Mimo chłodnego wieczoru ostre festiwalowe brzemienia przywiodły na Stary Rynek słuchaczy w każdym wieku.
-Pogoda nam nie straszna. Ważne, że taki festiwal pojawił się w Łomży. Dzięki tej muzyce czuję się wiecznie młody”- podsumował swoją obecność na festiwalu Pan Marek, 62 letni mieszkaniec Łomży.
Imprezę otworzył zespół po 50-ce . Dobrze wszystkim znane i lubiane covery oraz własne utwory. To właśnie za to publiczność dziękowała gromkimi brawami.
Festiwal szczególnie rozgrzał nasz łomżyński zespół Holy Water. W swój występ włożyli dużo serca i energii. Utwór, który szczególnie intryguje i nasuwa wiele pytań to „ Nie ma bluesa w Łomży”. A co o tym myśli Jola, wokalistka zespołu?
-W Łomży bluesa jest trochę za mało. Mogę obiecać, że będziemy pracować nad tym, żeby było go więcej. Może kiedyś doczekamy się takiego festiwalu, który co roku w sierpniu odbywa się w Suwałkach. Tam wtedy zjeżdżają się najlepsze kapele oraz fani z całej Polski, a nawet Europy. Wszystkie knajpki pootwierane , zabawa do białego rana, prawdziwe jam session- przyznaje z rozrzewnieniem wokalistka Holy Water.
Kolejną dawkę bluesa i rocka zafundowała czeska kapela Mothers Follow Chairs, która po raz pierwszy wystąpiła w Łomży. Zagraniczni goście zachwycili łomżyniaków.
Gwiazdą wieczoru łomżyńskiego festiwalu była formacja 48 godzin. Zespół został założony w latach 80’. Muzycy spotykają się regularnie na próbach, tworzą nowe utwory, wydają płyty, ale koncertują bardzo, bardzo rzadko, dlatego ich koncert to prawdziwa gratka dla fanów prawdziwego bluesa.
- Joanna Osińska | Narew.info
Komentarze