Łomża zaistniała w ogólnopolskich mediach. Niestety, znów jako pośmiewisko. Za sprawą prezydenta Mariusza Chrzanowskiego wspieranego ignorancją kilkorga mieszkańców.
TVN na Radzieckiej
Poszło znów o ulicę Radziecką na łomżyńskiej Starówce. Za pierwszym razem pomysł prezydenta żeby "zdekomunizować" nazwę pochodzącą z XVI wieku przedstawiony został kilku tysiącom odbiorców lokalnych mediów po kwietniowej sesji Rady Miejskiej. W sobotę, 7 maja, temat pojawił się w głównym wydaniu "Faktów" TVN, czyli dla około 3 milionów Polaków (takie są dane o średniej oglądalności tego programu informacyjnego za kwiecień tego roku).
Materiał przygotowany przez Macieja Mazura miał charakter lekko prześmiewczy i nie do końca zgodny z faktami. Przede wszystkim łomżyńscy radni Prawa i Sprawiedliwości nie podjęli żadnej formalnej akcji żeby dekomunizować ulicę Radziecką. Nie wiadomo też ilu mieszkańców Łomży reporterzy TVN przepytali zanim wybrali troje plotących ośmieszające głupstwa. Pierwszym z nich był dojrzały pan w samochodzie z tekstem: "Bardzo źle! Komunistyczny system! Jestem wrogiem komunizmu i socjalizmu! Należy ją zmienić". Potem była młoda pani: "Radziecka, to wiadomo. Od wojny światowej i tak dalej, więc jestem przeciwna tej nazwie...". I młody pan (też w samochodzie): "Nie ma już Związku Radzieckiego. Ja bym to zmienił". Tylko jeden z rozmówców dziennikarza TVN okazał się "miejskim filozofem" i stwierdził, że Radziecka to raczej nie od Związku Radzieckiego czy Armii Radzieckiej. Ale na koniec i tak powiedział, że jak dla niego, to ulica może mieć nawet nazwę "Domu Publicznego"
Jeżeli autorzy materiału w "Faktach" wybrali tylko wypowiedzi kiepsko "ogarniętych umysłowo" rozmówców z wielu innych, to by znaczyło, że zilustrowali założoną przez siebie tezę. Jeżeli jednak trafili na tę trójkę "jak leci", to smutek i wstyd ogromny - dla miasta, nauczycieli, wszystkich, których zadaniem jest upowszechnianie wiedzy o tradycjach i przeszłości Łomży.
Komuna wypleniona
Rzeczywista dekomunizacja miejskiej przestrzeni dokonała się w początkach lat 90., kiedy z planu Łomży zniknęli m. in. Armia Czerwona, Buczek, Żeglicki, 22 Lipca, Świerczewski, Turlejski, a nawet 1 Maja (dlatego mamy w mieście dwie ulice poświęcone Konstytucji 3 Maja). Nad Radziecką odbyła się wówczas także debata i nawet najbardziej zaciekli przeciwnicy "komuny" (a nie brakowało ich) z szacunkiem przyjęli do wiadomości decyzję łomżan z okresu "złotego wieku" miasta i pozostawili niezwykłą - trzeba przyznać - nazwę. To w XVI stuleciu od "Domu Radzieckiego", w którym odbywały się sądy z udziałem członków Rady, otrzymała swoje miano mała uliczka w sercu miasta.
W programie informacyjnym TVN mówi o tym bardzo wyraźnie Sławomir Zgrzywa z łomżyńskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Honoru wykształconych łomżyniaków broni też redaktor Mirosław R. Derewońko z portalu 4lomza. Obaj z życzliwym zatroskaniem zastanawiają się nad drogami, jakimi wędrują myśli prezydenta Mariusza Chrzanowskiego.
