Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 18:00
Reklama

Bez niego wszyscy byśmy płakali

Śmieje się kiedy rano ma wyruszyć do przedszkola, śmieje się, kiedy wraca do Surał, Pawełek Stelmaszyński, któremu od kilku lat staramy się pomóc organizując „Zakrętkowe Bractwo Pomocy”, ma już siedem lat. Jest przedszkolakiem w łomżyńskiej placówce Mały Artysta. Przede wszystkim ma jednak rodzinę.

Pawełka pracownicy Grupy Medialnej Narew poznali dzięki osobie wrażliwej. Pomagaliśmy już wcześniej dzieciom, którym choroby czy urazy odebrały szanse na życie w całej pełni. Może dlatego pewnego dnia usłyszaliśmy w słuchawce telefonicznej opowieść o chłopcu ze wsi Surały, który przyszedł na świat z jednym punktem w skali Apgar, bo lekarze z nieznanych przyczyn uznali, że przy trzecim dziecku nie zrobią Annie Stalmaszyńskiej cesarskiego cięcia, choć wcześnie dwa razy byli absolutnie pewni, że tak trzeba.

Pawełek ma mózgowe porażenie dziecięce pod postacią spastycznego niedowładu 4-kończynowego, padaczkę, wyrzuty i prężenia kończyn dolnych i górnych, częste infekcje dróg oddechowych, refluks żołądkowo-przełykowy, trudności w karmieniu przejawiające się brakiem odruchu ssania i przełykania oraz krztuszeniem się. A tak po prostu: każdy dzień to dla chłopca gigantyczne wyzwanie i cierpienie. Dla jego rodziców też.

Osoba, która powiadomiła nas o Pawełku, była pierwszą w orszaku dobrej woli. Tworzą go także setki ludzi, którzy od lat przynoszą do nas plastikowe zakrętki. Zbierają je sami, w szkołach, firmach, bursach, biurach. W Łomży i wielu innych miejscowościach. Co kilka miesięcy udaje nam się zebrać przynajmniej tonę i kupuje je od nas firma, która przetwarza je na coś pożytecznego. Każdy grosz z tej akcji Artur Filipkowski, szef Grupy Medialnej Narew przekazuje Annie i Wiesławowi Stelmaszyńskim.

Kolejne ogniwa orszaku to ludzie, którzy służą Pawełkowi i jego rodzinie swoimi radami, doświadczeniami, przetartymi szlakami pomocy. W ten sposób chłopiec trafił do wyspecjalizowanego przedszkola Mały Artysta w Łomży. Tam codziennie ma kontakt z psychologiem, terapeutą, rehabilitantem. Bardzo to lubi i robi postępy.

Na czele orszaku idą mama, tata, siostra i brat Pawełka. Z jego chorobą zmagają się tak jak on. Dzielą z nim ból, robią każdy maleńki postęp.

- Czasami ktoś mówi, że może lepiej byłoby mu w specjalistycznym ośrodku opieki. Nigdy bym się na to nie mogła zgodzić. Bez niego wszyscy byśmy płakali... - mówi Anna Stelmaszyńska. Jej mąż, Wiesłw tylko potakująco kiwa głową.

Nie oddadzą Pawełka za żadne skarby, do żadnego najbardziej fachowego ośrodka. Gdyby się coś przytrafiło (ze zdrowiem nie ma żartów), to już wiadomo, że Pawełka nie oddadzą nikomu siostry lub bracia rodziców. Bo to w rodzinie jest ta prawdziwa, ofiarna miłość.



Podziel się
Oceń

Komentarze

wujek 24.12.2019 10:42
Zdrowia dla Pawełka, a te serce i nakrętki co przy nich stoją to są dla innego chłopca Kacperka. Po co ludzi wprowadzacie w błąd?
M.Karwowska 23.12.2019 14:44
Ale udajecie dobrych. Tak specjalnie przed świętami
Reklama