Marek Lechowicz, reżyser filmu "Wygrać z przeznaczeniem", pisarz oraz brązowy medalista mistrzostw Polski w taekwondo z 1983 roku, wspominał, że kilkadziesiąt lat temu podczas projekcji filmu „Wejście smoka” pod naporem tłumu widzów „poleciały” szyby w oknach miejskiego kina. "To były inne czasy" – to zdanie przewija się jak mantra przez usta taekwondeków przybyłych na jubileusz do Państwowej Wyższej Szkoły Informatyki i Przedsiębiorczości w Łomży. Część z nich w lutym 1978 roku trafiła pod skrzydła trenera Macieja Maciebocha, który wschodnią sztukę walki do Łomży przywiózł z Lubelszczyzny. Już pięć lat później po ulicach Łomży chodzili, w szarej PRL-owskiej rzeczywistości, pierwsi medaliści mistrzostw Polski w taekwondo: Marek Lechowicz, Dariusz Joachimski (brązowe krążki) i Konrad Zaręba (złoty medal).
Jerzy Miller swój pierwszy strój taekwondeki uszył z białego prześcieradła. Marek Lechowicz podczas mistrzostw Polski 1983 roku w Ostrowcu Świętokrzyskim, oprócz brązowego krążka, otrzymał „portfelik ze skaju z nadrukowanym serduszkiem”. Na pierwsze krajowe mistrzostwa zawodnicy jeździli mercedesem z napisem "I love Taekwondo", który im wypożyczył właściciel firmy fotograficznej Foto Wrzos Jacek Malanowski. – Na nasz widok mówiono, że wrzosy już są. Podczas pierwszych walk zawodnicy nie używali ochraniaczy, gdy dochodziło do bezpośredniego kontaktu słychać było specyficzny dźwięk uderzających o siebie piszczeli. Mając po dwadzieścia lat walczyliśmy z zawodnikami trzydziestoletnimi, a nawet czterdziestolatkami, bo nie było dla nas oddzielnej kategorii wiekowej – wspomina Marek Lechowicz, który do łomżyńskiej sekcji taekwondo trafił jako szesnastolatek. – Dlaczego taekwondo? Bo w Polsce było szaro i ponuro,
a taekwondo funkcjonowało w drugiem obiegu, poprzez filmy i nasz american dream.
Na jubileusz Marek Lechowicz przyjechał z brązowym medalem, na którym artysta przedstawił zawodnika robiącego w sposób nienaturalny szpagat. – To najbardziej rozciągnięty taekwondeka na świecie – żartował z rzemieślniczego błędu Lechowicz.
Realne możliwości taekwondo zaprezentowali studenci wychowania fizycznego z Korei Południowej, z lekkością i elegancją pokonującprawa grawitacji. Jak informuje Jolanta Święszkowska, rzecznik PWSIiP, do Łomży Koreańczycy przybyli, aby swoją pasję przekazać najmłodszym adeptom wschodniej sztuki walki. Taekwondo Peace Corps, czyli treningi po okiem koreańskich mistrzów, odbywały się przez tydzień w łomżyńskich sekcjach taekwondo olimpijskiego. Te wyjątkowe spotkania organizują od lat Polski Związek Taekwondo Olimpijskiego, Ambasada Republiki Korei Południowej oraz Światowej Federacja Taekwondo.
Początki łomżyńskiej sekcji, wspominał w okolicznościowym liście nieobecny na jubileuszu trener Maciej Macieboch: "Odrzucony przez władze sportowe, niechciany w klubach, nie mogłem korzystać z żadnej sali sportowej. Milicja Obywatelska wydała negatywną opinię i wyraziła obawę, że "będzie to sport dla chuliganów". Z drugiej strony wschodnie sporty walki przeżywały okres ogromnej popularności i młodzież łomżyńska garnęła się do nas bardzo licznie. Z kilkoma najbardziej zdeterminowanymi fanami rozpoczęliśmy treningi, a wokół nas zaczęła gromadzić się coraz większa grupa sympatyków Tae Kwon Do. Jedynie pani Wiesława Czerniawska – Prezes Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej w Łomży uwierzyła w nas, doceniła naszą pasję i przygarnęła pod swoje skrzydła".
Taekwondo wydeptało ścieżki w Łomży, a globalnie przeszło drogę od sztuki walki do stania się dyscypliną olimpijską. Zadebiutowało podczas Igrzysk Olimpijskich w Seulu w 1988 roku, jeszcze jako tzw. dyscyplina pokazowa. Tamte igrzyska podczas łomżyńskiego jubileuszu wspominał zapaśnik i wielki wojownik Andrzej Wroński, który zdobył podczas nich złoty krążek. – To są niesamowite emocje, trudno je zobrazować. Życzę najmłodszym zawodnikom taekwondo, aby tego doświadczyli – mówił mistrz.
Dyscypliną olimpijską taekwondo stało się w roku dwutysięcznym podczas Igrzysk Olimpijskich w Sydney. W Korei Południowej to tradycyjny sport narodowy i sztuka walki sięgająca korzeniami odległych historii, których ślady tropią archeolodzy na freskach z Mandżurii i buddyjskich reliefach w grocie Sokkuram. Do Polski, a konkretnie do Lublina, taekwondo przywiózł w 1974 roku Anglik Andrew Marshall. Łomżyńska sekcja została założona cztery lata później przy Towarzystwie Krzewienia Kultury Fizycznej w Ognisku "Zefir". W 1980 roku sekcja taekwondo została członkiem Międzyszkolnego Klubu Sportowego "Zorza" Łomża, a zawodnicy zaczęli odnosić pierwsze sukcesy sportowe. Medalistami III Mistrzostw Polski Taekwondo, które odbyły się w Ostrowcu Świętokrzyskim w 1983 roku zostali: Konrad Zaremba (złoty medal), Marek Lechowicz i Dariusz Joachimski (brązowi medaliści). Obecnie sekcje sportowe taekwondo olimpijskiego reprezentują Klub Uczelniany AZS PWSIP Łomża i Młodzieżowy Klub Sportowy Medyk Łomża. W sekcjach trenuje ok. sześćdziesięciu zawodników w czterech kategoriach wiekowych (dzieci, młodzicy, juniorzy młodsi i juniorzy). Kadra trenerska to: dr Jerzy F. Miller - trener klasy mistrzowskiej 5 dan, Paweł Remiszewski i Marta Remiszewska - trenerzy II klasy 1 dan.
"Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień" – nucił podczas gali słowa popularnej serialowej piosenki Artur Chmielarz, prezes Polskiego Związku Taekwondo Olimpijskiego. – Macie tu świetny potencjał, przychylność władz uczelni i władz miasta, zorganizujmy w Łomży mistrzostwa Polski po raz kolejny – zaproponował.
Wśród opowieści doświadczonych zawodników, trenerów, prezesów związków sportowych, w kuluarach imprezy wybrzmiał głos dwunastoletniej Agnieszki Łapińskiej, posiadaczki niebieskiego pasa z czerwoną belką. – Trenuję około pięciu lat. Zaczęło się od obozu sportowego w Nowogrodzie, na który wysłali mnie rodzice. Wszyscy się ze mnie śmiali, że dziewczyny są słabe. A mój trener wystawił mnie do walki z chłopakiem, ja miałam biały pas, on żółty. Pokonałam go, od tego czasu w mojej sekcji wszyscy boją się mnie, to znaczy traktują poważnie – powiedziała Agnieszka. Respekt młoda zawodniczka budzi w całej Polsce, skąd przywozi złote medale, a walki często kończy przed czasem.
Komentarze