Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 22 grudnia 2024 19:22
Reklama

Młodzi, czterdziestoletni... [VIDEO i FOTO]

Jak dobrze, że się nie starzejecie – Zygmunt Zdanowicz spogląda z uśmiechem na kilkadziesiąt dziewczyn i chłopaków, którzy zebrali się w auli I Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Kościuszki. 40 lat temu, w pierwszym roku swojego dyrektorowania „na Bernatowicza” wypuszczał ich w świat po maturze.

- Nie starzeją się, bo chodzą ścieżkami swojej młodości. Tu nie są  przytłoczeni codziennymi problemami i przez to są młodzi. To piękny rocznik. Rocznik ludzi o wielkiej aktywności. To od nich zaczął się na Bernatowicza, a potem także w innych szkołach Łomży, Tydzień Kultury Uczniowskiej (otrzęsiny były inicjatywą wcześniejszą). Kłaniam się wszystkim nauczycielom, którzy mieli udział w kształceniu tego rocznika. Bo dzięki temu oni są cały czas tacy młodzi i ja też się trochę odmłodziłem – mówi były dyrektor ogólniaka, od ponad 20 lat prezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej.                        

Maturzyści, rocznik 1979, nie czekali aż do 40-lecia żeby się spotkać.      

- Nasz rocznik jest bardzo zdyscyplinowany w przyjaźni. Jeżeli na sali jest ponad 80 osób, to daj Boże innym też takie spotkania. Cieszę się, że są osoby wręcz z różnych krańców świata i Polski. Przybyli na jeden dosłownie sygnał – mówi Jan Bajno, jeden z głównych koordynatorów rocznicowych spotkań.  -  Spotykamy przyjaciół, miłości z lat młodzieńczych. To był fajny okres. Byliśmy bardzo młodzi, wiele się działo. Na co dzień mamy też kontakty ale w znacznie węższym gronie. A tutaj... Czasami się  poznaje tę druga osobę od razu, a kiedy nie, tłumaczę, że to mnie się wzrok popsuł. Bardzo żałuję, że dołącza do naszych spotkań coraz mniej nauczycieli, którzy mieli z nami zajęcia. Taka, niestety, jest kolej rzeczy – dodaje Janusz Nowakowski.

Tym goręcej powitali w auli I LO Wandę Jankowską, wychowawczynię jednej z  ówczesnych klas. Kwiaty, brawa i chóralne „Sto lat”. Uhonorowani zostali także Zygmunt Zdanowicz i obecny dyrektor szkoły Jerzy Łuba.

- Musimy wzajemne uczucia odnawiać i uzdrawiać – uważa Krzysztof Czarnecki. Zdrowiem zajmuje się zawodowo. 

W auli gromadzi się około 80 osób. Od razu widać, że po prostu się lubią. 

- Przyglądamy się sobie wszyscy ostrożnie. Ząb czas nas trochę ugryzł. Po oczach można poznać jednak kto jest kim. Nasze przyjaźnie od młodych lat są scementowane. Na imieninach gościłem ostatnio czterech kolegów ze swojej klasy – uśmiecha się Marek Szymański.

Prowadzi znaną w Łomży i regionie firmę. Bogaty dorobek i ważne funkcje zawodowe mają też wszuscy, np. Jan Bajno, Janusz Nowakowski czy Jolanta Gołaszewska. Ale tego dnia i w tym miejscu przestają być dytektorami czy prezesami, a stają się po prostu kolegami.

- To moja ukochana szkoła, której absolwentem jest także mój mąż, zresztą kolega z klasy. Jego mama i cała rodzina, nasz syn to również absolwenci tej szkoły. Poza tym pracowałam tu 15 lat. Z wieloma kolegami jesteśmy w kontakcie stałym, ale bardzo miło zobaczyć tych, z którymi częściej się spotykać nie mamy szans – mówi Jolanta Gołaszewska.

Spotkanie w auli i klasach dawnej szkoły to pierwszy punkt programu. Jednym z kolejnych jest msza w „małym kościółku”, czyli w znanej wszystkim licealistom z Bernatowicza świątyni przy placu Papieża Jana Pawła II. Celebrować jej nie mógłyby nikt inny jak tylko ksiądz Stefan Ceberek, także maturzysta 1979.

- Do liceum już szedłem z zamiarem wstąpienia do seminarium, ale jeszcze po cichu, nikomu nie mówiłem. Ogromne wrażenie zrobiło na mnie nasze pierwsze spotkanie. Wszystko ożyło. I było łatwiej się wzajemnie rozpoznawać. Teraz już się trochę oswoiliśmy ze sobą, ale tu trochę brzucha przybyło, tam włosów ubyło – podkreśla z uśmiechem ksiądz z sanktuarium nad Bugiem, koło Wyszkowa.                  

Jak dodaje, przewędrował jako kapłan kawał świata. Są też na spotkaniu inni, którzy dojechali do Łomży z odleglejszych stron. Np. Ewa Jabłońska-Stefanowicz. 

- Dlaczego warto się spotykać. Myślę, że po to, aby się odmłodzić. To znakomita terapia. Przychodzimy do sali, w której spędziliśmy parę lat i od razu się czujemy, jakbyśmy mieli po 18 - 19 lat. A poważnie mówiąc, jesteśmy tu żeby pobyć z ludźmi, z którymi się spędziło bardzo ważny kawałek życia w ładnym okresie. Są rzeczy, które nas tak połączyły, że to już są na zawsze bliscy przyjaciele. Studiowałam we Wrocławiu i tam zostałam, ale mamę mam tutaj i chętnie wracam. Zostawiłam w tej niezwykłej szkole i w Łomży kawałek serca - mówi. 

Na ścianie liceum im. Kościuszki jest już pamiątkowa tablica rocznika 1979, zawieszona w 25-lecie matury. Dlatego tym razem pamiątka będzie nie z metalu, a z papieru – specjalne wydanie „Trylogii” Henryka Sienkiewicza z podpisami wszystkich uczestników spotkania.

Jan Bajno, Jacek Cholewicki i inni po cichu zamykają drzwi jednej z licealnych sal. Potem pójdą do kościoła, a jeszcze później zbiorą się w gospodarstwie agroturystycznym jednego z kolegów. I będą rozmawiać, rozmawiać... I może coś jeszcze bo przecież młodość musi się wyszumieć...       



Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama