Janina Kotarska: - Jak najbardziej. Z uwagi na to, że moje dzieci nie wszystko mi zdradzały, tylko to, co najpotrzebniejsze i najłatwiejsze do zdobycia, żeby mnie nie przestraszyć postanowiłam sięgnąć po więcej. Dopiero potem poznłaam Skype'a czy inne komunikatory. Uciekałam z tego, bo wszystko to było dla mnie już dość znane. No to powiedzieli: Babcia, a teraz weźmiemy się za internet. Przecież ja nie dam rady! Starsze od Ciebie grają! Tu masz ten guziczek, tu ten drugi. Na ten klikniesz i otworzą Ci się szachy, stół szachowy. Jesteś wzrokowcem. Klikniesz tutaj i pojawi się Twój przeciwnik. Jak Ci się nie spodoba, klikniesz na czarne i już go nie ma. Dostaniesz lepszego do grania. A jak nie w szachy, to może w brydża. Ale to mnie nie wciągnęło, bo brydż w internecie jest bardzo agresywny. Kiedy przyjechałam do Łomży, nie było pracy w mieście. Trzeba było jechać do pracy w pegeerach. Ponieważ jestem księgową z wykształcenia, pojechaliśmy. Tam zajął się mną pan Jan Kolano. Wspominam go z sentymentem. Ja Ciebie wezmę do swojego zespołu i nauczę Cię grać w porządną grę – mówił. I na drugi dzień przychodzi i rozstawia jakieś figury. Uczy mnie nazw. Pokazuje, że ten chodzi tak, ten porusza się po prostej. Zaczynamy grać. Nauczył mnie, ale to trwało krótko, bo mamusia mnie ściągnęła do Łomży. Potem pracowałam w POM-ie i przyszedł taki moment przy okazji Święta Kobiet. Wyszło na jaw, że znam ruchy szachowe. I okazuje się, że POM chce grać turniej szachowy. Dyrektor powiedział: Pani Janino, to jest polecenie służbowe, nie ma wytłumaczenia. Jakież było moje szczęście! Wśród trzech kobiet zajęłam drugie miejsce. Dostałam książkę pana Przymanowskiego z dedykacją. To, obok szachów, które wcześniej otrzymałam, moja największa relikwia. Nigdy się jej nie pozbędę, chyba że dla jakiegoś mojego szachowego następcy. Tak się u mnie z szachami zaczęło. Po latach przyszły wnuki, zaprowadziłam najstarszego do klubu. Po kilku dniach mówi: Babcia, to nie dla mnie, tam siedzą sami starsi panowie i sobie gadają, to ja już wolę boks. Dobrze, nie będziemy Cię zmuszać. Ale myśmy z synem się zapisali i zaczęliśmy chodzić. Jeden turniej, drugi. Coraz więcej. Pomaga nam pan Vafa Mamadov, pięknie pokazuje na tablicy. Ileż było radości! Już na pierwszym turnieju wita mnie przy stoliku pan: I Pani gra w turnieju? A dlaczegóżby nie? W tym wieku? No, może mi się jakoś uda... Pan rzucił się na mnie, wytłukł co mógł. Ale za dużo wytłukł, bo doprowadził do pata... A pat to przegrana partia. I na dodatek wylosowałam 50 złotych na loterii. Zabrałam chłopców na obiad. To był drugi wspaniały dzień w moim życiu. Potem są mistrzostwa Polski dla seniorów. Prezes mówi: Pani Janino, pojedziemy razem, bo trzeba w drużynie kobiety, a pani jest tutaj taka sierota. Pojechaliśmy. I jakież było moje zdziwienie. Wyjechałam z tytułem wicemistrzyni Polski, z pięknym pucharem, pięknym dyplomem. Dumna, blada i szczęśliwa. Lepiej już być nie mogło…
M.S: - Wątek szachowy nie bez powodu pojawia się w naszej rozmowie… Jak pasja czy tego typu projekty, w których można zdobyć nowe umiejętności sprawdzają się w życiu seniora?
J. K: - Pomagają w życiu codziennym, bo ja jestem wzrokowcem. To jest takie urodzeniowe „skażenie”. Czego ja nie dotknę, własnymi oczami obejmę, nie przeczytam, to jest nie dla mnie. Ja muszę widzieć nie jednego pionka, muszę widzieć całą szachownicę. W ten sposób przewiduję ruchy przeciwnika. Kiedyś rywal mnie zapytał: dlaczego przez kilkanaście ruchów trzymałam w jednym miejscu skoczka? Bo wiedziałam, że on będzie miał funkcję do spełnienia. Tym skoczkiem dostał mata.
M.S.: - Tak sobie myślę słuchając, że ten wiek to tylko metryka, a w rzeczywistości chodzi o zaangażowanie?
J. K: - Zawsze mówię: Dziewczyny, nie tusza o was świadczy. Taka czy inna. Rozumek! Dopóki rozumek pracuje, dopóki rozumek jest zajęty nie głupotami, nie plotkami, nie tym że ona ma ładniejszą sukienkę... Tylko rozumek powinien pracować aby ta „fizyczność” za nim podążała.
M.S: - Panie dyrektorze czy takie właśnie zaangażowanie obserwowaliście podczas prowadzenia szkoleń?
P.G: - Pani Janina jest wyjątkową osobą. Niemniej jednak to zaangażowanie było niespotykane. Warto dodać, iż na zakończenie kursu uczestnicy musieli przygotować wspólną prezentację. Pani Janina przygotowała swój wątek, a mianowicie pamiętnik szachistki, który właśnie przedstawiła. Chodziło o to, by seniorzy zaprezentowali istotne momenty ich życia, do tej pory praktycznie nieznane. Pani Janina postanowiła podzielić się swoją pasją, szachami. Opowiedzieć o tym, jak ważną rolę pełnią w jej życiu. Mimo wieku ma ogromne plany, ponieważ myśli o zorganizowaniu mistrzostw Polski w szachach, ale mistrzostw wyjątkowych, bo 4 pokoleń. My rzucamy takie wyzwanie, szczególnie władzom miasta, by pierwsze tego typu mistrzostwa zorganizować tu, w Łomży. Naczelna Organizacja Techniczna jest otwarta.
J. K: - Ja również podejmuję takie wyzwanie. I wierzę, że to się uda. To jest doskonały pomysł.
M.S: - Wracając jeszcze do projektu, panie dyrektorze, w Łomży do tej pory zostało przeszkolonych ponad 120 osób. Jednak plan jest taki, by na Ziemi Łomżyńskiej, Suwalszczyźnie i Białostoczyźnie przeszkolić w sumie 2000 osób…
P.G: - Projekt zakłada przeszkolenie 189 grup, średnio 10-osobowych. W Łomży do tej pory w cyfrowy świat wkroczyło 124. seniorów, co wskazuje, że średnia to 13 osób. Nie potrafiliśmy odmówić nikomu, kto na tamtym etapie zadeklarował chęć uczestnictwa w projekcie. Udało nam się zgromadzić oszczędności, bo nie musimy finansować dojazdów, ponieważ to my przyjeżdzamy do szkolonych. Jeśli uzyskamy zgodę Ministerstwa Cyfryzacji, będziemy mogli stworzyć kolejne grupy. Bardzo prawdopodobne, że uda się to zrobić jeszcze jesienią. Dlatego wciąż można zgłaszać się do projektu. Choć ze znakiem zapytania, do czasu uzyskania opinii ministerstwa.
Komentarze