Podobnie, jak Thomas Anders, w Polsce i w Łomży znakomicie czuje się Danzel, który 15 lat temu wylansował hit "Pump It Up".
- Polska to dla mnie drugi dom. Przez 15 lat mojej kariery zagrałem tu ponad 400 koncertów. Dlatego myślę, że z pełną odpowiedzialnością mogę tak o Polsce powiedzieć – wyjaśnia belgijski piosenkarz. - Niesamowite jest też to, jakie emocje i radość, mimo upływu lat, budzi utwór od którego zaczęła się moja kariera. “Pump It Up”, to hit znany nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Jednak nie ma lepszej publiczności, niż ta w Polsce – dodaje Danzel.
Na scenie nie zabrakło oczywiście plejady polskich gwiazd. Niezapomnianych muzycznych wrażeń dostarczył: Krzysztof Cugowski, Halina Mlynkova, Stachursky i Papa D.
- Otwarcie tak dużego koncertu nie jest łatwą sprawą. Miałam to szczęście, że publiczność już od początku była rozgrzana i w doskonałym nastroju. To jest fantastyczne uczucie móc się z nimi bawić i dawać im radość. Ja w ogóle jestem wdzięczna, że mogę istnieć, być na scenie. To jest to, co kocham, i co mnie inspiruje. Jazda busem z moim zespołem, godziny spędzone na przygotowaniach czy studia nagraniowe. Według mnie to jest najlepsze, co może spotkać artystę - przyznaje Halina Mlynkova. - Zawsze walczyłam, by postrzegano mnie właśnie przez ten muzyczny świat, a nie poprzez to, co dzieje się w moim prywatnym życiu. Myślę, że się udało i znów odnalazłam spokój – dodaje.
Znalazło się także coś dla miłośników muzyki disco-polo. „Jesteś szalona” w wykonaniu zespołu Boys czy utwór „O Tobie kochana” zespołu Milano kołysały całym łomżyńskim amfiteatrem.
- Dla zespołu Boys każdy koncert jest potężnym wydarzeniem. Niezależnie od tego, gdzie występujemy zawsze z szacunkiem podchodzimy do publiczności. Muszę jednak przyznać, że przy tej okazji towarzyszy nam mały dreszczyk emocji. Jest to koncert na żywo, w który włożono ogrom przygotowań. Dlatego tu nie można pozwolić sobie na pomyłki i potknięcia. Chociaż to jest nasza Łomża, a ona wszystko wybacza – mówi z przekonaniem i jednocześnie rozbawieniem Marcin Miller, z zespołu Boys, którego część składu - Jan Cieniewicz i Andrzej Jabłoński - pochodzi właśnie z Łomży.
Po kilkudziesięciometrowym scenicznym monstrum i muzycznych emocjach pozostał już tylko ślad w postaci wspomnień w pamięci łomżyniaków. Niemniej jednak to dopiero połowa lata i atrakcji, które czekają na mieszkańców podczas łomżyńskich wakacji.
Komentarze