Wielka strzykawka adrenaliny zawitała do Łomży za sprawą najlepszych zawodników MMA w kraju, którymi są w większości żołnierze Wojska Polskiego. Swoje umiejętności w klatce zaprezentowali między innymi czterokrotny Mistrz Wojska Polskiego st. szer. Tomasz Zawadzki, jego brat walczący w przeszłości dla KSW – szer. Mateusz Zawadzki czy znany z prestiżowych turniejów BJJ szeregowy Dominik Chmiel.
W oktagonie nie zabrakło także wojowników z Łomży: niezwykle utalentowanego Patryka Surdyna (Black Horse Łomża) oraz Macieja Roszkowskiego (Fight Club Łomża) oraz gotowego na zawodowe występy, kończącego karierę amatorską z przytupem Piotra Mroczkowskiego (Fight Club Łomża). I niezależnie od tego, czy łomżyńscy zawodnicy odnosili zwycięstwo czy jednak ulegali ciosom rywali okrzyki wsparcia pomagały podnosić się z kolan.
- Zarówno liczba sympatyków mieszanych sztuk walki na trybunach, jak również postawa zawodników z naszego miasta w oktagonie pokazały, że warto tego typu wydarzenia sportowe w Łomży organizować. Tym bardziej, że możemy pochwalić się zawodnikami walczącymi na bardzo wysokim poziomie. Gratuluję wszystkim zwycięzcom i zapewniam, że w przyszłym roku podobną galę sportów walki będę chciał zorganizować ponownie – mówił obecny na gali prezydent Mariusz Chrzanowski.
Wielu miłośników mieszanych sztuk walki z niecierpliwością czekało na walkę wieczoru. Dominik Chmiel, klasa w oktagonie i poza nim, zawsze gotowy do podjęcia nawet najtrudniejszych wyzwań, tego wieczoru na oczach łomżyniaków podniósł rękawicę rzuconą przez bardzo niebezpiecznego szeregowego Mateusza Zawadzkiego, reprezentanta jednostki wojskowej w Giżycku, która słynie z najlepiej wyszkolonych w sportach walki żołnierzy w Polsce. Prawie dwuletnia nieobecność Zawadzkiego w świecie zawodowego MMA okazała się ciszą przed burzą, którą rozpętał w klatce. Potrzebował zaledwie 21 sekund, by nokautem zwyciężyć starcie. Potężnym lewym dosięgnął przeciwnika już w trakcie pierwszej wymiany ciosów. Dominik Chmiel sprowadzony do parteru nie uchronił się od ataku Mateusza Zawadzkiego, który czując zbliżające się zwycięstwo dobił przeciwnika. I jak słusznie przepowiadali organizatorzy o wyniku pojedynku zdecydował jeden cios.
Komentarze