W dziejach zamku i miasteczka pojawiają się m.in. królowie Zygmunt August czy Stefan Batory, wielki wódz Stefan Czarniecki, wielki „czarny charakter” polskiej historii książę Janusz Radziwiłł. No i oczywiście literaccy giganci zrodzeni przez Henryka Sienkiewicza, czyli Michał Wołodyjowski i Onufry Zagłoba.
To oni – w wyobraźni pisarza – pod wodzą Pawła Sapiehy szturmowali skutecznie zamek broniony przez szwedzką załogę, w którym ukrywał się osamotniony Janusz Radziwiłł. Z woli Henryka Sienkiewicza wyzionął ducha kilka chwil przed wkroczeniem do zamku wojsk polskich. W rzeczywistości zmarł wiele miesięcy wcześniej.
W okresie szwedzkiego potopu twierdzę obsadzili Szwedzi i odważnie oraz twardo bronili się przed kolejnymi oblężeniami. Jedno z nich przez kilka miesięcy 1656 roku prowadziła pod wodzą Samuela Oskierki szlachta łomżyńska, wiska i podlaska.
Dopiero jednak zima 1657 roku przyniosła przełom. Narew zamarzła, okalająca zamek fosa zamarzła i wojska hetmana Pawła Sapiehy poszły do szturmu z najsłabiej ufortyfikowanych stron. Trzeba przyznać, że Szwedzi okazali się godnymi spadkobiercami nieustraszonych Wikingów. Nie poddali się, a wysadzili razem z zamkowymi wieżami.
Pamiątką tych walk jest inscenizacja organizowana przez Stowarzyszenie Komputowej Chorągwi Stefana Czarnieckiego we współpracy zbudowanego na nowo Zamku, samorządu. Jak poinformowali organizatorzy, w widowisku „Szturm Zamku w Tykocinie” wzięło udział około 120 rekonstruktorów z różnych części Polski.
Idący na bitwę, najpierw w pełnej zgodzie, tradycyjnie spotkali się na placu Czarnieckiego, pod pomnikiem wodza. Stąd wyruszyli na zamek, aby wziąć udział w jedynej w Polsce zimowej inscenizacji historycznej.
A potem było nawet efektowniej niż zwykle. Huk armat i ręcznej broni palnej, szczęk żelaza, jęki rannych i konających, ścielące się dymy...
A Tykocin nad Narwią nawet bez obecności wojsk i efektownej bitwy nie musi się obawiać smutku i nudy pozostałych miesięcy. To miasteczko ma swój nieodparty urok. Daje się zdobywać, ale samo też zdobywa.
Komentarze