Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 09:01
Reklama

39 lat życia w strachu

Koszmar pani Basi zaczął się 39 lat temu, zaraz po ślubie z mężczyzną, przed którym ostrzegali ją najbliżsi. Ale serce nie sługa - mówi kobieta. Dzisiaj obwinia się o to, że podjęła kiedyś taką a nie inną decyzję, która zaważyła o całym jej życiu.

Nic nie wskazywało na to, że tak potoczą się losy zakochanej. Przed ślubem mąż pani Basi był czuły i troskliwy, choć zdarzało się, że po alkoholu bywał agresywny. - To już powinno dać mi do zrozumienia, że nie jest to odpowiedni mężczyzna dla mnie - mówi roztrzęsiona kobieta. - Często bywa, że w uczuciach ludzie mają klapki na oczach. Tak właśnie było w moim przypadku. Chcę o tym dramacie, który przeżywam od tylu lat, mówić głośno. Nikomu nie życzę życia w ciągłym strachu. Chcę, żeby moja historia była nauką dla innych kobiet.

Pani Basia ma już dorosłe dzieci, które w dzieciństwie przeżyły prawdziwy koszmar. Wychowywały się u boku ojca, który nadużywał alkoholu i był agresywny. Choć swoją agresję wyładowywał przede wszystkim na ich matce. Pani Basia ze łzami w oczach wspomina wieczory, kiedy jej mąż rzucał w nią wszystkim, co miał pod ręką, ciągał za włosy, szarpał, dusił. - Bardzo często chodziłam posiniaczona, ale przez wiele lat to ukrywałam - mówi zdesperowana kobieta. - Przez te 39 lat naszego małżeństwa byłam upokarzana i bita.

Od pewnego czasu walczy o swoje prawa i o to, żeby jej mąż został ukarany za znęcanie psychiczne i fizyczne. Odbyło się już wiele rozpraw sądowych przeciwko mężczyźnie. Ostatnie dwie przyniosły wyroki: 3 miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata, pokrycie kosztów sądowych, nadzór kuratora, 1000 zł kary oraz skierowanie do ośrodka leczenia uzależnień. Jednak mężczyzna był karany również za kradzieże i rozboje. - Nawet z domu potrafił wynosić różne rzeczy na sprzedaż, żeby tylko mieć na alkohol - mówi pani Basia. Mój mąż od wielu lat nie pracuje, a dom utrzymuję ja. W 2014 roku sprzedał nawet mój nowo zakupiony rower, żeby mieć za co kupić kilka butelek wódki.

Kobieta przeżyła prawdziwy dramat, kiedy mężczyzna obudził ją w środku nocy i zaczął dusić. - Gdyby nie to, że był pijany, nie dałabym mu rady - mówi pani Basia. - Mój mąż, jak jest pod wpływem alkoholu, jest prawdziwym potworem. A że alkoholu nadużywa kilka razy w tygodniu, ten dramat przeżywam prawie każdego dnia. Nawet jak trzeźwieje, to nie przebiera w słowach, znęca się nade mną psychicznie, poniża i wyzywa.

Około rok temu zdarzyło się również, że mąż pani Basi rzucił w nią siekierą. Na szczęście nie trafił. Siekiera, przed którą uciekła kobieta, wbiła się w drewniane drzwi. - Byłam wtedy cała roztrzęsiona i uciekłam z domu - opowiada kobieta. - Bałam się wrócić, ale wiedziałam, że jest to również mój dom, w którym powinnam czuć się bezpiecznie. Policja u nas interweniowała już bardzo wiele razy. Czasami aż głupio mi było do nich dzwonić, bo mój mąż zawsze potrafił "wykręcić kota ogonem".

Zdarzało się też, że domowy tyran przystawiał jej nóż do gardła. Pani Basia nie może się czuć bezpiecznie nawet we własnym domu. Ze względu na to, że nie ma się gdzie podziać, nadal musi żyć pod jednym dachem z mężczyzną, który zniszczył jej życie, pozwolił na to by cierpiała i nie mogła nocami spokojnie spać. Budzi ją każdy szmer, każdy głos, który słychać nawet z podwórka. - Nie pamiętam kiedy ostatnio spałam spokojnie - mówi ze łzami w oczach. - Chciałabym się wreszcie uwolnić od tego człowieka, ale na razie jest bezkarny. Nawet to, że dostaje wyroki w zawieszeniu go nie uspokaja. Cały czas się nade mną znęca. Dla mnie nie jesteśmy małżeństwem już od wielu lat. Wiem o jego zdradach, bo za specjalnie nie kryje się z tym, że korzysta z usług kobiet do towarzystwa.

W końcu się opamięta i da mi święty spokój - łudziła się pani Basia przez 39 lat. Tak się nie stało. Mieszka pod jednym dachem z tyranem. A do redakcji Tygodnika Narew zgłosiła się z prośbą o opisanie jej historii. Żeby żadna kobieta nie pozwoliła sobie na takie traktowanie. Żeby żadna nie powieliła jej losu. - To prawdziwa udręka i ciągły strach o to, co przyniesie każdy kolejny dzień - mówiła pani Basia.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama