Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 09:51
Reklama

Kraczący i śmierdzący problem

Nie wiem już gdzie szukać pomocy - mówi Piotr Wiśniewski. Zapukał do wielu drzwi w Łomży zanim trafił do naszej redakcji. Na hasło: "wrony", najczęściej jednak doświadczał ze strony rozmówców rozłożenia ramion w geście bezradności.

Problemu, o którym opowiedział nam pan Piotr, nie da się w Łomży ukryć przed nikim, kto spędzi w mieście choć trochę więcej czasu. Bo to problem, który nie tylko widać, ale jeszcze bardziej słychać i czuć. Jest na zabytkowym cmentarzu przy ul. Kopernika, urokliwym skwerku przy placu Papieża Jana Pawła II, wszystkich głównych parkach Łomży. Piotrowi Wiśniewskiemu chodzi zwłaszcza o Park Ludowy między aleją Legionów a ulicą Kopernika (powszechnie używana nazwa . jest inna ale nie ma powodu jej utrwalać, bo ani mądra, ani prawdziwa nie jest).

- Nie da się tamtędy przejść. To przecież jedno z najbardziej naturalnych miejsc na spacer i relaks w centrum miasta. Ale się nie da. Jak spacerować po alejkach i chodnikach dokładnie pokrytych śmierdzącym "dywanem"? Jak się relaksować wśród stałego, ohydnego krakania? Jak ochronić się przed spadającymi z góry odchodami? - mówi nasz Czytelnik.

Piotr Wiśniewski maksymalistą nie jest. Nie domaga się wymordowania wron czy wycięcia drzew, na których mają gniazda.

- Zacznijmy od przycięcia gałęzi, które zwisają nad chodnikami. To chyba nie byłaby gigantyczna praca, a jestem pewien, że byłoby lepiej - mówi.

Wie o sprawie dużo, dlatego przypomina: od 1 marca, zatem za niespełna dwa tygodnie rozpoczyna się okres lęgowy ptaków, a zatem ochronny. Nie można w tym czasie utrudniać im życia. Jeżeli coś ma być zrobione, to bardzo pilnie.

Jesteśmy z Łomży. Nie trzeba nas specjalnie przekonywać, że problem istnieje i jak jest uciążliwy. Wybraliśmy się jednak do parku. Zapytaliśmy mieszkańców co sądzą.

- W parku jest pełno odchodów ptasich, szczególnie latem. Jest przeraźliwe krakanie wron i ten okropny zapach. Trzeba uważać, żeby nie mieć niespodzianki na głowie czy ubraniu - mówi pani Dorota z malutka siostrzenicą w wózku. - Ptasie odchody są wszędzie. Do krakania da się przyzwyczaić - mówi nastolatek z papierosem. - A mnie to już wszystko jedno. Przeżyłam 83 lata i mam inny problem. Wybrałam się na cmentarz ze zniczami i zapomniałam zapałek - denerwuje się starsza pani.

Kolejny przystanek - Ratusz. Stamtąd mamy formalne pismo:

"Gawron jest chroniony na mocy prawa międzynarodowego, dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady2009/147/WE z dnia 30 listopada 2009 r. w sprawie ochrony dzikiego ptactwa (tzw. Dyrektywy Ptasiej). Dlatego , w świetle obowiązywania tej regulacji prawnej , nie jest możliwe całkowite wyłączenie tego gatunku spod ochrony gatunkowej, a tym bardziej wyłączenie go spod ochrony na wybranym terenie, np. miasta Łomża. W prawie krajowym gawron, na mocy rozporządzenia Ministra Środowiska z dnia 6 października 2014 r. W sprawie ochrony gatunkowej zwierząt (Dz. U. Z 2014 r. poz. 1348) objęty jest ochroną częściową na obszarze administracyjnym miast oraz ochroną ścisłą poza obszarem administracyjnym miast. Przy obowiązującym stanie prawnym, możliwe jest jedynie zrzucanie gniazd w okresie od 16 października do końca lutego. Szczegółowy zakres działań określa art. 52 Ustawy o ochronie przyrody z dnia 16 kwietnia 2004 r. {j.t.. Dz.U. Z poz. 2134 z póź.zm.}. Korzystamy z tej możliwości każdego roku, tuż przed okresem ochronnym. Wówczas zrzucane są gniazda , wycinane suche konary z drzew w parkach, zieleńcach i w pasach zieleni ulicznej". A zatem jak będzie z gałęziami wskazywanymi przez naszego Czytelnika. Jednoznacznej deklaracji nie ma.

Pracownicy Ratusza uświadamiają nas jeszcze, że "Prezydent Miasta Łomża występował do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Białymstoku o wydanie zgody na używanie w parkach i na skwerach urządzeń odstraszających ptaki przez cały rok, w tym w okresie lęgowym". RDOŚ wydał zgodę jedynie na zastosowanie „odstraszaczy” dźwiękowych od 30 czerwca tego roku w dwóch miejscach – Parku Ludowym i na Placu Jana Pawła II Papieża Pielgrzyma.

"Chcemy skorzystać z tej metody, choć jej skuteczność po okresie lęgowym jest wątpliwa . Uważamy jednak, że należy wykorzystać każdy z możliwych sposobów. Prezydent występował również o wyłączenie gawronów spod ochrony gatunkowej miasta. Niestety odpowiedź była negatywna " - czytamy w piśmie z Urzędu Miejskiego.

Fachowcy twierdzą, że to człowiek sam zaburzył życie dzikiej przyrody. Zwierzęta wyprowadzają się ze swoich naturalnych siedlisk i "wprowadzają" się do siedzib ludzkich, bo w miastach jest cieplej, są różnorodne schronienia i obfite źródła jedzenia - śmietniki. W dodatku ludzie stali się zwierzętom życzliwsi, często je dokarmiają i przestają wywoływać wyłącznie strach. Wprowadzają też regulacje prawne, które chronią świat natury.

W warunkach Łomży, troska o ptaki daje skutki odwrotne od oczekiwanych. Ptaki przyzwyczaiły się do nowych miejsc żerowania. Jak zmusić gawrony i wrony do wyniesienia się na obrzeża miasta? Sami mieszkańcy muszą zaniechać dokarmiania i utrudnić dostęp do śmietników. To jeden sposób. Systematyczne niszczenie gniazd (w okresie dozwolonym) i odpowiednie przycinanie drzew - kolejny. Dźwiękowe odstraszanie - też warto spróbować. W Wysokiem Mazowieckiem władze miasta sięgnęły jeszcze po inny sposób - zapraszają na kilkutygodniowe "turnusy" sokolnika z gromadką drapieżnych podopiecznych. Gawrony boją się ich bardziej niż ludzi. Możliwe, a nawet celowe byłoby oczywiście łączenie kilku metod.

-Joanna Osińska, MG



Podziel się
Oceń

Komentarze

Sylwuska 21.02.2018 17:36
Ściąć drzewa.. Taka jest moja koncepcja ????
Reklama