„Zanim zaczniemy latać, zejdźmy na ziemię. Czy lotnisko w Białymstoku to dobry pomysł?
Czy kiedy planujesz zmienić pracę, to wysyłasz ankietę do znajomych z pytaniem „czy powinieneś”? Raczej nie. Jest to twoja ekonomiczna kalkulacja. Koszty przeciwko korzyściom. Bilans decyduje. Lotnisko w Białymstoku powinno mieć podobnie. Planowane koszty, potencjalne korzyści. Przewidywany bilans. Ryzyko podjęte lub nie.
Referendum
Pytanie, które zostanie nam postawione 15 stycznia jest trochę śmieszne. „Czy chciałbyś, żeby na Podlasiu było lotnisko”. Tak, chciałbym. Każdy pewnie by chciał. Tak jak każdy chciałby też żebyśmy mieli Copacabanę albo wodospady Iguazu w Starosielcach. Metro też nie byłoby złe.
Dlaczego nikt nas nie pyta, czy chcemy lotniska za X mln zł, które będzie rocznie kosztowało Y mln zł. Planowane trasy to A i B. Przewidywane korzyści z budowy to D, E, F. Problemem może być X, Y, Z. Wtedy każdy z nas mógłby sam ocenić, czy warto.
Początkowo byłem sceptycznie nastawiony do lotniska. Latałem już ponad 150 razy, w tym 0 razy z Białegostoku – poradziłbym sobie też przy kolejnych lotach. Wolałbym chyba szybką kolej do Warszawy. Z tą koleją pewnie jednak nie będzie tak różowo, a wyremontowana S8, jeśli pojedziemy przepisowo, też nie da rewelacji (około 2h).
Zacząłem więc przyglądać się danym, słuchać „ekspertów”, nawet jednym uchem słuchałem wielkiej debaty (gratuluję pomysłu zorganizowania jej o 11:00 w dzień pracujący), czytałem komentarze na forach, na „fejsie”, słuchałem rozmów znajomych. W efekcie zmieniłem zdanie.
Chcę lotniska na Podlasiu
Bardzo do mnie przemówiło zestawienie, które przygotowałem sam. Do tabeli wrzuciłem wszystkie miasta (min 200 000 mieszkańców) z Niemiec (bo gospodarczo coś tam ogarniają), Wielkiej Brytanii (podobnie tylko z lewej strony), Czech (bo to pod różnymi względami ziomki) i Hiszpanii (podobna wielkość, też łasi na unijne środki). Następnie korzystając z google maps sprawdziłem odległość każdego z tych 116 miast do najbliższego lotniska oferującego połączenia międzynarodowe. Wniosek – Białystok ma najdalej. W całym zestawieniu były tylko dwa miasta, które miały więcej niż 150 km do najbliższego lotniska – Ceske Budejovice (165 km – i tak mniej niż Białystok, a miasto ma 93 000 mieszkańców) oraz Valladolid (200 km, ale za to 18 km mają do lotniska oferującego połączenia krajowe). Co ciekawsze, tylko 26% z tych 116 miast ma do lotniska więcej niż 70 km!
Lotnisko – „No big deal”
Wtedy zrozumiałem, a właściwie po prostu dobitnie do mnie dotarło, że lotnisko to nie jest luksus dla 300 tysięcznego miasta. To nie jest przywilej. To totalna norma, standard, podstawa. Tak naprawdę, to zamiast zastanawiać się czy to lotnisko robić, powinniśmy się zastanawiać jak je zrobić, skąd wziąć środki, jak je utrzymać. Te kilka baniek wydane na referendum mogłoby pójść na promocję portu lotniczego. Moglibyśmy sobie zrobić jak na Svalbardzie – tam po wyjściu wita nas wielki biały niedźwiedź. Jakby trochę kasy zostało, to moglibyśmy okleić samolot Ryanaira i wyglądałby jak wielka latająca kiszka ziemniaczana. „Fejm” w skali globalnej!
Wróćmy do rzeczy
Często jako kontrargument budowy lotniska słychać, że nie będzie rentowne. No na pewno przez jakiś czas nie będzie. Dlatego właśnie musimy zmienić sposób postrzegania tej inwestycji. Drogi też nie są rentowne, szpitale nie są, szkoły pewnie też nie. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że są potrzebne. Spójrzmy na lotnisko jak na właśnie taką inwestycję. KONIECZNĄ. Wiem, że bez lekarza i nauczyciela daleko nie zajdziemy, a bez lotniska zajdziemy – bo przecież nie polecimy.
Dzisiaj świat nie spaceruje, a bardzo szybko ucieka. Niestety nie dogonimy go ani Plusbus’em, ani Dart’em. Musimy lecieć. I to szybko.
Musimy lecieć bo
-
Region będzie atrakcyjniejszy dla inwestorów
Lotnisko dobrze dopełni modernizowaną drogę i kolej. Będzie „hello world” w Białymstoku. Niestety, wpisując w google frazy w stylu „determinanty bezpośrednich inwestycji zagranicznych” / „FDI determinants” – wiem, że brzmi to jak z kolokwium na studiach – przewija się temat dostępności komunikacyjnej. Nie łudźmy się jednak, że samo lotnisko sprowadzi inwestycje. Musi być elementem całego ekosystemu, który działa spójnie. Oprócz lotniska musimy oferować mądrych ludzi i korzyści podatkowe. -
Będzie sprawniej biznesowo
To prawdopodobnie konkretniejszy argument niż powyższy i szybciej zauważalny. Nie mam co prawda zielonego pojęcia jakie będą połączenia, ale lotnisko w okolicy Białegostoku da przynajmniej szansę na ominięcie Warszawy w podróży przez Polskę. Sam lot do Warszawy nie byłby niczym specjalnym, chyba że w celu przesiadki na inny samolot, ale już lot do Krakowa, Wrocławia czy Gdańska – tak. Konferencje, spotkania – skrócony dystans, łatwiejszy kontakt. -
Rozwiniemy kapitał społeczny
Być może mentalnie trochę bardziej się otworzymy. Na podróże, na przyjezdnych, na świat. Lotnisko jest pewnym symbolem, który przynajmniej na mnie, mocno działa. -
Region będzie atrakcyjniejszy turystycznie
Lotnisko samo w sobie będzie promocją regionu. Nie zliczę, ile razy dowiadywałem się o różnych miejscach za granicą, bo akurat znalazłem tam tanie loty. Czasem nawet finalnie nie dotarłem tam samolotem tylko lądem, ale zaczęło się od wyszukiwarki lotniczej. Mnóstwo ludzi wybiera kierunek podróży na zasadzie „gdzie tanio”. A u nas i tanio i dobrze, tylko na razie nie szybko. W tym punkcie lotnisko też jest częścią większego ekosystemu. Jeśli jednak dobrze to rozegramy, to możemy przyciągnąć klientów, którzy płacą w Euro. -
To duże ułatwienie dla emigrantów zarobkowych
Na pewno osoby, które wyjechały za granicę w celach zarobkowych zdeterminują siatkę połączeń lotniska w Białymstoku i będą głównym klientem. Świetnie, że będą mogli szybciej wrócić do domu. Nie przeceniałbym jednak wagi tego argumentu. Wątpię, żeby zaczęli wracać dwa czy trzy razy częściej. Pewnie wrócą tyle samo razy co w przypadku lotu do Warszawy. Zaoszczędzą jedynie kilka godzin. -
Fajnie byłoby wystartować z Podlasia
To akurat najmniej ważny argument. Jeśli ktoś nie lata przynajmniej raz w tygodniu, to te kilka godzin do Warszawy nie zrobią ogromnej różnicy – a przynajmniej nie na tyle dużej, żeby inwestować setki milionów Euro. Nie mniej jednak uczucie zamknięcia laptopa w biurze w piątek o 17 i złapania samolotu o 18:30 musi być piękne. -
Ruch lotniczy rośnie
Zarówno w skali globalnej jak i lokalnej. Przybywa pasażerów, połączeń, tras. Do niedawna niemożliwe były tanie loty do USA, teraz konkurencja jest coraz większa. Kto wie co będzie za kilka lat? Bezpośrednio Białystok – L.A.? Nawet patrząc na nasze polskie podwórko ilość podróżnych wzrasta.
