Trzeci komponent budzi w Łomż największe nadzieje i emocje. To deglomeracja, czyli przenoszenie funkcji centralnych ze stolicy do innych miast.
- Funkcji, czyli mówiąc wprost, urzędów centralnych, które dzisiaj są skoncentrowane w Warszawie, a z całą pewnością wcale nie muszą tam być. jak pokazuje raport, który został przygotowany na zlecenie mojego ministerstwa, Polska jest państwem z taką strukturą osadniczą, która doskonale nadaje się do tego, aby znaczna część tych urzędów mogła znaleźć swoje siedziby poza Warszawą. Dlaczego? Dlatego, że mamy ośrodki akademickie, że mamy coraz lepszą siatkę komunikacyjną i dlatego, że coraz więcej usług tych instytucji nie wymaga bezpośredniego kontaktu z petentem. Takie przeniesienie ma korzyści dwustronne. Dla miasta, do którego zostają przeniesione instytucje to atrakcyjne, a dodatkowo prestiżowe i nieźle płatne możliwości zatrudnienia dla specjalistów. Dla administracji publicznej - powiedzmy to otwarcie - to obniżenie kosztów funkcjonowania. To oczywiście nie przypadkowa selekcja czy rzut kostką, która wskaże gdzie urząd ma się znaleźć. Są pewne kryteria. Takie miejsce musi spełnić kilkanaście ważnych warunków, np.: komunikacyjnych czy związanych z bazą edukacyjną. Najczęściej chodzi o absolwentów szkół wyższych, czyli konkretne, specyficzne kadry. Jakie to kryteria? Zachęcam do odwiedzenia specjalnej strony o programie Miasto Plus. Tam włodarze mogą wypełnić formularz, który wskazuje czy te kryteria miasto spełnia. My jednocześnie w Warszawie prowadzimy wstępny audyt instytucji, które przedstawiliśmy w raporcie, aby zdecydować które z nich sukcesywnie będziemy mogli przeprowadzać. Myślę, że w województwie, w którym się znajdujemy w perspektywie najbliższych lat kilka takich instytucji będzie mogło znaleźć swoje siedziby - wyjaśniała minister Jadwiga Emilewicz.
Czy jest w tym miejsce dla Łomży?
- To trudne pytanie. Zacznijmy od sprawdzenia na ile Łomża spełnia kryteria, które są niezbędne. Słyszałem że marzeniem wielu tutaj osób jest agencja rolnicza. Będziemy o tym rozmawiać... Najpierw jednak niech lokalne społeczności pokażą, że mają ku temu potencjał, a następnie my zajmiemy się analizą. Należy w tej sprawie rozmawiać z samą agencją, a przede wszystkim z ministrem rolnictwa - stwierdziła odpowiadając na pytania dziennikarzy szefowa resortu przedsiębiorczości.
W łomżyńskim spotkaniu towarzyszyli jej m. in. Adam Banaszak, wiceprezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości oraz regionalni czołowi przedstawiciele sojuszniczego dla PiS Porozumienia Jarosława Gowina: poseł Jacek Żalek, wicemarszałek województwa podlaskiego Stanisław Derehajło, wicedyrektor regionalnego oddziału ARiMR Marcin Sekściński, prezydent Łomzy Mariusz Chrzanowski i Dariusz Brakoniecki kierujący MPGKiM.
- Mam szczególny tytuł, aby zabiegać o sprawy Łomży. Tutaj jest mój rodziny dom. Mój dziadek zakładał pierwszy sąd po wojnie, a pradziadek Władysław Żalek prowadził pierwszy sklep tzw. kolonialny, czyli rodzaj delikatesów. Sto lat temu, po odzyskaniu niepodległości został radnym w Łomży. Podziękowałem pani minister za przyjazd i przywiezienie projektu, który może być dedykowany Łomży. Ten projekt, o którym mówi minister Jadwiga Emilewicz, to szansa, że osoby zmuszone dotąd do podróżowania do Białegostoku czy Warszawy, mogłyby znaleźć dobrą pracę w Łomży. Leży mi bardzo na sercu, aby ośrodek z takimi tradycjami , jeden z historycznie najważniejszych na Mazowszu, nie był dyskryminowany . Nie pozwólmy na to, aby postrzegano nas jak peryferie, tylko dlatego, że jesteśmy na granicy Unii Europejskiej. To nasze okno do eksportowania możliwości, które często są na razie uśpione. Program, z którym przyjechała minister Jadwiga Emilewicz jest właśnie możliwością obudzenia tego potencjału drzemiącego w małych ośrodkach - powiedział poseł Jacek Żalek.
Komentarze