Ścinano je już w Środę Popielcową i wstawiano je do naczynia z wodą, po to by przez kilka tygodni pięknie się zazieleniły. Przyozdabiano je także grubym i „mięsistym” bukszpanem, barwnikiem, borówką lub cisem. Tak przygotowane palmy zanoszono do kościoła. Po powrocie z nabożeństwa chłostano się poświęconą palmą, wołając przy tym:
Nie ja biję – palma bije
Wierzba bije, nie zabije.
Za tydzień Wielki Dzień.
Za sześć noc Wielkanoc.
Palma wielkanocna miała chronić ludzi, zwierzęta, domy i pola przed czarami, ogniem i wszelkim złem tego i tamtego świata.
Jak podaje Encyklopedia Tradycji Polskich zwyczaj święcenia zielonych gałązek wprowadzono do liturgii kościelnej w XI wieku, na pamiątkę triumfalnego wjazdu Chrystusa do Jerozolimy w niedzielę poprzedzającą Jego śmierć na krzyżu.
Zwyczaje szczególnie uroczystego i barwnego obchodzenia Palmowej Niedzieli są rozpowszechnione w różnych częściach kraju w Małopolsce, Gorcach, na Kaszubach, ale przede wszystkim na Kurpiach. Na największą skalę w Łysych, a na Ziemi Łomżyńskiej w Zbójnej. Wszędzie powstają efektowne palmy - trwają wręcz wyścigi na ich wielkość - święcone i niesione w procesjach do kościołów.
- Dokoła patyka owija się kwiatki. Dlatego pierwszym etapem jest przygotowanie wszystkich niezbędnych elementów. I gdy już mamy wszystko gotowe zaczynamy od samej góry. Na czubku umieszczamy rząd kwiatów, oddzielamy je trawką z bibuły, która symbolizuje zieloną roślinność i tak schodzimy, aż do samego końca, rząd po rzędzie – tłumaczy Agnieszka Kowalewska z Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce.
Sercem kurpiowskiej sztuki wicia, w którym królują nawet kilkunastometrowe palmy są bez wątpienia Łyse. To właśnie tam można podziwiać wznoszące się ku niebu wielobarwne różdżki z precyzyjnie uwitymi kwiatkami i baziowymi kotkami. Najbardziej klasyczne palmy to "rdzeń" z leszczyny czy sosny. Opleciony jest gałązkami krzewów i drzew, które zaczynają ożywać po zimie i udekorowany kwiatami z kolorowej bibułki.
Także tym razem Palmowa w Łysych zgromadziła tysiące wiernych i gości, których fascynuje niezwykła wierność kurpiowskim tradycjom.
A gdy do tego można jeszcze kupić rumianą babę, chleb albo makowiec, to znak, że Wielkanoc już tuż, tuż.
Miejmy nadzieję, że będzie tak słoneczna i piękna jak dzień święcenia wierzbowych witek.
Komentarze