Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 27 listopada 2024 11:41
Reklama

Wojna smaku ze zdrowiem. Czy otyłość zagraża dzieciom i młodzieży?

Przeciętna klasa w łomżyńskiej szkole podstawowej. Więcej niż połowa z dwudziestu kilku dzieci dojada sobie na przerwach batonikami, chipsami, słodkimi drożdżówkami. Widać wyraźnie, że kilkoro uczniów ma już kilogramów za dużo.
Wojna smaku ze zdrowiem. Czy otyłość zagraża dzieciom i młodzieży?

 

Smaczne i niezdrowe
Statystyka nie zawsze głosi "całą prawdę", ale na pewne zjawiska wskazuje nieomylnie. Otyłość wśród młodzieży w Polsce staje się poważnym problemem. Już co piąte dziecko w wieku szkolnym ma nadwagę. Niepokojącym jest fakt, iż nadmiar kilogramów u naszych pociech, rzadko kiedy budzi niepokój u rodziców- a powinien.
Według Reginy Kijewskiej z Centrum Medycznego CEMED w Łomży, przyczyn otyłości wśród najmłodszych możemy dopatrywać się głównie w środowisku rodzinnym.

- Wiele dzieci wychodzi do szkoły bez pełnowartościowego śniadania. Niektóre wypijają tylko jakiś sok lub zjadają chrupki z mlekiem. Nawet kanapki i owoce na drugie śniadanie nie są obowiązującym zwyczajem - mówi dietetyczka.

Praktyka zwykle jest taka: od rodziców i opiekunów dzieci dostają pieniądze, aby coś sobie kupić, a kupują najczęściej to, co lubią, a lubią to, co słodkie, słone i uzależniające, a organizmowi niepotrzebne. W szkołach i przedszkolach, jak wiemy, obowiązuje zakaz sprzedaży i reklamy niezdrowych produktów. Ze szkolnych sklepików zniknęły słodycze, chipsy, jedzenie typu fast food i instant, słodkie napoje, w tym energetyzujące. Można za to kupić m.in. kanapki z ciemnego pieczywa, sałatki warzywne i owocowe, surówki, niskosłodzone jogurty, kefir, przeciery owocowe i warzywne co znacząco ogranicza dostęp do niezdrowej żywności. Zmiana nawyków wymaga jednak czasu.

 

Mało ruchu

Faktem jest także, że powszechne jest unikanie lekcji wychowania fizycznego, co na pewno nie zapobiega otyłości u dzieci. Statystyczne dziecko spędza przed telewizorem czy komputerem średnio 3 godziny dziennie. Na siedząco, niemal nieruchomo. Z raportu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika też, że polskie 11-latki w porównaniu z rówieśnikami z innych krajów spędzają w ten sposób najwięcej czasu. W kategorii aktywność fizyczna nasze 13-latki znalazły się dopiero na 34. miejscu (badano dzieci z 39 krajów!).

Lekcje wychowania fizycznego w polskich szkołach pozostawiają wiele do życzenia. Często nauczyciele nie zabiegają o to, aby ich zajęcia były ciekawe. "Macie piłkę i pograjcie sobie"– to często słyszą uczniowie.

Z raportu NIK wynika, że 33 proc. uczniów szkół podstawowych i 21 proc. gimnazjalistów zajęcia WF uznaje za mało interesujące i nie chce w nich uczestniczyć, a ponad 30 proc. uczniów szkół ponadgimnazjalnych ma zwolnienie lekarskie lub nie ćwiczy, tłumacząc się brakiem stroju sportowego. Tu oczywiście wspólny problem mają nauczyciele, rodzice i lekarze. Rodzice ulegają prośbom dziecka, lekarze zaś zbyt pochopnie wystawiają zwolnienia, czasem nawet z powodu alergii.

 

W Łomży
A jak to wygląda w naszym mieście? Z badań Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie (2013 rok) wynika, iż w województwie podlaskim było 20,5% dzieci otyłych wśród uczniów szkół podstawowych (czyli co piąte). Dla porównania: w województwie mazowieckim ten wskaźnik wynosi 32% (czyli prawie co trzecie), najmniej zaś w śląskim - 16,5% (czyli co 6 dziecko).

Sama Łomża tego rodzaju statystyk nie ma. Przyjmijmy, że dane ogólnopolskie i wojewódzkie potwierdzają się łomżyńskich szkołach. Do podstawówek w 2015 roku uczęszczało 4040 dzieci, a do gimnazjów 2069, daje to razem około 6100 uczniów (Statystyczne vademecum Samorządowca z 2016r). Możemy zatem zaryzykować twierdzenie, że w naszym mieście jest około 1200 otyłych dzieci.

 

Zakazany owoc kusi

- Jak mam pieniążki, to czasami kupię jakieś chipsy, batona, rzadko mam ochotę na jabłko czy inny owoc - mówi Bartek z 3B jednej z łomżyńskich szkół. Dodatkowo informuje nas, że na cały dzień na lekcjach często wystarczają mu dwie lub trzy słodkie bułki, które kupuje w sklepie niedaleko szkoły.

Sklepiki szkolne poddały się wprowadzonym kilka lat temu zakazom - często nie mają już na swoich pułkach napojów słodzonych, batonów i innych niezdrowych smakołyków. Dzieci jednak potrafią znaleźć to, co trzeba. Zaopatrują się w "zakazane owoce" w domu lub sklepach niedaleko miejsca nauki.

- Dzieciaki przychodzą na przerwach i po szkole, tylko po to, żeby kupić jakąś colę, chrupki czy rogalika. Zauważyłam, że tylko niektórzy rodzice starają się namówić swoje pociechy na owoc lub nie kupować nic - dzieli się spostrzeżeniami pani Grażyna z osiedlowego sklepiku.

Jak mówi Regina Kijewska, kiedy już pewna granica zostanie przekroczona, najwłaściwszym krokiem, aby podjąć walkę z otyłością jest skierowanie do pediatry albo do poradni chorób metabolicznych.

- Punktem wyjścia jest wywiad - zebranie informacje o stylu życia rodziny, chorobach - i ocena stopnia nadwagi u dziecka. Następnym etapem jest dobranie odpowiedniej diety i wysiłek fizyczny - tłumaczy specjalistka.

Otyłość wśród młodzieży w Polsce jest problemem. Tak wielkim, że 29 września w Warszawie odbywa się konferencja: „Otyłość u dzieci i młodzieży 2017 – problem trudny i złożony” zorganizowana przez Instytut Matki i Dziecka.

- Szymon Wądołowski | Narew.info


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama