Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 10:32
Reklama

Czarna seria ŁKS-u trwa

Trzeciej porażki z rzędu doznali piłkarze Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926. W ubiegłą sobotę ełkaesiacy byli wyraźnie słabi od Sokoła Aleksandrów Łódzki i ulegli przed własną publicznością 0:2.

W poprzedniej kolejce zespół z Łomży został rozbity w Ostródzie przez miejscowy Sokół aż 0:4. Mimo tak wysokiej porażki trener Mateusz Miłoszewski nie zdecydował się rewolucję kadrową. W wyjściowej jedenastce pojawiło się tylko dwóch nowych zawodników – w bramce Pawła Lipca zastąpił Oliwer Wienczatek, a na prawej obronie kontuzjowanego Konrada Kamienowskiego zmienił Damian Gałązka. Szkoleniowiec ŁKS-u liczył bowiem, że jego zawodnicy potrzebują stabilizacji i w końcu będą w stanie się przełamać. Niestety pierwszej połowie gospodarze wyglądali tak jakby zupełnie nie zależało im na zwycięstwie. Rywale natomiast od samego początku grali bardzo szybko, agresywnie i już w 10. minucie wyszli na prowadzenie. Fatalny błąd popełnili obrońcy ŁKS-u, którzy nie ruszyli do długiej piłki zagranej za ich plecy. Na 16 metrze dopadł do niej Jakub Rogalski i efektownym lobem nad wychodzącym z bramki Wienczatkiem otworzył wynik spotkania.

Stracony gol wyraźnie podciął skrzydła ełkaesiakom, którzy zupełnie nie byli w stanie zagrozić bramce Sokoła. Sami zaś w 36. minucie ponownie musieli przełknąć gorzką pigułkę. Tym razem na lewej stronie obrony nie popisał się Krzysztof Dąbkowski, który w bardzo łatwy sposób dał się ograć najlepszemu zawodnikowi gości, Rogalskiemu. Zaledwie 18-letni dynamiczny pomocnik zbiegł do linii końcowej i precyzyjnym dośrodkowaniem wyłożył piłkę Michałowi Michałkowi, który strzałem głową podwyższył wynik na 2:0.

Mimo bezpiecznego prowadzenia przyjezdni nie rezygnowali ze zdobycia kolejnych bramek. Tuż przed przerwą po raz kolejny w tym meczu "wkręcony w ziemię" przez Rogalskiego został Dąbkowski, ale tym razem jego centra nie była już tak precyzyjna i defensorzy ŁKS-u zdołali za zażegnać niebezpieczeństwo.

Na drugą połowę łomżanie wyszli dużo bardziej zmobilizowani. W końcu widać było u nich większe zaangażowanie. I o ile nasi zawodnicy częściej byli w posiadaniu piłki i dłuższymi fragmentami się przy niej utrzymywali to zupełnie nie przekładało się to na sytuacje bramkowe. Rywale natomiast bardzo groźnie kontratakowali. W 66. minucie ponownie umieścili futbolówkę w bramce Wienczatka, ale arbiter boczny dopatrzył się spalonego. Na pięć minut przed końcem spotkania w sytuacji sam na sam z golkiperem ŁKS-u znalazł się Robert Kowalczyk, ale tę rywalizację przegrał. W odpowiedzi jeden z aktywniejszych tego dnia zawodników z Łomży, Marek Kaliszewski oddał mocny strzał w kierunku bramki Sokoła, ale Michał Brudnicki nie dał się zaskoczyć. Warto podkreślić, że było to jedyne celne uderzeniem ełkaesiaków w tym spotkaniu. Goście również do końca meczu nie zdołali umieścić piłki w siatce i spotkanie zakończyło się ich zasłużonym zwycięstwem.

- Był to dla nas bardzo ważny mecz, ale zawiedliśmy nie tylko siebie, ale przede wszystkim kibiców – ocenił trener Miłoszewski – Musimy ochłonąć i spokojnie to wszystko przeanalizować. Myślę jednak, że nasz problem leży w głowach i będziemy nad tym pracować.

Porażka z Sokołem spowodowała, że łomżanie spadli na 14. miejsce w tabeli III ligi. O poprawę tej nie najlepszej lokaty ŁKS powalczy w przyszły piątek w Nowym Dworze gdzie o godz. 19.00 zmierzy się z wyżej notowanym Świtem.

 

(db)

 


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama