To konsekwencja niedawnych wydarzeń w samorządzie województwa, a jeszcze bardziej wprowadzonych w tej kadencji regulacji ustawowych. Zarządy województw i powiatów, wójtowie, burmistrzowie i prezydenci gmin i miast zobowiązani są przygotowywać raporty o stanie swoich "gospodarstw" w poprzednim roku, a rady przyjmują je (lub nie) w formie wotum zaufania. Potrzebna jest do tego więcej niż połowa głosów ustawowego składu samorządu.
W przypadku Sejmiku województwa podlaskiego to 16 głosów, czyli dokładnie tyle, ilu ma radnych klub Prawa i Sprawiedliwości przy wsparciu niezrzeszonego od niedawna Bogusława Dębskiego. Problem w tym, że w godzinach głosowania na sali zabrakło jednej z radnych, a przedstawiciele obecnej opozycji wykorzystali sposobność, by utrudnić życie rządzącym, chociaż raport dotyczył województwa pod ich rządami w 2018 roku.
Jak relacjonuje portal Wrota Podlasia, wniosek o odwołanie zarządu województwa był jedynym punktem poddanym pod głosowanie podczas XI sesji Sejmiku Województwa Podlaskiego.
W jawnym głosowaniu przeciw wnioskowi głosowało 16 radnych (klub PiS i Bogusław Dębski), sześciu radnych z Platformy Obywatelskiej głosowało za wnioskiem, od głosu wstrzymało się pięciu radnych PSL. Aby doszło do odwołania Zarządu Województwa za wnioskiem o odwołanie musiałoby głosować 18 radnych czyli kwalifikowana większość w 30-osobowym sejmiku województwa podlaskiego.
Komentarze