Na razie jednak jest to problem. Enea wraz z drugim energetycznym gigantem w kraju, Energą, mają być głównymi podmiotami finansującymi budowę, której koszty szacowane są na 6 miliardów złotych.
Jak podaje portal bankier.pl, pozew o stwierdzenie nieważności uchwały złożyła fundacja "Clientearth Prawnicy dla Ziemi". "Sąd Okręgowy uwzględnił powództwo w zakresie roszczenia głównego (o stwierdzenie nieważności uchwały) i stwierdził nieważność Uchwały" - podano w komunikacie. Wyrok jest nieprawomocny.
Akcjonariusze Enei i giełdowi inwestorzy bardzo pozytywnie przyjęli decyzję sądu. Akcje spółki wystrzeliły w górę, choć tylko na krótko i po kilku dniach już są na poprzednim poziomie. „Taka reakcja to najprawdopodobniej pokłosie obaw o opłacalność projektu. Ostrołęka C , to bowiem elektrownia węglowa, która ma powstać w nastawionej na dekarbonizację Europie. Inwestorzy i analitycy obawiają się, że projekt, nawet z subsydiami, będzie nierentowny, a prąd przezeń produkowany po prostu drogi.
- Wiem, że projekt od początku budził kontrowersje. Z punktu widzenia potrzeb systemu energetycznego kraju i dynamicznie rozwijających się regionów tej części Polski jest jednak bardzo potrzebny. Rozwijamy energię odnawialną, ale niezbędna jest też konwencjonalna, stale dostępna i niezależna od warunków pogodowych – mówił we wspomnianym wywiadzie minister Krzysztof Tchórzewski.
Cieszą się jednak przeciwnicy energetyki węglowej. Jak wskazuje bankier.pl, w komunikacie prasowym ClientEarth podało, że decyzja sądu to sukces akcjonariuszy Enei i samej fundacji, a także znak, że inwestorzy powinni ponownie przemyśleć zasadność projektu.
"To dobra wiadomość, zarówno dla akcjonariuszy Enei, jak i klimatu. Elektrownia jest na dobrej drodze, by stać się aktywem osieroconym, który niesie ze sobą wyraźne i dobrze udokumentowane ryzyko finansowe. Inwestorzy są prawnie zobowiązani do zarządzania ryzykiem związanym z klimatem i mogą ponieść odpowiedzialność, jeśli nie wywiążą się z tego obowiązku. Enea i Energa powinny zrezygnować z Ostrołęki C zanim zacznie ona generować dodatkowe koszty dla spółek i akcjonariuszy" – powiedział, cytowany w komunikacie prasowym, prezes Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi dr Marcin Stoczkiewicz. "Realizacja tego projektu to niepotrzebne obciążenie dla państwa i podatników. W żaden sposób nie jest też konieczna dla bezpieczeństwa energetycznego kraju. Enea i Energa muszą realistycznie ocenić przyszłość rynku energetycznego w Polsce. W tańszych, krajowych odnawialnych źródłach energii jest ogromny potencjał zatrudnienia" - dodał.
Sprawa nie jest przesądzona, nie tylko dlatego, że wyrok poznańskiego sądu jest nieprawomocny. Wielu komentatorów jest zdania, że i tak decydujące znacznie będzie miała polityka, a dokładniej wynik wyborów parlamentarnych jesienią. Jeżeli wygra gorąco wspierające projekt Ostrołęka C Prawo i Sprawiedliwość, także w Enei możliwe będzie np. podjęcie nowej uchwały w sprawie tej inwestycji, tylko precyzyjniejszej i bardziej prawidłowej formalnie. Albo znalezienie innego źródła finansowania.
Minister Krzysztof Tchórzewski ocenia, że budowy już nie można zatrzymać. W ostatnich dniach ubiegłego roku rozstrzygnięty został przetarg na tę inwestycję. Są już zaangażowane poważne kwoty oraz poskładane zamówienia na pewne elementy, których wykonanie może potrwać nawet 3 lata. Cała inwestycja ma być ukończona za około 5 lat.
Mieszkańcy Łomży i Ziemi Łomżyńskiej, choć niewątpliwie są zwolennikami dobrego powietrza i „czystej” energii, ale powinni jednak trzymać kciuki za Ostrołękę C. Zapewni ona energetyczną stabilność w regionie, będzie ważnym sygnałem dla inwestorów. A także – co wcale niemniej ważne – wzmocni potencjał obu ośrodków, które jako „zespół miast” mogą realnie myśleć o znacznie poważniejszej roli. Mówi o tym choćby niedawny raport o decentralizacji i delokalizacji Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju.
Komentarze