Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 07:04
Reklama dotacje rpo

Świat składany na nowo: Bernard, Edyta, Tomasz i inni

Do 2002 roku życie Edyty było zupełnie normalne. Wszystko przychodziło jej z łatwością, nawiązywanie przyjaźni oraz nauka. Średnia ocen na koniec szóstej klasy szkoły podstawowej imponująca, 5.8. Prymuska, lubiana i chwalona. Z marzeniami, których spełnienie było na wyciągnięcie ręki.
Świat składany na nowo: Bernard, Edyta, Tomasz i inni

Edyta doskonale pamięta to dawne życie, chociaż nie jest już jej od piętnastu lat. Obecne życie jest zupełnie inne, toczy się wolniej i wymaga olbrzymiej cierpliwości oraz pracy. Edyta jest cierpliwa, bardzo powoli, sylabizując, opowiada mi swoją niezwykłą historię: – Od wypadku nie mam fragmentu lewej półkuli mózgu, który odpowiada za mowę i myślenie abstrakcyjne. Lekarze twierdzą, że to cud, bo ja przecież mówię i myślę. Nie dawali mi szans, a ja zdałam maturę i skończyłam studia. Do opowieści Edyty włącza się kilka innych osób: niewidomy Tomasz, Bernard z zespołem Downa, Paweł na wózku. Po chwili w akademiku Państwowej Wyższej Szkoły Informatyki i Przedsiębiorczości w Łomży wszyscy tańczą zumbę. – Wózek nie musi być przeszkodą, czasem to fajny rekwizyt – mówi organizatorka i pomysłodawczyni niezwykłego projektu „Roztańczyć życie” Katarzyna Kuklińska, prezes Stowarzyszenia Ludzi Aktywnie Naznaczonych „Ja i Ty”.

W Domu Studenta „Rubikon” o godzinie szesnastej w poniedziałki panuje spokój. Studenci na zajęciach, na portierni cisza. Przychodzą Bernard, Tomasz, Edyta, Katarzyna Kuklińska oraz instruktorka zumby Elżbieta Komorowska. Szyld akademika wydaje się naprawdę wymowny, świeci wyraźnie w grudniowej ciemności i przypomina, że niektórzy Rubikon przekraczają każdego dnia, ubierając się, jedząc śniadanie, przemieszczając się po nierównych chodnikach miasta. Świat niepełnosprawnych jest inny, intymny, tylko ich i zupełnie wyjątkowy.

Są w nim choroby, których nazwy brzmią egzotycznie, na przykład achondroplazja, którą ma prezes Kuklińska. Dotyka ona jedną osobę na dwieście pięćdziesiąt tysięcy. W Łomży i w podkolneńskiej wsi Nowe Rakowo, z której pochodzi Katarzyna Kuklińska, taka choroba genetyczna to zjawisko niespotykane. Niecodzienny jest także balkonik, dzięki któremu pokonuje nierówne chodniki, aby dotrzeć tam, gdzie jest społeczny i intelektualny ferwor. Bo to nie choroba czyni z Kasi osobę wyjątkowa, lecz działanie – od siedmiu lat jest animatorką życia społecznego i kulturalnego w mieście, organizuje i współorganizuje wystawy, prelekcje, przedstawienia teatralne. Nie zrażają jej strome schody i brak podjazdów dla niepełnosprawnych w wielu łomżyńskich instytucjach, ani to, że jest czasem wnoszona, a czasem działania jej stowarzyszenia rozmijają się z nastawieniem etatowych dyrektorów. Projekt „Roztańczyć życie”, który powstał przy współpracy z PWSIiP w Łomży, z dofinansowaniem z PFRON i od lokalnych sponsorów, to tylko fragment dossier Katarzyny Kuklińskiej. Fragment ważny, bo łączy ludzi w całość.
– Arteterapia, to najlepsza forma integracji – twierdzi Kasia.

Tomasz na zajęcia taneczne trafił poprzez portal społecznościowy. Napisał do Katarzyny, że potrzebuje aktywizacji społecznej. Dokładnie tak napisał, taką frazą. I jeszcze, że czuje się społecznie wykluczony. Ma znakomity słuch, uwielbia muzykę. Całymi dniami słucha rozgłośni radiowych. Poznaje mnie po głosie, chociaż nie znamy się, nigdy się nie spotkaliśmy. – Słyszałem panią na falach radia Eska – mówi i wyciąga na powitanie dłoń. Mocny, męski uścisk i ciepły uśmiech. Tomasz nie widzi, ale dzięki temu łatwiej wyczuwa niuanse: tembr, melodyjność wypowiedzi, szczerość płynącą ze słów lub jej brak. Uczył się w ośrodku dla niewidomych w Laskach nieopodal Warszawy, a później indywidualnie w domu. Teraz się nie uczy i nie pracuje, gdy zmarła mama Tomasza jego kruchy świat rozpadł się na drobne kawałeczki. Aby go poskładać, w soboty oraz poniedziałki tańczy zumbę. Już nie czuje się taki samotny.

Bernard z zespołem Downa przychodzi na zajęcia z mamą i babcią. – To on wyciągnął babcię na parkiet - mówi Elżbieta Komorowska, instruktorka zumby oraz nauczycielka wychowania fizycznego w Szkołach Katolickich w Łomży, niezwykle ważna osoba w tej tańczącej „rodzinie”. Bernard to wymierający okaz dżentelmena, uprzejmy i szarmancki. Lubi tańczyć, ale tylko, gdy obok są jego bliscy oraz przyjaciele.

Edyta, ta która mówi, chociaż to niemożliwe, wyjmuje z wiklinowego koszyka biały, lśniący opłatek. Podchodzi do wszystkich i każdemu z osobna składa życzenia spokojnych i szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia.

Jolanta Święszkowska


 


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama