- Dni Kultury Kurpiowskiej to wydarzenie oddziałujące na mnie osobiście, w sercu. Jestem Kurpiem, i to pniokiem po dziadku i po ojcu. Kulturą kurpiowską oddychałem w domu, fascynowała mnie od najmłodszych lat. Nie zapominam o tym na fotelu wicemarszałka województwa podlaskiego. Ta część regionu jest wspaniałym składnikiem jego różnorodności, którą tak obrazowo oddają wielobarwne piksele naszego logo - powiedział wicemarszałek województwa podlaskiego Marek Olbryś. Przeszedł w korowodzie w towarzystwie m. in. poseł Bernadety Krynickiej w kurpiowskim stroju oraz kapel i zespołów uczestniczących w przeglądzie. Marek Olbryś, jako potomek współpracowników Adama Chętnika, twórcy Skansenu Kurpiowskiego w Nowogrodzie, wraz z małżonką Bogumiłą, są od lat fundatorami nagrody dla jednej z kapel.
"Pniok" oznacza na Kurpiach przynależność pokoleniową, wrośnięcie w te ziemie jak pień drzewa. "Krzokami" są mieszkańcy, którzy wybrali region na swoje miejsce do życia, ale jeszcze muszą sobie zasłużyć na bycie "pniokami". "Ptoki" są miłymi gośćmi, ale przylatują na Kurpie np. do swoich letnich siedzib w lasach czy nad rzekami, a potem odlatują.
Wicemarszałek Marek Olbryś zapowiedział, choć jeszcze bez bliższych szczegółów, projekt wspierania, w tym finansowego, Skansenu Kurpiowskiego w Nowogrodzie.
- To najpiękniejszy Skansen w Polsce - krajobrazowo, kulturowo, historycznie. Wszelkie czynniki wskazują, że trzeba go wzmacniać. Widzimy po prostu, nawet nie tylko przy takich świątecznych okazjach, że zainteresowanie tradycyjną, używa się teraz często terminu "rdzenną", kulturą kurpiowską jest bardzo duże. Jest też mnóstwo wolontariuszy wspierających działania w tej dziedzinie, a to oznacza, że chcę razem z nimi być i ich wspomagać. Mamy, jako Kurpie, co pokazać województwu, Polsce i światu. Może nie mamy tu żyznych ziem, przemysłu, zbyt wielu walorów żeby czerpać z tego korzyści, ale mamy wspaniałych ludzi. Przede wszystkim dlatego, że nigdy nie byli chłopami pańszczyźnianymi, zawsze byli ludźmi wolnymi. Wolność sprawiła, że stali się pracowici. Mówiło się, że "Kurp jest zawzięty", ale nie tylko do kultury, a także do pracy - dodał Marek Olbryś.
Jak podkreślał Jarosław Cholewicki, dyrektor Regionalnego Ośrodka Kultury w Łomży (ta instytucja kultury powiatu łomżyńskiego organizuje Dni), większość Kurpiów mieszka w województwie mazowieckim, ale "po podlaskiej stronie" tradycje podtrzymywane są z równym - co najmniej - zaangażowaniem.
- Nasza Kurpiowszczyzna jest w dobrej kondycji. Występuje w tej edycji dla widzów i jurorów 76 tzw. podmiotów wykonawczych - niezbyt ładne określenie - czyli około 400 osób w różnych kategoriach (na ogół z podziałem na dorosłych i dzieci): grup śpiewaczych, solistów instrumentalistów, gawędziarzy, kapel, zespołów folklorystycznych, solistów śpiewaków, par tanecznych, grup tanecznych. Tradycje przechodzą z dziadków na rodziców, z rodziców na dzieci. Jest kontynuacja, co nas bardzo cieszy - poinformował Jarosław Cholewicki.
Wyraził też wdzięczność współorganizatorom i sponsorom Ogólnopolskich Dni Kultury Kurpiowskiej w Nowogrodzie, m. in. Fundacji Sztuki i Dialogu, Urzędowi Marszałkowskiemu Województwa Podlaskiego, Starostwu Powiatowemu w Łomży, Urzędowi Miejskiemu i Miejsko - Gminnemu Ośrodkowi Kultury w Nowogrodzie, Urzędowi Gminy i Gminnemu Ośrodkowi Kultury w z Zbójnej, Wojewódzkiemu Ośrodkowi Animacji Kultury w Białymstoku, Muzeum Północno - Mazowieckiemu w Łomży, którego częścią jest Skansen Kurpiowski w Nowogrodzie. Patronatu i wsparcia finansowego udzieliło Dniom także Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Skwarna pogoda nie wpłynęła na poziom zaangażowania wykonawców. Dawali z siebie wszystko, niezależnie czy w strojach tradycyjnych czy bardziej letnich. Scena amfiteatru tętniła rytmem. Wokół swój kunszt prezentowali przedstawiciele unikalnych już zawodów i rękodzieła.
Komentarze