Manewr z pogranicza tego, co mieści się w regułach demokracji i tego, co zbliża się do liberum veto, spowodował, że podczas trzeciej już sesji samorządu województwa nie udało się zdecydować nic - poza przyjęciem porządku obrad i wybraniem komisji skrutacyjnej. Mniejszości radnych wywodzących się z Koalicji Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego pomogła nieporadność większościowego klubu Prawa i Sprawiedliwości.
Ustami swego szefa, a zarazem marszałka województwa (tego wyboru udało się dokonać na poprzedniej sesji) Artura Kosickiego, radni PiS zaproponowali zmodyfikowany w stosunku do zapowiadanego przed kilku dniami porządek obrad. Po otwarciu miał być najpierw wybór komisji skrutacyjnej, potem wiceprzewodniczącego Sejmiku, odwołanie obecnego przewodniczącego Sejmiku, wybór nowego przewodniczącego, wybór reszty zarządu województwa i wreszcie wybór kolejnych wiceprzewodniczących Sejmiku, Zdaje się, że miało być przemyślnie i chytrze, a wyszło "lewą ręką za prawe ucho". Skuteczności nie dodała radnym obecność na "ławce trenerskiej" przedstawiciela centrali PiS Krzysztofa Sobolewskiego, szefa struktur w województwie Krzysztofa Jurgiela, u którego boku zasiadła poseł Bernadeta Krynicka z Łomży oraz senator Jan Dobrzyński.
Radni KO i PSL natychmiast wykorzystali i obśmiali niejasno sformułowany punkt o powołaniu komisji skrutacyjnej. Cezary Cieślukowski dociekał jak ma ona prowadzić odwoływanie osób, które jeszcze nie zostały powołane. Konieczne stały się dodatkowe wyjaśnienia, przerwy w obradach. Dopiero wtedy klub PiS wpadł na pomysł, że po prostu chodzi o komisję skrutacyjną, która miała pracować przy wszystkich przewidzianych na ten dzień głosowaniach, bez precyzowania czy będzie to wybieranie czy odwoływanie kogokolwiek. W każdym razie misterny plan PiS zaczął się walić.
Kiedy wreszcie udało się poprawiony porządek przegłosować i wybrać komisję skrutacyjną, o głos poprosił radny Jarosław Dworzański (KO).
- Przewodniczący Karol Pilecki, którego chcecie odwołać, został kilka dni temu wybrany także waszymi głosami. To zabawa i kpina z tej izby. Ja w tym uczestniczyć nie będę - powiedział i wyszedł. A w ślad za nim pozostali przedstawiciele KO i PSL.
Mimo wszystko pozostało na sali 16 samorządowców PiS i jeszcze Karol Pilecki, czyli 17 z 30 radnych. A jednak przewodniczący zdecydował, że obrady zostają przerwane. W poniedziałek chciałby spotkać się z reprezentantami trzech sejmikowych klubów i uzgodnić co dalej. Opuścił salę, chociaż przedstawiciele PiS wskazywali, że nie można tego zrobić w trakcie realizacji jednego z punktów porządku i przy obecności ponad połowy radnych.
Termin wznowienia sesji nie został określony. Zarząd województwa musi zostać wybrany do 3 miesięcy po wyborach, czyli zostały jeszcze niespełna 2 miesiące.
Tak naprawdę była jeszcze szansa na przełamanie patowej sytuacji. - Sytuacja jest dynamiczna, obrady mogą jeszcze zostać wznowione - dowiedzieliśmy się nieoficjalnie od osoby uczestniczącej w rozmowach między stronami sporu. Nie udało się jednak wypracować kompromisu.
Źródłem konfliktu stały się wewnętrzne problemy PiS. Wśród radnych wybranych do Sejmiku powstał sprzeciw wobec forsowanych przez centralę rozwiązań kadrowych, a zwłaszcza przeciwko wprowadzeniu do zarządu województwa dwóch osób spoza grona radnych - Marcina Sekścińskiego i Jakuba Fica. Dlatego wybory na przewodniczącego wygrał Karol Pilecki z KO, a nie Marek Komorowski z PiS, dlatego nie doszło do szybkiego sformowania zarządu.
Po kilku dniach nerwowości i rozmów nieoficjalnie mówi się o innych rozwiązaniach. Władze województwa mają utworzyć wybrany już marszałek Artur Kosicki i proponowany wcześniej Marek Olbryś z Łomży. Poza nimi do zarządu mieliby trafić: zamiast Romualda Łanczkowskiego, Marcina Sekścińskiego i Jabuka Fica - Stanisław Derehajło (Porozumienie Jarosława Gowina) oraz Wiesława Burnos i Aleksandra Szczudło (Solidarna Polska). Mowa jest jeszcze o Bogusławie Dębskim na przewodniczącego Sejmiku.
Okaże się to, gdy uda się wznowić obrady Sejmiku.
Komentarze