O pas już w tym roku?
Wygrana z mocnym i wytrwałym Chrisem Arreolą niewiele zmieniła w rankingowej pozycji Adama Kownackiego, choć poprawiła jego rejestr. Ma teraz 20 wygranych zawodowych walk i nadal żadnej porażki. Awansował w rankingu IBF na trzecie miejsce, ale wydaje się, że będzie musiał nieco poczekać na swoją szansę. Mistrzem tej federacji jest obecnie Andy Ruiz Jr. Pierwszym pretendentem w tym zestawieniu jest Bułgar Kubrat Pulew. Drugie miejsce nie jest zajęte, a trzecie ma Adam Kownacki. Dopiero za nim są np. Anthony Joshua, Tyson Fury czy Luis Ortiz.
„Choreografia” jaką jednak prezentują główne organizacje boksu zawodowego, promotorzy poszczególnych pięściarzy oraz telewizje i inne podmioty decydujące o finansowych warunkach walk, potrafi być zupełnie zaskakująca. Tak naprawdę bowiem cały świat z napięciem oczekuje przede wszystkim rewanżu Ruiz – Joshua, a nie pojedynku Ruiza z Pulewem. I to może się okazać decydujące. Także z punktu widzenia Andy’ego Ruiza, niespodziewanego mistrza, który znalazł się we właściwym czasie i we właściwym miejscu, aby przewrócić absolutnego faworyta. Na miejscu Meksykanina mógł być w tamtej walce Adam Kownacki, ale akurat nie był w odpowiedniej fazie przygotowań i nie przyjął propozycji.
Tak więc najpierw musi się w IBF rozstrzygnąć kto z trójki Ruiz, Joshua, Pulew założy mistrzowski pas zanim o swoją szansę będzie mógł upomnieć się „Babyface”.
Teoretycznie bliżej miałby Adam Kownacki do pasa federacji WBC, który nosi Deontay Wilder. Zresztą zaraz po walce z Arreolą Polak przysiadł się do Wildera komentującego starcie dla jednej z telewizji i pół żartem, pół serio zapowiedział: Idę po Ciebie.
W tym samym czasie jednak informację o swojej walce 9 listopada z Wilderem opublikował Luis Ortiz (w rankingu IBF dopiero na 9. miejscu wśród pretendentów). Komentatorzy zwracają jednak uwagę, że oficjalnego potwierdzenia tego starcia nie ma, a Kubańczyk (40 lat) ma jakieś problemy medyczne. Gdyby ta perspektywa się rozwiała, prawdopodobne byłoby zaproszenie do ringu dla Adama Kownackiego. Jeden ze znanych menedżerów bokserskich już zresztą podczas walki z Areolą mówił polskim komentatorom, aby „Babyface” solidnie odpoczął, ale żeby nie wypadał z cyklu treningowego, bo może pojawić się niespodziewana szansa.
Czy jednak nasz konarzycko – łomżyński „ziomek” będzie gotowy po straszliwej młócce z Arreolą? Zawsze powtarza, że potrzebuje na przygotowania 12 tygodni. I tyle, mniej więcej, miałby do 9 listopada, ale…
Adama Kownackiego zapytał o to Mateusz Hencel z portalu WP Sportowe Fakty:
- Doszły do Polski informacje, że może jednak tego odpoczynku nie należy robić zbyt długiego i niedługo mogą paść konkretne propozycje.
- Zobaczymy, ja chcę przede wszystkim teraz odpocząć, ponieważ zdrowie jest najważniejsze. Do końca miesiąca na pewno nie będę boksował. Oczywiście będę ćwiczył, będę uważał co jem, ale po takiej walce, po tylu ciosach, z całą pewnością odpoczynek jest potrzebny.
2020?
Entuzjastą szybkiej walki o tytuł nie jest też menedżer Adama Kownackiego Keith Connolly.
– Chciałbym zobaczyć go jeszcze w dwóch walkach. Oby wygrał je łatwiej niż z Arreolą – oznajmił Keith Connolly. Menedżer Polaka stwierdził, że do starcia z Wilderem może dojść pod koniec 2020 roku. „Babyface” zapewnia, że ma nad czym pracować i może prezentować się lepiej.
– Odpoczynek, a potem dwie walki ze słabszymi rywalami. Takie, by nie zardzewieć, pozostać w grze i jak najlepiej przygotować się do najważniejszego pojedynku – powiedział Adam w TVP Sport.
Sportowe portale spekulują czy Kownacki powinien jednak wykorzystać ewentualną szansę: jako „koło ratunkowe” za Ortiza mógłby podbijać stawkę i wywalczyć satysfakcjonującą siedmiocyfrową sumę w dolarach za listopadowe starcie z Wilderem, ale może lepiej za czekać na to, co wydarzy się w rewanżu Ruiza z Joshuą? - czytamy w onet.pl.
Komentarze