Sytuację wokół Ostrołęki C przedstawia specjalistyczny portal wysokienapiecie.pl. Prezentujemy fragmenty tego materiału:
Komunikat obu spółek to „kronika zapowiedzianej śmierci”. O tym, że warta 6 mld zł inwestycja będzie zastopowana, mówiło się praktycznie od chwili sformowania nowego rządu PiS. Wprawdzie komunikat nie oznacza jeszcze zatrzymania samej budowy, ale to wyłącznie kwestia czasu. Spółki poinformowały, że wstrzymują dalsze wstrzykiwanie pieniędzy do spółki celowej, która miała zbudować elektrownię Ostrołęka.
Powodów, które podały spółki, jest kilka: „planowane zmiany polityki Unii Europejskiej w odniesieniu do sektora energii elektrycznej nowa polityka kredytowa Europejskiego Banku Inwestycyjnego wobec sektora elektroenergetycznego wraz z powiązaną z nią inicjatywą Komisji Europejskiej z 11 grudnia 2019 r. w zakresie tzw. Zielonego Ładu, czyli planu działań zmierzających do zapewnienia neutralności klimatycznej UE do 2050 roku, i wreszcie wezwanie Polskiego Koncernu Naftowego Orlen z dnia 5 grudnia 2019 r. na sprzedaż 100% akcji Energa, którego zarówno przebieg, jak i wynik, mogą istotnie wpłynąć na kwestie dotyczące modelu finansowania Projektu”.
Co z tego jest prawdziwą przyczyną? O podejściu Unii Europejskiej do węgla wiadomo już od kilku lat. Polityka EBI też nie ma tu nic do rzeczy, bo ten bank nie finansuje inwestycji w węgiel już od wielu lat. Znaczenie ma oczywiście chęć przejęcia Energi przez PKN Orlen, bo szefowie tej spółki nie ukrywali, że „węgiel nie jest ich ulubionym paliwem”. Mniejszościowi akcjonariusze Enei i Energi ostro protestowali przeciw Ostrołęce.
Najważniejszym jednak powodem zaniechania budowy elektrowni jest odejście z rządu głównego promotora Ostrołęki C, byłego ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego. To on doprowadził do reanimacji zaniechanej w 2012 r. inwestycji. Była to największa budowa w jego okręgu wyborczym. Po odejściu ministra w 2019 r. zaczęto mówić o rezygnacji z niej.
WysokieNapiecie.pl od początku krytykowało budowę elektrowni, w kilku tekstach pisaliśmy o tym, że nie ma ona sensu ekonomicznego ani z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego kraju.
Dojście do tego wniosku zajęło rządzącym trzy lata. Wydano ok. miliard zł, nierozstrzygnięta pozostaje kwestia ewentualnych odszkodowań dla generalnego wykonawcy czyli GE. Jest mało prawdopodobne, że ktoś poniesie odpowiedzialność, ale mechanizm podejmowania decyzji w tej sprawie powinien być nauczką na przyszłość”.
Podobne konkluzje przedstawiają także inne serwisy ekonomiczne.
„Planowany blok elektrowni na węgiel kamienny w Ostrołęce miał kosztować nas ok. 6 mld zł brutto i zacząć pracę w 2023 r. W mediach i wśród polityków PiS pojawiła się propozycja zmiany paliwa z węgla na gaz. Krytycznie o dotychczasowym projekcie wypowiedział się wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin. – Mamy unijną politykę klimatyczną wywierającą presję na odejście od węgla, która utrudnia pozyskanie finansowania dla inwestycji węglowych – tłumaczył w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną".
Umowę inwestycyjną podpisano w 2016 r. Kontrakt na budowę został podpisany dwa lata później. Na generalnego wykonawcę wybrano konsorcjum GE Power oraz Alstom Power Systems S.A.S.
W połowie października 2018 r. na placu budowy elektrowni rozpoczęły się prace przygotowawcze. Pod koniec grudnia 2018 r. zarząd Elektrowni Ostrołęka wydał polecenie rozpoczęcia prac (NTP) związanych z budową. W grudniu 2018 r. Enea deklarowała zaangażowanie w wysokości 1 mld zł, a Energa co najmniej 1 mld zł. Jesienią 2019 r. PGE odstąpiło od rozmów ws. współpracy przy projekcie.
Harmonogram przewidywał, że blok miał być gotowy w 2023 r. Jednostka uzyskała w aukcji rynku mocy wsparcie w postaci warunkowej umowy mocowej na 15 lat.
Komentarze