Głos władzy
To bowiem główny bohater materiału w "Faktach". "Dlaczego w Łomży w XXI wieku mam jeszcze ulicę Radziecką" - stawia śmiałe pytanie. A kilka chwil później odpowiada: "Warto się zastanowić nad tym, czy tej ulicy nie zmienić. Teraz będzie niedługo ustawa o dekomunizacji". To nie przypadek i brak wiedzy: już po pierwszej próbie "dekomunizacji Radzieckiej" pojawiły się publikacje, niekiedy bardzo przykre i złośliwe dla prezydenta, ale przede wszystkim wskazujące jednoznacznie, że Radziecka to jedna z najbardziej historycznych nazw w Łomży i z pewnością nie pochodzi od Związku Radzieckiego czy Armii Radzieckiej. Wyraźnie zresztą zostało to powiedziane także przez prowadzącego "Fakty" Grzegorza Kajdanowicza.
Przypomnijmy: prezydent Mariusz Chrzanowski to absolwent prestiżowego łomżyńskiego liceum. Przed zwycięstwem w wyborach prezydenckich, przez 8 lat był łomżyńskim radnym. Jest z wykształcenia prawnikiem, pracownikiem naukowym wyższej uczelni. Robi doktorat. Jeżeli to wszystko za mało, żeby z szacunkiem odnosić się do historii swojego miasta, to naprawdę trudno dziwić się przepytanym na ulicy przechodniom.
Łomża ma prawie 600 lat jako miasto, a znacznie więcej jako ważne miejsce osadnictwa na Mazowszu. Jest prawdopodobnie jedynym miastem w Polsce, które ma na Starówce ulicę o nazwie nawiązującej w nietypowy sposób do słowa "rada" i pochodzącej z XVI wieku. Radziecka to niezwykły zabytek i wspaniały znak tożsamości miasta. Była szansa, żeby kilka milionów Polaków dowiedziało się o tym. I o tym, że rozumni mieszkańcy sześćsetletniej Łomży bronią swojej tradycji, choćby miała ona tak "dziwną" formę językową. A tymczasem poszło w Polskę, że prezydent tego miasta walczy z "komuną" z XVI wieku, a mieszkańcy guzik wiedzą o historii Łomży. Tradycje robienia „beki” z naszego miasta zapoczątkowane przez poprzedników Mariusza Chrzanowskiego (Mieczysław Czerniawski także bywał bohaterem tego rodzaju rodzaju materiałów) są widocznie silniejsze.
Miejsce w historii
"Ktoś prezydenta wprowadził w błąd...", "Jest to młody prezydent...", „Wielu ludzi jest ograniczonych w tym sensie, że nie jesteśmy specjalistami w każdej dziedzinie” - z pewnym zażenowaniem tłumaczyli w materiale Sławomir Zgrzywa i Mirosław R. Derewońko. Mariusz Chrzanowski bowiem postanowił trwać w przekonaniu, że Radziecką trzeba zdekomunizować. Będzie dla tego przedsięwzięcia szukał alibi. "Żeby mieszkańcy Łomży wyrazili się, czy chcą, aby w centrum miasta ulica Radziecka była" - zapowiedział jakiś rodzaj konsultacji społecznych.
Prezydent Mariusz Chrzanowski pewnie te konsultacje "wygra". Wystarczy, że zaprosi do nich "dużą delegację", która już raz przekonała go, że Radziecka ma "złe pochodzenie". I jeszcze tę trójkę z materiału TVN. Może jeszcze parę osób, które potakną włodarzowi miasta w każdej sprawie. Warto przy tej okazji rozważyć konsultacje" dla jeszcze innej nazwy. Trochę nie wypada, by tak młody prezydent urzędował przy Starym Rynku.
Jeżeli Mariusz Chrzanowski doprowadzi swoją inicjatywę "zdekomunizowania" Radzieckiej do końca, uzyska trwałe miejsce w historii Łomży. Tej nazwy nie zdołały zatrzeć złe epoki w dziejach miasta, pożary, wojny, zaborcy, okupanci, komuniści. Mogą zrobić to prezydent i radni pracujący w początkach XXI wieku w wolnej Polsce. Problem w tym, że byłoby to osiągnięcie na miarę szewca Herostratesa, który dla sławy spalił świątynię Artemidy w Efezie, jeden z cudów starożytnego świata.
Komentarze