Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 06:18
Reklama

Paryż u stóp Piotra Łobodzińskiego

Stolica Francji to piękne miasto. Najpiękniejsze jest kiedy się patrzy z drugiego i trzeciego poziomu Wieży Eiffla, czyli budowli, która jest symbolem Miasta Światła. Najlepiej na świecie wie jak piękny jest Paryż u stóp Piotr Łobodziński, który wygrał bieg na szczyt Wieży.

Autor: Piotr Łobodziński

Jak relacjonuje Andrzej Korytkowski, prezes klubu "Prefbet Śniadowo" Łomża, którego barwy reprezentuje Piotr Łobodziński, był to kolejny wyśmienity występ biegacza. W czwartej edycji La Verticale de la Tour Eiffel, czyli biegu na szczyt Wieży Eiffla zwyciężył po raz czwarty, czyli nie ma w tej dziedzinie sobie równych.

Trasa na jeden z najbardziej rozpoznawalnych obiektów budowlanych świata liczy 279 metrów i 1655 schodów.

- Klatka schodowa ma zabudowę otwartą, a biegacze muszą sobie radzić z chłodem oraz silnym wiatrem. W ten wieczór również z siąpiącym deszczem - podkreśla Andrzej Korytkowski. - Rekordy trasy należy do reprezentanta naszego klubu - 7:48 w 2016 roku oraz Australijki Suzy Walsham - 9:34 w 2017). 

W tym roku na sam szczyt paryskiej Wieży Eiffla wdrapywało się łącznie 129 wyselekcjonowanych zawodników z całego świata. Transmisję z biegu można było śledzić na żywo na facebookowej stronie organizatora.

Na czwartą edycję tej imprezy biegowej zjechali się niezaprzeczalnie najlepsi biegacze po schodach ze światowego rankingu, zarówno w rywalizacji mężczyzn, jak i kobiet. Piotr Łobodziński, podobnie jak w latach poprzednich, starował tuż przed godziną 22, jako ostatni z numerem 1. Przed nim najgroźniejsi rywale: Christian Riedl z Niemiec, Mark Bourne z Australii oraz Kolumbijczyk Frank Carreno. Ostatecznie Łobodziński wytrzymał presję i wbiegł na metę z najlepszym czasem 7:56, wyprzedzając dość znacząco swoich rywali. Bardzo dobrze zaprezentowała się Polka Dominika Wiśniewska-Ulfik, która ukończyła rywalizację na 3 miejscu. Tuż po starcie nasz towerrunner przekazał do kraju krótką relację: "Czułem na sobie dużą presję, ale wydaje mi się, że sobie poradziłem. Po ostatnich treningach forma wyglądała bardzo solidnie, więc byłem pewny swego. Już przed startem wiedziałem, że trasa uległa pewnym modyfikacjom względem lat poprzednich, więc o rekordzie nie było mowy. Dużym utrudnieniem dzisiaj były warunki pogodowe. Padało i wiało. Było ślisko pod stopami oraz rękami. Trzeba było uważać aby się nie wywrócić a śliskie poręcze nie dawały pełnego odepchnięcia. Uzyskany w takich warunkach oraz na nieco dłuższej trasie czas bardzo cieszy. No i przede wszystkim czwarte z rzędu zwycięstwo przy tak mocnej stawce, cieszy podwójnie".

Informacje o wielkim sukcesie biegacza z Łomży przekazują także specjalistyczne portale: festiwalbieowy.pl i bieganie.pl. Piszą m. in.: "Wyróżnikiem imprezy jest klatka schodowa, o różnej szerokości schodów, zróżnicowanym nachyleniu, kierunku biegu i zupełnie płaskich dobiegach do kolejnych sekcji o różnej długości, a przede wszystkim, o otwartej konstrukcji - uczestnicy mierzą się z chłodem i wiatrem, a na szczycie wieje naprawdę mocno.

Do tegorocznej, czwartej edycji oryginalnych zawodów zgłosiło się 735 amatorów z całego świata. Prawo startu uzyskało jednak tylko 129 osób, w tym 40 zaproszonych imiennie przez organizatora".

Dominika Wiśniewska-Ulfik pobiegła z numerem 40, jako piąta zawodniczka elity. I nie zawiodła.

To mój trzeci start tutaj, bardzo lubię tu wracać. Wieża Eiffla to wysoki budynek i nie było łatwo, ale cieszę się z trzeciego miejsca – powiedziała Dominika reporterce organizatora.

W rywalizacji mężczyzn prawdziwy popis dał Piotr Łobodziński. Polak nie tylko wygrywał wszystkie edycje, ale za każdym razem łamał też osiem minut. Tym razem jednak miało być trudniej. Mocno wiało, a i trasa była nieco dłuższa niż zwykle. 

Na trasie dał z siebie wszystko i znów wspiął się na nieosiągalny dla rywali poziom (7:56.67). Nie pozostawił złudzeń kto jest najlepszy w towerrunningu. Drugiego na mecie Christiana Riedla z Niemiec, wyprzedził o ponad 15 sekund.

Paryż to bardzo szczęśliwe miasto dla mnie, w ostatnich sześciu latach wygrałem tu już siedem różnych wyścigów. Chłopaki chcą mnie pokonać, ale nie daję się – mówił na mecie Polak.

Christian Riedl komplementował Łobodzińskiego.

Piętnaście sekund przewagi Piotra to dużo. Dlatego jestem zadowolony z drugiego miejsca – ocenił Niemiec.

Ciekawa jest analiza pozycji jaką zajmował Piotr w trakcie wyścigu. Organizatory poza metą rejestrowali czasy dodatkowo na trzech pośrednich etapach. Na pierwszym, po 1min 25 sekund biegu Piotr był dopiero szósty ale na drugim (z czasem 3:24,62) już drugi, nadal tracąc jednak (wirtualnie) do Kolumbijczyka Hernandeza prawie 10 sekund ! Ale 2 minuty później miał nad Kolumbijczykiem już 8 sekund przewagi. Patrząc na bieg czołówki można odnieść wrażenie, że albo wszyscy przecenili swoje siły na pierwszym odcinku i potem zmuszeni byli do drastycznego zwalniania, albo Piotr na pierwszym odcinku rozgrzewał się wiedząc, że zaatakuje dopiero od drugiego etapu.

 

 



Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama