o to by był to tylko sen.

W dzisiejszych czasach, w przeciwieństwie do naszych pradziadów, przecież wszyscy śnimy obrazami. Obrazami zapisanymi przez obserwujące oko i zapisane w formie informacji w naszej pamięci. Obrazy te nie są ułożone symetrycznie czy równolegle, są wynikiem wyboru z bogatej kopalni pamięci jaką jest nasz mózg. Niektóre przemykają przez czas trwania snu inne zostają nam na dłużej lub wywierają jakiś charakterystyczny odcisk w naszej pamięci. Stąd taki jest prezentowany układ mojego cyklu (mojej opowieści).

Moja praca to – niejako wycieczka w głąb siebie, do świata urywków pamięci z pogranicza jawy i snu, do świata swoich wewnętrznych przeżyć, wspomnień, zmierzania się z własnymi ułomnościami i pragnieniami.

Ukazana jest za pomocą surrealnych obrazów fotograficznych. To polemika z własnym ja. Starcie dwóch światów wewnętrznego i zewnętrznego i przekraczania granic między jednym a drugim. Głęboko patrzę w głąb siebie, człowieka. Polemizuję z samym sobą, z własnymi ułomnościami, strachem, ambicjami i pragnieniami.

Inspiracją do wykonania prezentowanego cyklu były obrazy znanych twórców jak: Antoine D`Agata, Zdzisław Beksiński, Jacob Aue Sobol czy Roger Ballen.

Charakterystycznym elementem w mojej pracy jest nawiązanie do wczesnej fotografii Zdzisława Beksińskiego. Chciałem podobnie jak on, ale również jak niczym Alicja z Krainy Czarów, dokonać próby poznania i poddać analizie tą niedostępną wcześniej dla mnie przestrzeń - przestrzeń po tzw. „drugiej stronie lustra”. Świata niejako poza mną ale przecież będącego jednocześnie we mnie i mocno ze mną związanego.

Swojej pracy nie traktuję jako rozliczenie z przeszłością lecz jako formę zwrócenia uwagi na własne skąd inąd cenne uczucia. Uczucia, które przecież kształtują każdego człowieka.

W pogoni do przodu, za przyszłością, rzadko odwracamy się myślami wstecz.

Zwrócenie uwagi na przeszłość pozwoliło mi na analizę skrawków pamięci jakie udało mi się zapamiętać przez dotychczasowe życie i przenieść je na obraz fotograficzny.

W dzieciństwie obawiałem się snów, które zdarzały mi się kilkukrotnie a obrazowały pogięte jak kartka papieru i pomarszczone słońce. Te sny zawsze zwiastowały coś złego co miało wydarzyć się w przyszłości.

Chcę za pomocą swojej opowieści pokazać, że wszyscy jesteśmy elementem wszechświata. Jednocześnie pragnę uwrażliwić nas na własne dążenia i tęsknoty.

Zachęcam, tym samym, do analizy własnego ja, do interpretacji istoty człowieka jako cząstki uniwersum.

Mam nadzieję, że dzięki takiemu doborze obrazów każdy będzie mógł w nich odnaleźć cząstkę własnej osobowości.

 

Czy istnieję naprawdę?

Nieodwracalna nicość. Niepozorność cielesnych i duchowych uniesień.

Miesza się w coś nieszczególnego, w niebyt, w nieistnienie.

I w najmniejszym stopniu doznaję niestabilnych ruchów, konwulsji.

A co z tym, że nie ma się o co martwić, o czym myśleć, rozumować?

Medytacja paradoksu. Zamęt. Chwilowa niepoczytalność, psychoza nieistoty.

Postrzępione zmysły chwytają resztki sensu.

Wzmaga się, złorzeczy, ulatuje, gaśnie. Spojrzenie w swej nicości bogate.

Widzę obrazami czarnego błazna, arlekina.

Mimo, że zapominam o całej mądrości, o swojej jaźni.

Pozwól, że coś Ci powiem. Życzenie.

By człowiek nie został pustką uniwersum…


 


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama