Miłość Boga, Ojczyzny i Kościoła, polski patriotyzm, tożsamość narodowa. Do obrony i propagowania tych wartości czują się zobowiązani Bracia Kurkowi. Łomżyńscy mają od 12 września nowego króla - Marka "Odnowiciela" Zaczka.
Intronizacja
- To dla mnie wielki honor i zaszczyt móc kontynuować działania królów łomżyńskich, zwłaszcza dokonania mojego poprzednika, świętej pamięci Andrzeja Zaręby, który brał udział w odbudowywaniu tej tradycji w Łomży przed dziesięciu laty, a odszedł od nas w ubiegłym roku - stwierdził Marek Zaczek. W kontuszu - nowy król Bractwa Kurkowego "Pospolite Ruszenie" w Łomży, a w codziennym stroju - przedsiębiorca i członek zarządu PKS Białystok.
Zdobycie tytułu nie jest łatwą sprawą - trzeba zwyciężyć w zawodach strzeleckich. Celem jest w nich wizerunek kura, stąd tytuł "kurkowego króla" dla najlepszego strzelca. Marek Zaczek został mistrzem tej rywalizacji. Jako symbol swojej władzy otrzymał m. in. złotego koguta. Na przywileje dawnych królów, czyli np. zwolnienie od podatków czy wyłączne prawo handlu winem w mieście raczej liczyć nie może.
Pewnego rodzaju nagrodą dla nowego króla, który za rok będzie musiał w kolejnych zawodach powalczyć o utrzymanie tytułu, była także rola głównego bohatera niezwykłej uroczystości intronizacji. Z tej okazji zjechali do Łomży m. in. Anna Maria Anders, córka generała Władysława Andersa, książę Krzysztof Konstanty Radziwiłł oraz delegacje bratnich bractw z różnych części Polski, m. in.: Warszawy, Lublina, Śląska, Wielkopolski.
- Nie pierwszy raz biorę udział w intronizacji króla kurkowego, ale w Łomży byłam wiosną tak wspaniale przyjmowana, że z przyjemnością zdecydowałam się na przyjazd - powiedziała Anna Maria Anders.
ZOBACZ ZDJĘCIA
Podczas uroczystej mszy w łomżyńskiej Katedrze insygnia władzy królewskiej władzy Marek Zaczek otrzymał z rąk księdza biskupa Janusza Stepnowskiego klęcząc przed ordynariuszem łomżyńskim i powtarzając rotę przysięgi. Asystowali mu także łomżyńscy marszałkowie, dwaj kolejni znakomici strzelcy Gniewomir Rokosz-Kuczyński i Jan Szumski.
Salwy artylerii ręcznej z Zabrza na swoją cześć i gratulacje król Marek Zaczek otrzymał także podczas końcowej części uroczystości przy pomniku świętego Jana Pawła II przy budynkach łomżyńskiego seminarium duchownego. Bracia Kurkowi i ich goście dotarli tam w paradnym szyku idąc ulicami Łomży. Tradycją intronizacji jest także nadanie królowi odpowiedniego przydomku. Łomżyńskie Bractwo zdecydowało, że do Marka Zaczka najbardziej będzie pasował termin "Odnowiciel".
- Wiwat król, wiwat, wiwat, wiwat - zakrzyknęli gromko Bracia Kurkowi swemu królowi.
Inwestytura
Do grona najważniejszych postaci Bractwa Kurkowego w Polsce dołączył podczas tej samej uroczystości ksiądz biskup senior diecezji łomżyńskiej Stanisław Stefanek. Inwestyturę Orderu św. Andrzeja Boboli otrzymał z rąk obecnego biskupa Janusza Stepnowskiego, a na rycerza Bractwa został pasowany przy użyciu repliki "Szczerbca", czyli symbolicznego w polskiej tradycji miecza.
Jak podkreślił Gniewomir Rokosz-Kuczyński, który jest marszałkiem łomżyńskiego bractwa, ale także Wielkim Kanclerzem ogólnopolskiej organizacji kurkowej, wznowienie tej tradycji w Łomży i powołanie Łomżyńskiego Bractwa Kurkowego "Pospolite Ruszenie" odbyło się w 2005 roku przy ogromnym wsparciu i udziale ówczesnego ordynariusza diecezji Stanisława Stefanka. Order i dołączenie jego osoby do grona kurkowych rycerzy stało się podziękowaniem za te zasługi.
W swojej homilii podczas mszy pontyfikalnej w Katedrze biskup senior zwrócił uwagę na splot niezwykłych zdarzeń wiążących się z dniem 12 września poświęconym imieniu Maryi. Jest to także data Wiktorii Wiedeńskiej, czyli zatrzymania ekspansji imperium osmańskiego na Europę. W Łomży jest to dzień wspominania ocalenia Katedry Łomżyńskiej, która miała być wysadzona w powietrze przez wycofujące się wojska hitlerowskie.
- Można mówić o Bożym planie tych wydarzeń - poza czasem, poza historią mówił biskup Stanisław Stefanek.
Instalacja
Jak przypomniał Gniewomir Rokosz-Kuczyński, tradycja bractw kurkowych sięga średniowiecza i opasywania miast murami. Ich utrzymywanie i dbanie o bezpieczeństwo było zadaniem obywateli biegłych w walce, zwłaszcza w strzelaniu. Swoją sprawność sprawdzali w konkursach celności.
- Z czasem przynależność stała się obowiązkowa dla obywateli posiadających w miastach nieruchomości - tłumaczył Gniewomir Rokosz-Kuczyński, założyciel łomżyńskiego bractwa i jego marszałek.
W budowanej od dziesięciu lat na nowo tradycji łomżyńskiego Bractwa Kurkowego doszło do zaledwie trzeciej instancji nowych braci, których jest obecnie około 20. Dołączyło 12 września ośmiu nowych, w tym m. in. Artur Filipkowski, szef Grupy Medialnej Narew, Grzegorz Rytelewski, prezes PKS Łomża, Bernard Szymański, przedsiębiorca i znany działacz katolicki czy Andrzej Wszeborowski, kolejny przedsiębiorca. Każdy z nich po złożeniu przysięgi założył kontusz.
- Cieszę się, że wybrana została ta właśnie data uroczystości - stwierdził Artur Filipkowski. - To znakomita okazja by przypomnieć o łomżyńskim oddziale jazdy, który odegrał kluczową rolę w Wiktorii Wiedeńskiej. Jestem bardzo przejęty podniosłą chwilą.
Emocji nie krył także inny nowy brat, Grzegorz Rytelewski
- Łączą nas te wspaniałe wartości i tradycje - powiedział.
Bernard Szymański przyznał, że od dłuższego czasu z pewną zazdrością obserwował Braci Kurkowych biorących udział w różnych uroczystościach i zdecydował się do nich dołączyć.
- Kim jesteśmy? Przedsiębiorcami, samorządowcami, przedstawicielami wielu zawodów - wyjaśnił.
Bractwa Kurkowe ukształtowały przez wieki swoje rytuały i zwyczaje. Np. w większości ze 120 organizacji (skupiają około 5 tysięcy osób) nosi się tradycyjny polski strój szlachecki. Ale bracia z Zabrza przyjechali do Łomży w mundurach.
- Nie wolno nam nosić kontuszy, by my, Hanysy, opieramy się na kurkowych tradycjach magdeburskich - tłumaczył Adam Majchrzak - Myśmy tu przyjechali na naukę polskości, tradycji, historii. A poza tym łączy nas sympatia i czyste braterstwo.
"Hanysy" przywiozły unikalne egzemplarze ręcznej artylerii i efektownie uczcili gospodarzy honorowymi salwami, m. in. z moździerza wiwatowego w z początków minionego wieku.
Bractwo Kurkowe to jednak nie tylko efektowne stroje i dawne tradycje. Jeden z uczestników uroczystości umieścił organizację w kontekście dyskutowanej obecnie potrzeby stworzenia tzw. obrony terytorialnej
- Bractwa Kurkowe są włączone w zręby tworzonych obecnie instytucji proobronnych i uczestniczą w działaniach podejmowanych przez Ministerstwo Obrony Narodowej na rzecz wzmacniania obronności państwa - powiedział Gniewomir Rokosz-Kuczyński. - Bracia są na ogół obeznani z bronią. Zresztą w historii często stawali w obronie ojczyzny. Najlepszym przykładem jest tu król warszawski Jan Kiliński z własnym pułkiem dla obrony Warszawy przed Moskalami. Byli także w szeregach AK czy polskich sił zbrojnych na Zachodzie.
Komentarze