Wyjawia nam przepis na sukces rodowity łomżyniak, Marian Drozdowski, zdobywca tytułu Mistrza Nurtu Pradoliny Narwi, a przy okazji najstarszy uczestnik zawodów, który na pychówce pływa od 45 lat.
- Na Narwi pływa się dosyć spokojnie. Jest to rzeka, która cechuje się średnim przepływem i jest jedną z najleniwszych rzek w Polsce. Znacznie trudniej pływa się np. na Biebrzy, gdzie nurt jest zdecydowanie bardziej bystry- tłumaczy zwycięzca.
Zawodnicy podczas IV już wyścigu łodzi pychowych stanęli do rywalizacji w trzech konkurencjach.
- Największą trudność sprawiła mi ostatnia konkurencja, czyli slalom. Tutaj nawet najmniejszy błąd może zadecydować o całych zawodach- podsumowuje Mistrz Nurtu Pradoliny Narwi, Marian Drozdowski.
W tym roku zmagania zawodników pływających na pychówkach połączone były z rodzinnym „Festynem na Jana”, czyli tzw. nocą świętojańską.
To właśnie w nocy z 23 na 24 czerwca Słowianie przypisywali najkrótszej nocy w roku magiczną moc. Rozpalali ogniska, przy których bawili się, tańczyli i odprawiali wróżby. W wigilię św. Jana także młode dziewczęta, będące pannami wiły wianki i puszczały je na rzece. Wierzono, że jeśli wyłowi je mężczyzna będzie to wróżba przepowiadająca miłość i małżeństwo.
Komentarze