Jest pod tym względem samotnym rekordzistą, Po raz pierwszy związkowcy wybrali go na swego szefa w 2006 roku, a faktycznie kierował oddziałem jeszcze dwa lata przedtem. Wybory nie były spacerkiem. Henryk Piekarski miał silnego rywala, Kazimierza Polkowskiego, z którym wygrał 35 do 20. Do Rady Oddziału weszło nowych 6 z 9 osób. - I z młodszego pokolenia, z nową energią – podkreśla z dumą Henryk Piekarski.
Jego najbliższymi współpracownikam będą w tej kolejnej czteroletniej kadencji: Janusz Żebrowski, Janusz Lutrzykowski, Andrzej Barczewski, Kazimierz Borkowski, Piotr Tereziński, Konrad Dytkowski, Jarosław Just, Marcin Dębek, Wojciech Chojnowski. Działają w 7 organizacjach, łącznie z 16 firm. Są też reprezentantami około 720 związkowców tworzących oddział.
Taka jest ta łomżyńska „Solidarność”. Przewodniczący trwa na stanowisku, współpracownicy w znacznym stopniu się zmieniają. Związkowców ubyło około 150 w okresie minionych czterech lat, ale powstało kilka nowych komisji zakładowych, np. w Nadleśnictwie Nowogród czy łomżyńskiej komunalnej spółce ZGO. Młodzi się niezbyt garną, ale nowi ludzie w Radzie daleko mają jeszcze do wieku seniorów. Powszechna opinia jest taka, że „Solidarność” jest faktycznie politycznym koalicjantem PiS. - Mamy wiele spraw spornych – mówią na to zgodnie Henryk Piekarski i Janusz Żebrowski, szef oświatowej „S” w Łomży.
Priorytetami nowych władz będą w tej kadencji w szczególności obrona praw pracowniczych i godności pracowników. Za wzrostem gospodarczym i wzrostem wydajności pracy powinien następować również wzrost wynagrodzeń. - Chcemy być traktowani przez pracodawców jako partnerzy współodpowiedzialni za zakłady pracy i ich pracowników. Mamy wiele przykładów, że jesteśmy potrzebni – mówią działacze Oddziału. - Zagrożenia są także na poziomie wyższym. Nie możemy dopuścić, żeby Polska stała się jedną wielką montownią tego, co nam zlecą gospodarcze potęgi – dodaje Henryk Piekarski.
W dojrzałych systemach gospodarczych demokratycznych państw przynależność do związku zawodowego to podstawa statusu pracownika. W Polsce nadal można się zetknąć z szykanami przy próbie zakładania komisji zakładowej. Albo z zupełnie inną postawą.
- „Ale po co związek? Ja przecież dbam o pracowników”. Powiedział mi w rozmowie szef pewnej sporej firmy – śmieje się Janusz Żebrowski.
Komentarze