"Nie samymi schodami człowiek żyje" - uznał Piotr Łobodziński. Jeden z najlepszych na świecie specjalistów zdobywania na własnych nogach wieżowców, czyli "towerrunningu", od czasu do czasu próbuje sił w innych specjalnościach biegowych. Latem biegał na stadionie w Łomży na 5000 metrów po bieżni. Tym razem wybrał się do Kanady na mistrzostwa w biegowej dyscyplinie, która się bardzo ciekawie rozwija. I odniósł kolejny sukces w swojej urozmaiconej karierze.
Mistrzostwa świata OCR odbyły się w okolicach Toronto w Kanadzie. Jak informuje Andrzej Korytkowski, prezes klubu "Prefbet", zawodnik z Łomży zaledwie od tego roku uprawi tę dyscyplinę. Nie przeszkodziło mu to wywalczyć wraz dwójką pozostałych reprezentantów srebrnego medalu w sztafecie mieszanej. Razem z Piotrem Łobodzińskim, który rozpoczynał rywalizację swoją zmianą wytrzymałościową (5,5 km biegu górskiego z licznymi przeszkodami) Polskę reprezentowali Małgorzata Szaruga (zmiana siłowa) oraz Wojciech Sobierajski (zmiana techniczna).
Po biegu zawodnik LŁKS "Prefbet Śniadowo" Łomża przekazał swoje refleksje: "Cały dystans musiałem się motywować i w samotności pokonywać śliskie podbiegi i zbiegi, gdyż żaden z rywali nie był w stanie utrzymać mojego tempa. Jedyną przeszkodą, której mogłem się obawiać były drążki, czyli monkey bars. Nie żeby to było jakoś wybitnie trudne, ale przed moim startem zaczęło padać, a mokre przeszkody to śliski i mniej pewny chwyt. Niemniej tę przeszkodę pokonałem bezproblemowo i już myślałem, że "jestem w domu" i przekazuję chipa z wypracowaną dużą przewagą. Nic z tych rzeczy. Zaskoczyła mnie ostatnia rampa. 3 nieudane próby i cała 2-3 minutowa przewaga rozpłynęła się jak mleko na stole. Liny były tak mokre i ubłocone, że nie dałem rady przekładać dłoni. Pojawił się stres i widmo oddania opaski. Dopiero za czwartym razem wpadłem na pomysł (obserwując zawodników obok) aby najpierw zarzucić nogę. I w taki też sposób udało mi się wdrapać na górę. Mocno wkurzony przekazałem Gosi zmianę. Zarówno ona, jak i Wojtek poradzili sobie bardzo dobrze. Na koniec razem dość sprawnie pokonaliśmy ostatnią ściankę i jako drugi mix wpadliśmy na metę. Wywalczyliśmy srebro dla Polski".
- Jest to ja dotychczas największy sukces Łobodzińskiego w biegach przeszkodowych, ale jako debiutant w tym sporcie nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i w przyszłym roku zaskoczy nas pewnie nie raz - dodaje Andrzej Korytkowski.
Teraz przed biegaczem z Łomży powrót do korzeni, czyli na schody. Niedługo start w Chinach w ramach Vertical World Circuit. Tylko 3 dni w Polsce i kolejna daleka podróż do Szanghaju.
Miejmy nadzieję, że 12h różnicy czasu względem Kanady nie wpłynie na dyspozycję Piotra. Trzymamy kciuki - kończy relację prezes klubu.
Komentarze