Do naszej redakcji dotarł list, który sprawia, że robi się lepiej i który wszystkie rzekomo ważne i polityczne sprawy umieszcza gdzieś na marginesie.
„Witam serdecznie,
Jestem mamą Filipka Wądołowskiego, dla którego Państwa telewizja włączyła się w akcję zbiórki nakrętek. Chciałam podzielić się z Państwem niezwykłym wydarzeniem związanym z moim synkiem.
Dnia 12.09.2015 o godz. 17.00 miał miejsce ślub Patrycji Zieja i Mateusza Łada w parafii/sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łomży, ul. Kardynała Stefana Wyszyńskiego 11 w Łomży. Para młoda zaproponowała nam, jako rodzicom chorego dziecka, pomoc. Polegała na zbiórce do puszek kwestarskich datków pieniężnych po ich zaślubinach. Ten pomysł, płynący z wielkoduszności i szlachetności, empatii oraz chęci pomocy naszemu synkowi, szczerze nas zaskoczył.
Patrycję, pannę młodą znamy z tego samego bloku, w którym mieszkaliśmy. Spotykaliśmy się na krótkich spacerach, chwilach rozmowy podczas jej przechadzki z pieskiem. Nigdy nie przyszłaby mi do głowy myśl, że podejmie taką inicjatywę. Jednakże ci, młodzi ludzie ujęli mnie i mojego męża, Andrzeja, za serca.
Nie spodziewaliśmy się takiego obrotu sprawy. Patrycja i Mateusz swoją nową drogę życia chcieli rozpocząć tak pięknym gestem, jak pomoc niepełnosprawnemu dziecku. To cudowne.
Dla mnie, jako matki, to najwspanialszy prezent, dający możliwość dalszej walki, walki o samodzielność mojego synka. Jak powiedzieli podczas odwiedzin w naszym domu Państwo Młodzi, nie chcieli kwiatów, nie potrzebowali wina czy innych prezentów. Uważali, że zamiast tych upominków, wolą pomóc naszemu Filipkowi. Ciężko dobrać słowa, żeby wyrazić naszą wdzięczność. Łzy radości i i wzruszenia spływają po policzkach...
Dzięki wrażliwości Patrycji i Mateusza uzbieraliśmy 1192 zł na dalszą rehabilitację naszego skarbka. Chcieliśmy im jeszcze raz podziękować, bo to, co zrobili jest niezwykłe, wspaniałe i ujmujące.
Bóg zapłać im na ich wspólnej drodze. Ich serca są czyste i szczere. Wierzę, że małżeństwo przez nich zawarte będzie przepełnione miłością, szacunkiem i wspólnym dawaniem siebie sobie nawzajem każdego dnia.
Agnieszka Wądołowska, mama Filipka
P.S. Filipek rozpoczął naukę chodzenia. Podczas rehabilitacji, trzymany za ręce, próbuje otwierać drzwi kluczami. Niedawno chodził tylko za jedzeniem, trzymany za bioderka. Teraz widać postępy. Każdego dnia pozytywnie Nas zaskakuje. Jego ulubionym miejscem, gdzie motywuje się do tuptania są drzwi automatyczne i schody w galerii handlowej. Mam nadzieję, że ta chęć chodzenia zacznie ewoluować na inne miejsca i stanie się normalnością :).”
Na zdjęciach para młoda i świadkowie
Komentarze