Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 19:26
Reklama

Narwią i Pisą na Wielkie Jeziora

Łączy nas Narew – zgodnie stwierdzili wicemarszałek województwa podlaskiego Marek Olbryś i poseł Arkadiusz Czartoryski z Ostrołęki oraz pozostali uczestnicy spotkania na ostrołęckim brzegu Narwi. Wzięli w nim udział m. in. także Grzegorz Palka, burmistrz Nowogrodu, Wiesław Szczubełek, narwiański ekspert z Ostrołęki oraz Juliusz Jakimowicz, zastępca dyrektora Gabinetu Marszałka województwa podlaskiego.
Narwią i Pisą na Wielkie Jeziora

Ponieważ zgromadziło się w ostrołęckim porcie i na plaży wodniackie grono (Wszyscy znad tej rzeki jesteśmy – podkreślił Wiesław Szczubełek), nieformalne spotkanie można określić jako „sprawdzenie temperatury wody” przed przedsięwzięciem, które  może przywrócić do życia jeden z najpiękniejszych szlaków wodnych w północno – wschodniej Polsce: z Warszawy Narwią i Pisą, przez Ostrołękę i Nowogród z odnogą do Łomży, i dalej do krainy Wielkich Jezior Mazurskich.

- Mam w środowisku wodniackim, zwłaszcza Warszawy wielu znajomych którzy jeszcze pamiętają jak w latach 80. i 70.  sunęły po Narwi i Pisie ogromne „tramwaje” łodzi. Na wodzie było biało od żagli. Wodniaków jest coraz więcej  - w samej stolicy kilkadziesiąt tysięcy oficjalnie zarejestrowanych jednostek pływających - ale ruch zamarł. Rzeka nam się „rozjechała” jest szersza, ale płytsza. Trudna do żeglugi. Potencjał na duży ruch turystyczny na wodnym szlaku nadal jednak jest – uważa Wiesław Szczubełek.

Wodniacy od dziesięcioleci starają się o ożywienie turystycznego znaczenia Narwi, Pisy i całego szlaku. Dopiero jednak od kilku lat zyskali wielkiego sojusznika.

Po pośle Arkadiuszu Czartoryskim od razu widać jak bardzo zaangażował się w ideę „żeglugowego renesansu” Ostrołęki i całego szlaku. Z przejęciem pokazuje gościom, co udało się już zrobić w dawnym porcie i na miejskiej plaży: betonowa konstrukcja (solidna mimo upływu około pół wieku) oczyszczone z chaszczy otoczenie, nowe pomost specjalnej konstrukcji (jeden ogólnodostępny, drugi za ogrodzeniem dla właścicieli łodzi, którzy chcą, aby ich mienie było bezpieczniejsze), słupy oświetleniowe z kamerami monitoringu. Opowiada jak odbywało się usuwanie mułu i wprowadzane zabezpieczenia. Kolejne rzeczy do zrobienia to sanitariaty i doprowadzenie prądu do miejsca przygotowanego dla podróżujących „domami na kółkach”. A pierwszy krok do ożywiania ostrołęckich związków z Narwią pozwoliła zrobić… historia.

- Wielokrotnie zapraszałem ministra Marka Gróbarczyka, szefa resortu gospodarki morskiej, ale też żeglugi śródlądowej, do Ostrołęki. Wzbraniał się: Po co? Udało się, gdy odwołałem się do jego zainteresowań historycznych. Opowiedziałem o bitwie w wojnie polsko – bolszewickiej 1920 roku, w której walczyli tu żołnierze pułku morskiego z Tczewa i Pucka. Kilkudziesięciu poległo i mamy poświęcony im pomnik. Upamiętniamy też tablicą Obrońcę Wybrzeża z września 1939 roku, kontradmirała Włodzimierza Steyera. Po wojnie był represjonowany i na pewien czas skierowany do pracy w Ostrołęce w gminnej spółdzielni Samopomoc Chłopska. Wreszcie, na stulecie Niepodległości, minister Marek Gróbarczyk przyjechał. Spędziliśmy tu dzień. Rozejrzał się – a wszędzie jeszcze rosły wielkie „krzaczory – i powiedział: Zrobimy coś też na wodach śródlądowych, odtworzymy tu marinę. Od tej chwili zaczęły się dobre dni  – opowiada poseł Arkadiusz Czartoryski.

Ministerialny impuls sprawił, że włączyło się przedsiębiorstwo Wody Polskie. Po raz pierwszy od 25 – 30 lat oznakowany został tej wiosny bojami szlak żeglugowy na Narwi od Zegrza do Łomży. W ostrołęckim porcie zacumowały jednostki do pogłębiania rzeki. Zaangażował się samorząd miasta, choć po jesiennych wyborach i zmianie władzy, znów jest trudniej o współpracę. Teraz głównym podmiotem aktywnym są Wody Polskie. Wicemarszałek Marek Olbryś, poseł Arkadiusz Czartoryski i wodniacy są zdania, że czas rozszerzyć grono sojuszników.     




Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama