Do awaryjnego lądowania zmuszony był pilot małej pasażerskiej Cessny w pobliżu Szczepankowa. Awionetka zakończyła lot, prawdopodobnie szkoleniowy, na polu do góry kołami, ale – według wstępnych ustaleń lekarzy – dwaj mężczyźni obecni na pokładzie nie odnieśli poważniejszych obrażeń.
GALERIA ZDJĘĆ
Czy rzeczywiście było to przymusowe lądowanie i czym spowodowane, jakie były ewentualnie inne przyczyny tego, że awionetka znalazła się na ziemi, ale nie na prawdziwym lądowisku, przeanalizuje państwowa komisja badania wypadków lotniczych. Mieszkańcy pobliskich budynków odnieśli wrażenie, że samolot próbował podchodzić do lądowania, ale nie do końca udało się maszynę bezpiecznie posadzić.
Informacje o niezwykłym na Ziemi Łomżyńskiej wypadku lotniczym dotarły do komend policji oraz straży pożarnej krótko po godzinie 13. Na miejsce zdarzenia skierowany został od razu także ambulans pogotowia. Według relacji świadków, dwaj mężczyźni wydostali się z awionetki o własnych siłach. Zostali jednak zabrani na badania.
Strażacy odłączyli akumulator samolotu i sprawdzili teren.
- Nie doszło do wycieku płynów ekslopatacyjnych – mówi brygadier Grzegorz Wilczyński, zastępca komendanta łomżyńskiej straży pożarnej.
Fot. Czytelniczka
Komentarze