Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 22 grudnia 2024 23:19
Reklama

Oficerowie NATO podziwiali w Grabowie polskich ułanów [FOTO]

"Wojenko, wojenko, cóżeś ty za Pani..." - śpiewali jeźdźcy 10. Pułku Ułanów Litewskich . Mieli po 20 lub niewiele więcej lat, kiedy w wrześniu 1939 roku opuszczali koszary i wyruszali na wojnę. Nie wygrali, bo wtedy nie można było wygrać, ale byli dzielni i okazali się jednymi z nielicznych polskich żołnierzy września, którzy byli nie tylko w odwrocie, ale także zaatakowali wroga na jego terytorium.

Pamięć o nich błyszczy jasno w regionie. Dba o to na przykład samorząd gminy Grabowo i działające tam Stowarzyszenie Sportowo - Jeździeckie im. 10. Pułku Ułanów Litewskich. Od kilkunastu lat organizują przy pomocy pasjonatów historii i sponsorów  inscenizacje wydarzenia, które choć chwilę sprawiło, że struchlały serca mieszkańcom niemieckich (obecnie polskich) miejscowości przy granicy ówczesnych Prus Wschodnich, niedaleko Grabowa.

- Jesteśmy po to, by pamiętać bohaterów września, tych którzy walczyli i oddawali życie za naszą ojczyznę - mówi Andrzej Piętka, wójt Grabowa.

Oddział ułanów dokonał w pierwszych dniach II wojny światowej wypadu do Prus przez przejście graniczne w miejscowości Brzózki. Odczytywane podczas inscenizacji w Grabowie w fragmenty wspomnień wskazują, że Niemcy uciekali w popłochu. Pozostały w domostwach rozpalone piece, ciasta gotowe do pieczenia, dobytek i inwentarz. Polscy jeźdźcy otrzymali od przełożonych absolutnie jednoznaczny i kategoryczny rozkaz: żadnej przemocy wobec ludności cywilnej  i żadnych rabunków. Jeden z dowódców zwrócił nawet uwagę, by żołnierze zrywający owoce, nie łamali gałęzi. Polski żołnierz wychowany w duchu honoru nie przyjmował wtedy do wiadomości, że jest to już inna wojna niż kiedyś...

- Zwycięską bitwą nie można tego raczej nazwać, ale w wymiarze moralnym było to w tamtym czasie niezwykle ważne - uważa Dariusz Woroszyło z białostockiego szwadronu "ZAZA".

Wyprawa za pruską granicę nie trwała długo. Ułani 10. pułku dołączyli do pozostałych oddziałów Podlaskiej Brygady Kawalerii, która wchodziła w skład Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Narew".  Walczyli jeszcze m. in. w okolicach Łętownicy, Broku, część dotarła do Białowieży i pod Kock.

Uroczystości i rekonstrukcja w Grabowie miały w tym roku swój dodatkowy wymiar ze względu na datę: 17 września to rocznica wkroczenia Rosji Sowieckiej do Polski pogrążonej w wojnie. Wspominali o tym proboszcz grabowskiej parafii ksiądz, Stanisław Sutkowski w swoje homilii, którą jednak przede wszystkim poświęcił ewangelicznemu pojęciu "przebaczenia". Mówili uczestnicy apelu na cmentarzu w Grabowie przy symbolicznej mogile wszystkich, którzy oddali życie za Ojczyznę: wójt Andrzej Piętka, posłowie Bernadeta Krynicka i Lech Antoni Kołakowski, który mocno zaakcentował kwestię reparacji należnych Polsce z powodu zniszczeń wojennych, starosta kolneński Stanisław Wiszowaty, Wojciech Grochowski z firmy Mlekpol. Padały słowa: pamięć, historia, zobowiązanie.

We wrześniu 1939 roku byliśmy powiązani sojuszami m. in. z Francją i Wielką Brytanią. Obecnie Polska jest w NATO. Żołnierze kilku krajów paktu są obecni w Ośrodku Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych w Orzyszu i Bemowie Piskim. Jego komendant, podpułkownik Jarosław Wyszecki, przyjechał do Grabowa m. in. wraz z trzema oficerami reprezentującymi alianckie oddziały. Okazało się przy tym, że dobór nie był przypadkowy - wszyscy mają w swoich biografiach kawaleryjskie, a dwóch także polskie, ślady. Christopher L'Heureux z armii USA miał nawet ostrogi przy butach. Kawalerzystą jest także Brytyjczyk Noel Swales, a Cristian Dumitru z Rumunii przyznał podkreślił, że żołnierską służbę w siodle pełnił jego dziadek.

A potem była już bitwa... A w zasadzie rekonstrukcja z udziałem kawalerzystów m. in. z Białegostoku i Grabowa oraz ich niemieckich przeciwników m. in. z Pisza. Dariusz Woroszyło zaprezentował umiejętność strzelania z łuku z grzbietu pędzącego konia. Ułani poszatkowali także kilka zatkniętych na żerdziach głów kapusty symbolizujących głowy... bolszewików strzelając do nich także z siodła.

Rekonstruktorzy odegrali kilka odsłon potyczek z Niemcami w efektownej oprawie pirotechnicznej. Marcin Kozikowski z grabowskiego stowarzyszenia jeździeckiego mówił, że ułańskie konie nie boją się bitewnego huku i zamieszania. Na wszelki jednak wypadek,  bezpośrednią bitwę wśród wybuchów i dymów stoczyli spieszeni ułani, a jeźdźcy atakowali w pewnej odległości.                         



Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama