Był geniuszem kreacji i wyobraźni. Bo kto inny mógłby sobie wymyślić, że w rolniczo – robotniczej Łomży jest miejsce na teatr i orkiestrę. Przyjechał do Łomży z Wrocławia w 1976 roku, bo władze nowiutkiego wówczas województwa zaprojektowały je m. in. dla twórców. Stąd wziął się nad Narwią poeta, dramaturg, a – jak się okazało – przede wszystkim wizjoner i znakomity organizator. Z jego inicjatywy i jego staraniem powstały w mieście Teatr Lalki i Aktora z festiwalem „Walizka”, Filharmonia Kameralna (nazwy tych placówek zmieniały się z upływem czasu), Łomżyńskie Towarzystwo Muzyczne.
Poezji był wierny do ostatnich dni. W ubiegłym roku wydał ostatni swój tomik. Napisał kiedyś o „tej ziemi” w wierszu "Miejsce wspólne":
"Nazwałem je księstwem.
Prawem do tego było, że jestem poetą, i jako
poeta na tej ziemi.
Prawem do tego było, że jestem poetą, i jako
poeta na tej ziemi znalazłem gościnę.
Był to gest suwerenny obustronnie.
I bezinteresowny,
z wzajemnego zaufania odniesienia korzyści
artystycznych.
Nazwałem tę ziemię Księstwem Narwiańskim...".
Niespełna 2 lata temu pięknie świętował w gronie przyjaciół swoje 80. urodziny. Nie ukrywał wieku i nie miał zamiaru respektować przepisów RODO. W jednym z wierszy umieścił swój numer PESEL 38052302230.
- Bałem się, że wzruszenie mnie obezwładni. Na szczęście ta mowa skłoniła mnie do myślenia, a myślenie uspokaja - powiedział jubilat i bohater benefisu. - Robiłem to wszystko, ponieważ musiałem. Tak nakazywało mi moje ukształtowanie, przekonania wyniesione z domu: trzeba działać tak, aby znaleźć wspólników dla swoich pomysłów i tak żeby dać innym możliwość działania. Chcę pogratulować - będę nieskromny - sobie tych, którzy kontynuują te moje zwariowane pomysły. Gratuluję sobie i Łomży moich następców Jarosława Antoniuka w Teatrze Lalki i Aktora i Jana Milosza Zarzyckiego w Filharmonii. Kilka dni temu byłem tam i słyszałem jak kameraliści grają Beethovena. Grają Beethovena, a nie nuty! – mówił wtedy.
A kilka chwil później był już Nadnarwiańskim Księciem Kultury oficjalnie intronizowanym. I tak już pozostanie:
Bo Narew, ta rzeka, otwarła moje oczy,
uszy i serce, moją wyobraźnię, tak że
zapragnąłem żyć nad nią.
Mieć tutaj swoje miejsce.
Tak, jak ci, którzy mają je od pokoleń.
To ci ludzie, kiedy uświadomią to sobie, wstępują
do wspólnoty miejsca.
Należą do księstwa. Wokół miasta
zbudowanego nad odwieczną przeprawą przez
rzekę.
Jestem jednym z nich, jednym z żyjących w tym
miejscu.
Szukam słów, abyśmy o nim wspólnie mogli mówić”.
Komentarze