Koszty
Lotnisko ma wiele plusów, ale to też ogromne wyzwanie i nie można o tym zapominać. Koszt budowy takiego obiektu to pewnie 200 – 300 milionów złotych, a roczne utrzymanie ok. 5 milionów złotych. Łatwo wyobrazić sobie dobre alternatywy dla tych pieniędzy.
Nie łudźmy się też, że będziemy mieli połączenia z Porto, Barceloną i Larnaką. Jeśli w ogóle, to nie tak szybko. Nie przeceniajmy też możliwości dotarcia do Białegostoku z innych państw niż, do których będziemy mieli połączenia bezpośrednie. Dzisiaj, aby dostać się do Białegostoku z Rzymu leci się bezpośrednio do Warszawy, a potem 3 godziny do celu. Czy to naprawdę tak dużo gorsze od lotu Rzym – Bruksela (kilka godzin na przesiadkę) i Bruksela – Białystok? Nie jestem przekonany.
Podczas debat i rozmów bardzo brakowało mi konkretów. Wszyscy mówią, że lotnisko w Lublinie przyciągnęło inwestorów. Super. Jakich konkretnie? Argumentem jest też to, że Lublin będzie budował drugi terminal. Co z tego? To może być decyzja polityczna. Jakie są prognozy i planowana skala operacji? Żeby było jasne – nie mówię, że tam się dobrze nie dzieje – zadaje tylko pytania. Port lotniczy Olsztyn Szymany podobno wystartował powyżej oczekiwań. Może oczekiwania były zbyt małe? To nie są jak dla mnie mocne argumenty. Są oczywiście ważne, ale nie mogą być decydujące.
Wiemy też mniej więcej, ile mają wynosić koszty budowy i utrzymania. Warto byłoby te koszty zestawić z kosztem utrzymania dróg, szkół, wydatków na kulturę itp. Przyjrzyjmy się też podobnym (kosztowo) inwestycjom. Jak sobie radzą? Mam na myśli stadion miejski (koszt budowy około 250 milionów złotych), OiFP (koszt budowy ponad 200 milionów złotych), BPN-T (koszt budowy ponad 160 milionów złotych). Czy spełniają swoją funkcję? Czy są dobrze zarządzane? Jeśli nie – dlaczego? Jak tych błędów możemy uniknąć przy budowie lotniska?
Wzloty i upadki
O ile jestem za wybudowaniem w okolicach Białegostoku lotniska, o tyle nie jestem za zrobieniem tego „na szybko” i bez planu. Lotnisko w Gdańsku świetnie wykorzystało swoje położenie i totalnie zdominowało połączenia do Skandynawii. Katowice z drugiej strony mają mnóstwo połączeń typowo „urlopowych”. Te lotniska są w swoich działkach na tyle dobre, że warto do nich jechać nawet z drugiego końca Polski – albo lecieć. Lotnisko w Białymstoku też musi mieć na siebie plan. Długofalowy plan konsekwentnie realizowany i dostosowywany do zmieniających się warunków. Długofalowy. Nie zmieniający się wraz ze składem decydentów.
Lotnisko na Podlasiu nie będzie w najbliższym czasie wśród 3 największych lotnisk w Polsce, ale na pewno może dobrze pełnić swoją rolę. Żeby tak się stało, oprócz planu muszą nim zarządzać kompetentne osoby. Są historie lotnisk, którym się nie udało i zbankrutowały. Na hiszpańskim lotnisku Ciudad Real Central Airport tak mało się działo, że obsługa urządzała sobie wyścigi na maszynach sprzątających. W efekcie lotnisko wybudowane za 1 miliard EUR zostało sprzedane za 10 000 EUR.
Tak dla lotniska
Chciałbym więc, żeby władze regionu dobrze zrozumiały mój głos w tym referendum. Zgodnie z zadanym pytaniem zagłosuję, że chcę żeby na Podlasiu był port lotniczy obsługujący krajowe i międzynarodowe połączenie. To nie jest jednoznaczne z tym, że chcę żeby kilkaset milionów złotych zostało wyrzuconych w błoto.
Lotnisko w Białymstoku powinno powstać. Mądrze”.
Komentarze