Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 8 stycznia 2025 13:50
Reklama

Odzyskali twarze, otrzymają spokój wiecznego odpoczynku

- Sprawiedliwość nie ma terminu ważności - powiedział prokurator Zbigniew Kulikowski z białostockiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. Można dodać, że także pamięć i szacunek nie ulegają przedawnieniu.

- Sprawiedliwość nie ma terminu ważności - powiedział prokurator Zbigniew Kulikowski z białostockiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. Można dodać, że także pamięć i szacunek nie ulegają przedawnieniu.

Piotr Wądołowski ze wsi Chlebiotki koło Jeżewa i Wacław Sadokierski z Hajnówki to dwie pierwsze osoby, których tożsamość została ustalona na podstawie badań DNA. Szczątki obu mężczyzn zostały odnalezione podczas prac badawczych prowadzonych od dwóch lat wokół Aresztu Śledczego w Białymstoku. W latach wojny i powojennych obiekty służyły okupacyjnym - hitlerowskiemu i sowieckiemu - aparatom represji. Powszechną wiedzę, że odbywały się tam także egzekucje i pochówki ofiar, IPN postanowił zweryfikować kilka lat temu. Od 2013 roku tereny wokół aresztu badają specjaliści - archeolodzy, historycy, genetycy, prokuratorzy. Znaleźli szczątki setek osób, w tym dzieci. W każdym przypadku zabezpieczane jest DNA ofiar.

Od początku badań IPN apeluje do krewnych osób, które w latach okupacji zostały zatrzymane, aresztowane, czy po prostu tajemniczo zniknęły, o przekazywania próbek materiału genetycznego. Współczesna wiedza pozwala z ogromnym prawdopodobieństwem ustalić tożsamość osób, jeżeli tylko jest odpowiedni materiał porównawczy.

W przypadku Piotra Wądołowskiego i Wacława Sadokierskiego to się udało. Pierwszy z nich miał 30 lat, gdy został zabrany przez Niemców z domu w Chlebiotkach. Dlaczego? Nie wiadomo. Został rozstrzelany prawdopodobnie w drugiej połowie lipca 1943 roku. Podobny los spotkał starszego o 11 lat Wacława Sadokierskiego. W jego przypadku także dokładnie nie wiadomo dlaczego został aresztowany i stracony.

"Przywrócenie tożsamości" dwóch pierwszych zidentyfikowanych ofiar odbyło się w białostockiej siedzibie IPN podczas uroczystości z udziałem prezesa Instytutu, Łukasza Kamińskiego. Tzw. noty identyfikacyjne otrzymały z jego rąk córki Wacława Sadokierskiego - Jadwiga Wachol oraz Piotra Wądołowskiego - Eugenia Dybowska. Dla niej dodatkowy wzruszeniem okazało się odnalezienie szkaplerza należącego do ojca. Obie, wraz z rodzinami, zamierzają po latach godnie pogrzebać najbliższych.

- Nie jesteśmy bezradni wobec przeszłości. Okazało się, że można przywrócić tożsamość ofiarom, po których ślad miał zaginąć na zawsze - mówił Łukasz Kamiński, prezes IPN.

Białostoccy śledczy podtrzymują prośbę o kontakt skierowaną do rodzin osób, których bliscy mogli zostać pochowani w przebadanym już otoczeniu aresztu, ale też innych miejscach, gdzie odbywały się egzekucje i pochówki. Białostocki IPN zamierza je nadal konsekwentnie badać.                         


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama