Ba… Nie da się go namówić na jakąkolwiek inną restaurację, ponieważ gna go po Farnej urok pieczonych żeberek w marynacie musztardowo-miodowej z opiekanymi ziemniakami i zasmażanymi buraczkami.
Powiem szczerze: przed przyjazdem do Łomży Wojtek żeberek nie jadał, a nawet miał do nich stosunek z lekka negatywny. Do buraczków też. Ziemniaki opiekane-owszem, nawet w dużych ilościach. Ale żeberka? Nigdy!
I oto któregoś dnia, po wizycie w „Magicznym Świecie” (o nim też nam przyjdzie opowiedzieć) zawitaliśmy do restauracji „Na Farnej”. No i Wojtek, jak zwykle, zamówił sobie z kury z pierożkami tortellini („tylko bez zielonego, ale z marchewką”), a na drugie danie nie był zdecydowany. Dziadek natomiast tak: zamówił żeberka…
Rosół został zjedzony w tempie właściwym, czyli w pięć minut. No i narodził się dylemat: co dalej? Na szczęście, wjechały dziadkowe żeberka, przy któ®ych nastąpił taki dialog:
- Co to jest?
- Żeberka. Takie kostki od schabu…
Tu odbył się mały wykład na temat anatomii świni, którego Wojtek słuchał dość uważnie. Następnie zaś zapytał:
- Hanka by to jadła?
Pomyślałem sobie wówczas, dumając nerwowo, że Hanka jest jednak spod znaku Skorpiona, a mięsożerne Skorpiony żeberka raczej lubią. I musztardę i miód… Rzekłem więc z przekonaniem: - Tak, Hanka by to jadła…
- A buraczki?
-Też.
- Daj spróbować!
Dałem. Spróbował i… spadł pod stół z wrażenia. Nie wiem czy wówczas Hanka poruszyła się jakoś na ławeczce, bo Wojtek nieustająco spod tego stołu powtarzał: - Super! Hanka jest super! – I nie wiem czy bardziej chodziło o Hankę czy o domniemane przeze mnie jej upodobanie kulinarne…
Więc restauracja „Na Farnej” jest naszym stałym punktem programu. Znajduje się w środku Starówki między Starym Rynkiem a Katedrą Łomżyńską, przy trakcie aż do portu nad Narwią ( o nim też wspominamy kiedyś). W lecie odbywają się grają nierzadko uliczni muzykanci. Ogólnie: fajnie jest na Farnej, zwłaszcza po znakomitych żeberkach…
A szef kuchni za nic w świecie nie chce zdradzić przepisu na swą sztandarową potrawę… I pewnie ma rację. Dzięki nim restauracja zyskuje. Ale gdyby tak nazwać to świetne danie „Żeberka dla Hanki”? Na pewno je lubiła. Wszak to Skorpionka…
Wojciech Pielecki
Komentarze