Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 23 listopada 2024 05:55
Reklama

Sejm dla Prawa i Sprawiedliwości, Senat dla „reszty świata”, Łomży ubyło w parlamencie. Powyborcze remanenty

Polakom nadal podoba program Prawa i Sprawiedliwości. Ale też zadecydowali, że ten „mecz” rozgrywany będzie musiał być inaczej. PiS zdobyło samodzielną większość w Sejmie. Ale ma też „ogranicznik” - tylko 48 ze 100 mandatów w Senacie. Łomża ma w Sejmie – solidnego jak opoka – Lecha Antoniego Kołakowskiego. Ale nie ma już Bernadety Krynickiej i jeżeli chcemy mieć mocniejszy głos w parlamencie, trzeba się uśmiechnąć do zambrowiaków – posła Stefana Krajewskiego i senatora Marka Adama Komorowskiego.
Sejm dla Prawa i Sprawiedliwości, Senat dla „reszty świata”, Łomży ubyło w parlamencie. Powyborcze remanenty

Tegoroczne wybory wzbudziły w kraju emocje i spory. Obywatele  w rekordowej masie ponad 61 procent uprawnionych, wybrali się do lokali wyborczych. Takiej frekwencji nie było od 30 lat.

Na PiS wyborcy oddali nieco ponad 8 milionów głosów w głosowaniu „sejmowym” i jeszcze nieco więcej w „senackim”. Metoda liczenia głosów (słynny d'Hondt) w przypadku Sejmu sprzyjała partii Jarosława Kaczyńskiego – poparcie na imponującym poziomie 43,76%  daje PiS jeszcze bardziej imponujące ponad 50% mandatów, czyli możliwość tworzenia rządu i przeprowadzania ważnych ustaw bez szukania koalicjantów.

Jednomandatowe okręgi do Senatu ujawniły jednak inne oblicze ordynacji wyborczej. Głosów PiS w tym głosowaniu zdobyło ogólnie jeszcze więcej, ale mandatów mniej niż połowę. A to już komplikuje możliwości stanowienia prawa.

W Sejmie nowej kadencji zobaczymy ponownie większość najbardziej znanych postaci polskiej polityki. Będą oczywiście liderzy ugrupowań, choć lekko „poturbowani” jak np. Grzegorz Schetyna przegrywający w swoim Wrocławiu z reprezentantką PiS, czy Robert Tyszkiewicz w Białymstoku z gorszym wynikiem niż Krzysztof Truskolaski z tej samej listy. Zresztą, nawet Jarosław Kaczyński zdobył  Warszawie mniej głosów niż Małgorzata Kidawa-Błońska.

Największe internetowe portale szybko dokonały też przeglądu nieobecnych w Sejmie. I wśród znanych od lat postaci życia publicznego wszystkie wyłapały także brak Bernadety Krynickiej z Łomży. Okazało się, że pielęgniarka i radna miejska potrzebowała zaledwie jednej kadencji, aby stać się jedną z barwniejszych osobowości parlamentu. Choć częściej w mediach ogólnopolskich była krytykowana za ostre wypowiedzi, a nawet za stroje, w regionie cieszyła się dużą estymą środowisk samorządowych i zawodowych. Tu pomogła wprost, tam ułatwiła dotarcie do odpowiedniego urzędu, gdzie indziej wynegocjowała jakieś korzystne rozwiązanie. Na gali „Glogerowskiej” usłyszała podziękowania za sprawę techników farmaceutycznych, a na inauguracji roku akademickiego w WSA za „otwarcie” granicy na Białoruś, aby mogły tam pojechać paczki świąteczne dla dzieci.             

A skoro już jesteśmy w województwie podlaskim. O mandaty z listy PiS ubiegało się aż 9 osób mających już doświadczenie parlamentarne, a i to tylko dlatego, że Krzysztof Jurgiel jest już Europarlamencie, Jacek Bogucki znalazł się wśród kandydatów do Senatu, Jan Dobrzyński został z partyjnych list usunięty (był w poprzedniej kadencji senatorem), a Tadeusz Romańczuk nie startował. Był za to na wysokim miejscu wojewoda Bohdan Paszkowski. Prawo i Sprawiedliwość wygrało w regionie jeszcze bardziej zdecydowanie niż w kraju (ponad 52% ważnych głosów), ale jeden mandat straciło. Nie będzie w Sejmie wspomnianej już  Bernadety Krynickiej z Łomży i wojewody Bohdana Paszkowskiego.

W ogóle parlamentarna reprezentacja województwa podlaskiego ma męską twarz. Jedynie Aleksandra Szczudło (PiS) potrafiła się przebić przez „patriarchat”. Obok łomżyńskiej posłanki ławy sejmowe opuszcza też Bożena Kamińska z Suwałk (KO). Może mówić o pewnym pechu, bo jest jedyną osobą z tych wyborów w regionie, która nie zdobywa mandatu mając ponad 10 tysięcy głosów poparcia. Bernadeta Krynicka też miała głosów więcej niż 4 lata temu, ale tej magicznej bariery nie pokonała.

Wyniki wyborów zamieszają też nieco w lokalnej polityce i lokalnym parlamencie. I to głównie w sejmikowym okręgu z Łomżą, Grajewem, Kolnem i Zambrowem. Do Sejmu dostał się radny wojewódzki Stefan Krajewski (PSL), a do Senatu wiceprzewodniczący Sejmiku Marek Adam Komorowski (PiS). Wyborów uzupełniających jednak nie będzie trzeba. Z listy PSL może wejść do samorządu województwa Wojciech Grochowski z Grajewa, przedstawiciel kadry kierowniczej Mlekpolu. Z PiS jest to Piotr Modzelewski z Łomży, zastępca komendanta głównego OHP. Obaj muszą jednak wyrazić zgodę. Dotyczy to także Krzysztofa Kondraciuka z Łap, który ma możliwość wejść do Sejmiku z listy PiS w miejsce Aleksandry Szczudło.                

A zatem „nasi” w rozpoczynającej się kadencji Sejmu to: Dariusz Piontkowski, Jarosław Zieliński, Adam Andruszkiewicz, Lech Antoni Kołakowski, Kazimierz Gwiazdowski, Aleksandra Szczudło, Jacek Żalek i Mieczysław Baszko z PiS; Krzysztof Truskolaski, Robert Tyszkiewicz i Eugeniusz Czykwin z KO; Stefan Krajewski z PSL; Paweł Krutul z SLD i Robert Winnicki z Konfederacji WiN.

To im teraz patrzmy na ręce. Sprawdzajmy jak realizują obietnice, czy są obecni wśród swoich wyborców.



Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama