Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 05:46
Reklama

Na nowych drogach (schodach?) życia

Podróż poślubna w zimnie i deszczu na "Diabelskie Wzgórze"? Czemu nie? Kiedy dotyczy to takiej pary, jaką tworzą Iwona Wicha i Piotr Łobodziński.

Tajemnicę pewnego wakacyjnego "zniknięcia" z serwisów sportowych najlepszego na świecie specjalisty od biegania po schodach Piotra Łobodzińskiego i coraz lepszej w tej specjalności Iwony Wichy (oboje są reprezentantami LŁKS "Prefbet Śniadowo" Łomża), wyjawił Andrzej Korytkowski, prezes klubu. Iwona i Piotr stworzyli mistrzowski duet także w życiu prywatnym. Serdecznie gratulujemy i życzymy młodej parze "schodów" tylko w pracy, a gładkich dróg we wspólnej podróży przez życie.     

Jak relacjonuje Andrzej Korytkowski, Iwona Wicha oraz Piotr Łobodziński udali się w miniony weekend do Karpacza leżącego u podnóża Śnieżki. Głównym celem ich "podróży poślubnej"  był udział w  piątej już edycji zawodów o nazwie Kill the Devil Hill, czyli morderczego podbiegu na skocznię Orlinek. Żeby nie było tak prosto, zawodnicy mają również do przepłynięcia 50 metrów zbiornika z lodowato zimną wodą, a następnie stromy trawiasty podbieg. Dodatkowym utrudnieniem tegorocznej edycji była pogoda. Gdy w całej Polsce panowały wysokie temperatury i świeciło słońce, w Karpaczu temperatura oscylowała w granicach 10 stopni i przez całą sobotę padał deszcz. - To był jedyny plus całego tego koszmaru - wskakując do wody zawodnicy nie doznawali szoku termicznego - żartuje Andrzej Korytkowski.

Małżonkowie z Łomży bez problemu poradzili sobie z rundą eliminacyjną i pewnie awansowali do finału, gdzie o miano najlepszego miało rywalizować 15 mężczyzn i 10 kobiet.

W przypadku Piotra Łobodzińskiego, który był murowanym faworytem, tradycji stało się zadość . Zwyciężył pewnie z czasem 3:11, stając się "królem Orlinka" po raz czwarty. Iwona również poradziła sobie wyśmienicie zajmując trzecie miejsce.

Po starcie lekkoatleta z Łomży tradycyjnie przekazał  w mediach społecznościowych swoje refleksje:

-  Jestem bardzo zadowolony z kolejnego zwycięstwa w Karpaczu. Uzyskany dzisiaj czas - mój rekord trasy to 3:00) - pozostawia trochę do życzenia, ale mam na to wytłumaczenie. Po prostu było mokro i ślisko na zeskoku i  na  końcowym fragmencie po deskach. Myślę, że tutaj straciłem te kilka sekund. Za rok się poprawię.

Tymi zawodami Łobodziński rozpoczyna jesienny sezon startów. Będą to głównie schody. Już w kolejny weekend nasi biegacze udają się do Brna i Bratysławy na Grand Prix Europy w bieganiu po schodach.



Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama