Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 5 listopada 2024 18:40
Reklama

Babyface przewrócił Gruzina

Adam Kownacki, pięściarz, który do USA wyemigrował z rodzicami z Konarzyc, wygrał swoją 17. zawodową walkę. Znokautował w Nowym Jorku rywala z Gruzji Iago Kiładze w szóstej rundzie.
Babyface przewrócił Gruzina

Autor: Adam Kownacki Instagram

Walkę obszernie relacjonuje m. in. Kamil Wolnicki z "Przeglądu Sportowego". Pisze m. in. że zwycięstwo Adam "Babyface" Kownacki opłacił złamanym nosem i pięcioma szwami, a początek pojedynku był trudny.         

"W ringu na Brooklynie, gdzie wychował się Kownacki, początkowo walka nie układała się dla Polaka najlepiej. Od trzeciej rundy jednak przejął kontrolę nad wydarzeniami. Sporo przyjmował, ale nie robiło to na nim wrażenia i ciągle szedł do przodu. W czwartym starciu rzucił rywala na deski po raz pierwszy po mocnym prawym. Kiładze, który wcześniej w zawodowym ringu przegrał tylko raz, w 2013 roku z Yourim Kalengą, nie był w stanie zrobić nic. A Polak dokończył dzieła zniszczenia w szóstym starciu. Po kolejnym mocnym prawym Kiładze powoli padł. Wstał, ale sędzia ringowy uznał, że 31-latkowi już wystarczy wojowania z Kownackim" - pisze dziennikarz "Przeglądu Sportowego".

Adam Kownacki ma w ten sposób na zawodowym ringu 17. wygranych walk, 14 przed czasem. W poprzedniej wygrał z Arturem Szpilką. W stu procentach po pokonaniu Kiładze zadowolony jednak nie był.  

"Myślę, że sam sobie bardzo utrudniłem zadanie. To dla mnie kolejna lekcja, ale wygrałem. To najważniejsze” - przytacza wypowiedź boksera z Konarzyc i Brooklynu dziennik sportowy. Pewne zastrzeżenia co do sposobu prowadzenia walki miał do swego podopiecznego trener Keith Trimble.   

"Tyle razy mówiłem mu, żeby po zadanych kombinacjach uciekał z głową, nie stał w miejscu, bo to sprawia, że staje się łatwym celem. Cóż, być może złamany nos będzie dla niego wystarczającą nauczką" - gazeta cytuje jego słowa.

Jak pisze Kamil Wolnicki: "O Kownackim można powiedzieć dużo dobrego. Ma wielkie serce, wolę walki, ciągle prze przed siebie, jest odporny na uderzenia rywali i jednocześnie sam zadaje mnóstwo ciosów. Wciąż jednak widać też braki w obronie i poruszaniu się. Wielu zwraca też uwagę na sylwetkę pięściarza. Delikatnie mówiąc, „Babyface” nie przypomina atlety, ale to mu nie przeszkadza.

Onet Sport natomiast opublikował po walce rozmowę z Adamem Kownackim. jaką przeprowadził redaktor Maciej Stolarczyk. Oto fragmenty:

Jak zdrowie? Po walce z Iago Kiładze musiał pan odwiedzić szpital z podejrzeniem złamania nosa, chociaż to pan wygrał przez nokaut w 6 rundzie.

Lekarze powiedzieli, że nos jest w porządku. Chyba nie został złamany, ale pewny nie jestem, bo nie miałem prześwietlenia. Na pewno kontuzja nie pomagała mi w walce. Na początku przyjąłem lewy prosty, coś strzeliło, cały czas leciała krew z nosa. Ciężko się oddychało, ale najważniejsze, że skończyło się pozytywnie.

W którym momencie walki poczuł pan, że Kiładze zaczyna pękać?

Od trzeciej rundy czułem, że mam wyraźną przewagę. W 1 i 2 rundzie za mocno się na niego rzuciłem, chciałem od razu go znokautować. To był błąd, lepiej było technicznie go punktować. Później jednak wszystko poszło po mojej myśli. Myślę, że kibicom się podobało i będą chcieli zobaczyć moją kolejną walkę.

Były rundy, w których wyprowadził pan po 70 ciosów. To bardzo dużo w wadze ciężkiej.

Lubię ofensywę, w ten sposób dążę do zwycięstwa. Najlepszą obroną jest atak, a przy okazji jest widowisko.

Zrobił pan kolejny krok w kierunki walki o pas mistrzowski. Ile jeszcze pana dzieli od tego celu?

Myślę, że jest coraz bliżej. Rozmawiałem wczoraj z moim menedżerem Alem Haymonem. Mówi, że wszystko zależy ode mnie, że mam kilka rzeczy do poprawienia, ale jeszcze ze dwie wygrane walki i będzie można starać się o pas. Warunkiem jest, żebym miał dobre obozy przygotowawcze i wtedy mogę walczyć z najlepszymi. Ale to muszą być porządne obozy, sparingpartnerzy i wszystko zorganizowane pode mnie.

Mateusz Borek chce, aby następną walkę stoczył pan w Polsce. Bierze pan to pod uwagę?

Jak najbardziej, z Mateuszem jestem w stałym kontakcie. Na razie zrobię sobie tydzień wakacji, później wracam do treningów i wiosną mogę walczyć w Polsce. Zależy mi na tym, bo w ojczyźnie jeszcze nie walczyłem, a wiadomo, że mieszkam w Stanach, ale walczę dla Polski.


Podziel się
Oceń

Komentarze
Reklama